Wato jest pomagać
O międzynarodowym obozie Czerwonego Krzyża, satysfakcji z niesienia pomocy innym, rozmawiamy z wolontariuszką PCK Igą Musielak, uczennicą Zespołu Szkół Budowlanych w Zielonej Górze
Tylko dwie osoby z Polski uczestniczyły w międzynarodowym obozie dla wolontariuszy Czerwonego Krzyża. Jak udało ci się na niego pojechać?
Zgłoszeń przyszło bardzo dużo, z całego świata. Trzeba było wykazać, jak i od ilu lat działa się w Czerwonym Krzyżu, a także znajomością języków obcych. Nie wierzyłam, że się dostanę i wyjadę do Langenlois w Austrii. A jednak udało się. Oprócz mnie reprezentantem Polski był jeszcze Adam Matysiak z Łodzi. Do Austrii przyjechali wolontariusze z 24 krajów.
Zaprzyjaźniłaś się z kimś?
Oczywiście, najbardziej ze Słowaczką i Austriaczką. Okazało się, że nadajemy na tych samych falach, jesteśmy do siebie podobne i tak samo nie wyobrażamy sobie życia bez innych ludzi. I bez pomagania innym…
Od kiedy jesteś wolontariuszką ?
To zaczęło się jeszcze w podstawówce. Myślę, że tę potrzebę pomagania innym mam po mamie. Ona jest dla mnie wielkim autorytetem. Sama też była wolontariuszką i zawsze można na nią liczyć. Pomaganie innym wynosi się z domu.
Czym ono jest dla ciebie?
Nie potrafię przejść obojętnie wobec osoby, która potrzebuje wsparcia. Jeśli choć na chwilę ktoś poczuje się lepiej, mam wielką satysfakcję. Strasznie mnie wzruszają takie momenty. Np. jak w przedszkolu nr 14 uczyłyśmy dzieci mycia zębów, udzielania pierwszej pomocy, a po zajęciach wszystkie się do nas przytulały i pytały, kiedy znowu do nich przyjdziemy.
Na czym polegały zajęcia?
Chodziło w nich o to, żeby otwierać się na drugiego człowieka, poznawać różne kultury. Uświadomiliśmy sobie, że razem jesteśmy w stanie przenosić góry. Obóz pokazał, że mimo różnic, tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami. Mieliśmy zajęcia z działalności Czerwonego Krzyża w różnych krajach, na temat Konwencji Genewskiej, poznawaliśmy samych siebie, swoją pozycję w grupie. Spotkaliśmy się ze znanym dziennikarzami, uczestnikami II wojny światowej. Wielki emocje towarzyszyły mi podczas zajęć ze 104-latkiem, który w czasie wojny był w czterech obozach koncentracyjnych, a po zakończeniu działań wojennych, założył…. stołówkę. Mogli z niej korzystać ci, którym nie udało się ułożyć życia na nowo.
Jakie masz plany?
Waham się między geodezją a filologią angielską. I nadal będę działała w wolontariacie PCK .