Ważne są obroty, a nie metraż sklepu. Rząd konsultuje podatek od kupców
Podatek od hipermarketów ma finansować program „Rodzina 500+”, ale też ułatwić polskim firmom konkurowanie z zagranicznymi sieciami.
Podatek od sklepów to priorytet dla rządu. Podkreśliła to w piątek premier Beata Szydło. Rząd zorganizował konferencję z ponad stu przedstawicielami sieci handlowych, która miała być formą konsultacji społecznych. Premier wskazała, że choć jest niewielu zwolenników wprowadzania nowych podatków, to trzeba je wprowadzić, by były pieniądze na zrealizowanie prospołecznych planów rządu.
Beata Szydło wskazała, że podatek handlowy ma dostarczyć pieniędzy na realizację ważnych celów społecznych, ale równie ważne jest, by „dał możliwość konkurowania małym polskim firmom handlowym”. Rząd chce w ten sposób tworzyć równe szanse. - A już od jednostek zależy, jak te równe szanse wykorzystają - powiedziała Beata Szydło. Dlatego projekt ustawy poddany został szerokim konsultacjom, „bo nie może uderzać w polskich przedsiębiorców”.
Jeśli tak faktycznie ma być, to zasady tego podatku muszą daleko odbiegać od pierwotnych założeń. Gdyby bowiem tę nową daninę publiczną płaciły na równych zasadach wszystkie sklepy o powierzchni powyżej 250 mkw., to w ocenie ekspertów najdotkliwiej odczuliby to polscy kupcy. Placówek handlowych o powierzchni wyższej tylko nieznacznie od tego progu jest w Polsce bowiem najwięcej, a ich właścicielami nie są bynajmniej zachodni giganci, ale rodzime firmy. Na dodatek spółki zrzeszające hipermarkety, by ograniczyć podatek naliczany od powierzchni, byłyby skłonne do otwierania sklepów o powierzchni nieznacznie niższej od 250 mkw., a taka konkurencja dodatkowo zagroziłaby polskim kupcom.
Dlatego niemal pewne jest, że podatek handlowy nie będzie naliczany od powierzchni sklepów, ale od ich obrotów. Niewiadomą pozostaje natomiast jego ostateczny kształt. Wersja robocza to 2 proc. od obrotów wszystkich sklepów o powierzchni powyżej 250 mkw.
Polscy kupcy chcieliby jednak, by nie był to podatek liniowy, ale naliczany według skali, ze stawką rosnącą wraz z przekraczaniem kolejnych progów obrotów, w wysokości: 0,1-4 proc. (Forum Polskiego Handlu) lub 0,1-3,5 proc. (Polska Izba Handlu). Druga z wymienionych organizacji kupców proponuje dodatkowo, by obroty do 12 mln zł były z tego podatku zwolnione.
Duże sieci handlowe są z kolei za podatkiem liniowym. Mocno wspierają się przy tym przykładem Węgier. Tam sieci handlowe objęto podatkiem progresywnym, co zakwestionowała Komisja Europejska.
Podatek od wielkopowierzchniowego handlu detalicznego ma być jednym ze źródeł finansowania programu „Rodzina 500+”. W budżecie na 2016 r. założono, iż w tym roku wpływy z tej daniny wyniosą 2 mld zł i powinna ona obowiązywać od 1 marca.
Rząd uspokaja, że nowy podatek nie powinien spowodować podwyżki cen w sklepach, ale eksperci nie mają wątpliwości co do tego, że kupcy będą chcieli przerzucić ten ciężar na portfele klientów. Na korzyść konsumentów przemawiają jedynie ogromna konkurencja na rynku oraz brak inflacji, które skutecznie powstrzymują handlowców przed podwyższaniem cen.
Autor: Zbigniew Biskupski