Wcale nie masz długu. To fałszywe wezwania [@t-online.de i @earthlink.net]
Czytelniczka „Pomorskiej” osłupiała, gdy dostała wezwanie do zapłaty na kwotę... 14 mln zł. W pozostałych przypadkach kwoty były niższe.
Skontaktowało się z nami kilku Czytelników, którzy dostali wezwania do zapłaty, choć niczego nie zamawiali i nie mają żadnych zaległości finansowych. - Byłam zaskoczona, gdy na służbową pocztę przyszedł e-mail zatytułowany „Wezwanie do zapłaty”. Nogi się pode mną ugięły, kiedy przeczytałam, że ktoś żąda ode mnie zapłaty ponad 14 milionów złotych. To kwota z kosmosu! W życiu nie będę miała takich pieniędzy. Od razu uznałam, że ten e-mail o oszustwo i go wykasowałam ze skrzynki - opowiada pani Marzena z Bydgoszczy.
Wezwanie do zapłaty, tyle że na znacznie niższą kwotę - ponad 3 tys. zł - otrzymała pani Magdalena z Inowrocławia. - W pierwszej chwili zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście zapłaciłam wszystkie rachunki. Jeszcze raz dokładnie przeczytałam e-maila. Było w nim napisane, że to zaległość za zamówiony towar. Wtedy już byłam pewna, że to fałszywa wiadomość, bo niczego nie zamawiałam. Moją uwagę zwróciło również to, że wiadomość nie zawierała polskich znaków i była napisana niezbyt gramatycznie. To mi od razu podpadło. Poza tym nie było podanego numeru konta, na które trzeba przesłać rzekomą należność. Był za to załącznik w rozszerzeniu Word. „Pomorska” wiele razy ostrzegała, by w obcych e-mailach nie otwierać załączników, bo mogą zawirusować komputer - opowiada Czytelniczka.
Sygnałów o fałszywych wezwaniach do zapłaty otrzymaliśmy jeszcze kilka. Każde opiewało na inną kwotę i było od innego nadawcy.
Sprawdziliśmy w sieci, czy tacy przedsiębiorcy w ogóle istnieją. Jak się okazało, tylko w jednym przypadku zgadzali się właściciele przedsiębiorstwa.
- Tyle tylko że nasza firma nie istnieje już od dziewięciu lat. Widocznie wciąż musi figurować w jakiejś bazie firm. Przykro nam, że ktoś się pod nas podszywa i próbuje naciągać ludzi - mówi pan Paweł ze Starachowic, który teraz prowadzi inną firmę.
Wspomniane wezwania do zapłaty są rozsyłane z domeny @t-online.de i @earthlink.net.Zawierają wirusa. Jego działanie nie jest do końca znane. Najprawdopodobniej jego celem jest przejęcie kontroli nad przeglądarką, co może prowadzić do kradzieży pieniędzy z kont bankowych.
Jak się przed tym uchronić?
Na portalu niebezpiecznik. pl radzą, aby nie otwierać załączników od osób, od których wiadomości (z załącznikiem) się nie spodziewamy. W przypadku faktur należy się raczej spodziewać plików PDF, a nie Worda.
Artur Koziołek, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej, również podpowiada, by nie otwierać załączników. Sugeruje, by sprawdzić adres firmy i upewnić się, czy mamy wobec takiej firmy jakieś zobowiązania. Jeśli mamy jakąś umowę ze spółką o podobnej nazwie, należy się z nią skontaktować pod znanym nam numerem kontaktowym (ze strony internetowej czy faktur, które opłacamy), nie zaś numerem telefonu z e-maila. - Jeśli Czytelnicy nie mają zobowiązań wobec takich firm, niezwłocznie powinni zgłosić takie przypadki do organów ścigania - mówi Artur Koziołek.