Prokuratura umarza postępowanie wobec byłego komendanta straży miejskiej, który wpadł na ,,Trzeźwym poranku”. Wskazuje na błędy policji.
18 stycznia br. na Szosie Kisielińskiej policja prowadziła akcję ,,Trzeźwy poranek”. Jednym ze sprawdzanych kierowców był ówczesny komendant straży miejskiej. Badanie wykazało u niego 0,7 promila alkoholu. Na wieść o tym prezydent Janusz Kubicki zwolnił komendanta w trybie natychmiastowym.
Sprawę przejęła Prokuratura Rejonowa we Wschowie, która kilka dni temu ostatecznie umorzyła postępowanie, wskazując na błędy policji podczas badania komendanta. - Prokurator uznał, że wcześniejsze ustalenia dotyczące stanu alkoholu u komendanta nie były precyzyjne i w sposób właściwy przeprowadzone - informuje Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej.
W sprawie powołano dwóch biegłych: specjalistę z zakresu medycyny sądowej oraz toksykologa, którzy wykazali, że wcześniejsze badania byłego komendanta za pomocą alkosensora i alkometru przeprowadzone zostały niezgodnie z przepisami. - Badania za pomocą alkosensora powinno być powtarzane w odstępach czasowych co 15 minut, a w tym przypadku powtarzano je co 5 minut - tłumaczy rzecznik. - Badanie za pomocą alkometru wykazało natomiast stan poniżej 0,5 promila, co jest wykroczeniem, z tendencją malejącą.
Nigdy nie mściłem się i nie będę się mścił, ale nie pozwolę, żeby ktokolwiek mnie oczerniał - mówi były komendant
Dlatego prokurator nie stwierdzając przestępstwa umorzył postępowanie. Natomiast z uwagi na stwierdzenie wykroczenia skierował wniosek o ukaranie za wykroczenie do właściwego sądu.
Prezydent kontra komendant
Po umorzeniu sprawy przez wschowską prokuraturę wybuchła burza. Prezydent Janusz Kubicki twierdzi, że i tak zwolniłby komendanta. Ten oskarża go o zniesławienie.
- Według mojej wiedzy komendant jechał samochodem pijany - mówi prezydent. - To, że nowe badanie przeprowadzone przez prokuraturę wykazało, że miał mniej niż 0,5 promila, nie zmienia faktu, że prowadził pijany. A ja zawsze będę tępił jazdę w stanie nietrzeźwym. W przeszłości w takich sprawach byłem konsekwentny i dalej będę się tego trzymał. - Mam dzieci i chciałbym, żeby chodziły bezpiecznie do szkoły - dodaje J. Kubicki. - A nie bały się, że pijak przejedzie je samochodem. A jeśli mówimy o komendancie, to tym bardziej powinien być przykładem dla innych!
Poda prezydenta Zielonej Góry do sądu
Były komendant odpowiada, że prezydent go zniesławił i zamierza podać go za to do sądu. - Nigdy nie mściłem się i nie będę się mścił, ale nie pozwolę, żeby ktokolwiek mnie oczerniał - mówi. - Natomiast po ponownym przeanalizowaniu dokumentacji, nie widzę innej możliwości, jak tylko pozwanie prezydenta do sądu o zniesławienie. Uważam, że powinien odpowiedzieć za swoje postępowanie wobec mojej osoby. A jak wiadomo, według art. 212 par. 1 i 2 kodeksu karnego, za zniesławienie grozi do roku więzienia. - Od wydawania wyroków są sądy i prokuratura, a nie urzędnicy - dodaje. - Nie wrócę już do poprzedniej pracy, bo mam swój honor.
Były komendant zdradził nam również, że kilka dni po wydarzeniach ze stycznia tego roku, wysłał list polecony do urzędu miasta, w którym poinformował prezydenta, że nie popełnił przestępstwa i udowodni to podczas postępowania przygotowawczego.
Policja odpowiada, że „sprawa jest sprawdzana”
Policja, po informacji naszej gazety odpowiada, że bada zdarzenie. Dziękując za sygnał uprzejmie informuję, że opisywana sprawa jest sprawdzana przez policjantów z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. - pisze Marcin Maludy, rzecznik prasowy KWP w Gorzowie Wlkp. - Do zajęcia stanowiska w przedmiotowej sytuacji niezbędne jest ustalenie stanu faktycznego tego wydarzenia oraz ocena procedury dokonania badań na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu przez policjantów.