Choć wynik referendum ws. uchodźców był niemal pewny, nie wiadomo, czy głosowanie będzie ważne. Musiała wziąć w nim udział połowa wyborców.
Węgrzy poszli w niedzielę do urn, aby zagłosować w referendum, w którym wypowiadali się za (lub przeciw) przymusowym przyjmowaniem kwot uchodźców wyznaczonych przez Unię Europejską. Nie od dziś wiadomo, że prawicowy gabinet Viktora Orbána jest przeciwny relokacji wśród członków UE 160 tys. uchodźców. Zgodnie z planami, które opracowano jeszcze w ubiegłym roku, Węgry miałyby przyjąć 1294 uchodźców.
Ostatnie sondaże świadczyły o tym, że ponad 80 proc. głosujących opowie się przeciwko pomysłowi Unii Europejskiej. Aby referendum było ważne, musi wziąć w nim udział ponad 50 proc. głosujących. - Ludzie poważnie obawiają się fali migrantów - przyznał jeszcze przed głosowaniem węgierski minister handlu Péter Szijjártó.
Podczas ubiegłorocznego kryzysu związanego z uchodźcami przez ten kraj przetoczyło się kilkaset tysięcy ludzi, którzy przez zachodnie Bałkany kierowali się głównie do Niemiec. Aby powstrzymać tę falę, Węgry wznosiły bariery na swojej granicy z Serbią i Chorwacją. Takie działania spotkały się z silnym poparciem w kraju. Krytykowane były jednak przez wiele unijnych stolic.
W niedawnym wywiadzie telewizyjnym Viktor Orbán podkreślał, że jeśli więcej Węgrów powie planom UE „nie” niż „tak”, będzie to oznaczało, że mieszkańcy kraju nie akceptują pomysłów biurokratów z Brukseli.
- Im więcej imigrantów będzie u nas, tym większe jest zagrożenie terrorem - oznajmił Orbán, cytowany przez agencję Reuters.
Unijny pomysł relokacji określonej liczby uchodźców miał na celu odciążenie Grecji i Włoch, do których w niekontrolowany sposób napłynęła duża grupa ludzi szukających azylu.
Zdaniem Orbána wszyscy migranci powinni być rozlokowani w obozach na terenie Libii i tam składać wnioski o osiedlenie się w krajach Unii Europejskiej. Jego pomysł podoba się Węgrom, a wysokie poparcie dla polityki premiera w niedzielnym referendum jest dobry prognostykiem dla rządzącej partii Fidesz w wyborach parlamentarnych w roku 2018.
Autor: Kazimierz Sikorski