Weksel na miliony, bo nie spodobał mu się wywiad
To było najbardziej kuriozalne i bezczelne fałszerstwo. Sąd nie miał litości
Trzy lata więzienia dla przedsiębiorcy ze Stargardu, który podstępem wyłudził od znajomego weksel na dwa miliony złotych. Twierdził, że to kara za oczernienie go w mediach.
Wyrok zapadł przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Oprócz bezwzględnej kary więzienia, Paweł S. ma zapłacić Benedyktowi C. 30 tys. zł odszkodowania oraz grzywnę i pokryć koszty procesu. Obaj panowie znali się z placu budowy. Oskarżony zlecał niektóre prace Benedyktowi C., ale zalegał z wypłatą pieniędzy. Pewnego dnia Paweł S. przyszedł do C. rzekomo uregulować dług. Prosił o podpisanie dokumentu o wysokości zadłużenia. C. podpisał, ale jak się potem okazało dwa dokumenty, który jeden był wekslem na 2 mln zł. Oskarżony twierdził, że to rekompensata, za to, że C. nazwał go publicznie nierzetelnym.
- Musiałbym być niepełna rozumu, aby świadomie podpisać taki weksel - mówił Benedykt C.
Prawie dostał zawału, gdy zobaczył weksel
Sąd Okręgowy w Szczecinie po raz drugi nie miał wątpliwości, że przedsiębiorca ze Stargardu podstępem wyłudził weksel na dwa miliony złotych. Dlatego Paweł S. ponownie został skazany na karę bezwzględnego więzienia. Nie pomogło mu nawet wynajęcie znanych szczecińskich adwokatów. Wyrok nie jest prawomocny.
A oto zadziwiająca historia weksla na dwa miliony złotych. Podpisał go Benedykt C., choć nie miał o tym pojęcia. Był przekonany, że podpisuje informacje o tym, ile pieniędzy za wykonane prace na budowie jest mu winny Paweł S.
- Nagle komornik zaczął nam blokować konta firmy. Z dokumentów wynikało, że podpisałem weksel na dwa miliony złotych jako zadośćuczynienie za to, że obsmarowałem w mediach Pawła S. To jakiś absurd. To on jest mi winien pieniądze za prace na budowie - opowiadał.
Weksel był wypełniony prawidłowo, dlatego sąd wydał nakaz zapłaty, a komornik zaczął go realizować. Dopiero z czasem wyszło na jaw, że Paweł S. dał do podpisu C. dwa dokumenty. Jednym z nich był weksel.
W czwartek sąd po raz kolejny skazał Pawła S. Według sądu podstępnie wyłudził podpis C. na wekslu i wysłał go do wykonania.
- Ale ja nigdy nie podpisywałem żadnego weksla! Na dwa miliony złotych musiałbym pracować 20 lat. On mi zniszczył życie. Ja nie miałem go za co przepraszać w mediach - bronił się Benedykt C.
Paweł S. twierdził, że na weksel się umówili, bo C. zarzucił mu nierzetelność w telewizyjnej audycji.
- On podpisał weksel. W samochodzie na przystanku autobusowym. Szkalował mnie wcześniej, że jestem nierzetelny - mówił Paweł S.
Według Benedykta C. było inaczej. Pewnego dnia Paweł S. przyszedł do jego firmy. Twierdził, że chce oddać pieniądze za prace na budowie. Prosił o podpisanie dokumentu o wysokości zadłużenia na podstawie, którego zwróci dług. Nie wiedział, że to weksel.