Wespół w zespół do sukcesu. Jak radzą sobie spółdzielnie socjalne
Ostrołęcka „Na Wspólnej” radzi sobie mimo kłopotów; ostrowska „Amelia” zbiera nagrody i nie narzeka; „Sosenka” spod Krasnosielca dopiero stawia pierwsze kroki. Poznajcie regionalne spółdzielnie socjalne.
Z pięciu osób, które zakładały spółdzielnię, zostałam sama. Nie jest łatwo, ale nie żałuję - mówi Marzena Kuśmierczyk, prezes i jedyna obecnie aktywna członkini spółdzielni socjalnej „Na Wspólnej” w Ostrołęce.
Spółdzielnie socjalne to stosunkowo nowa (powołana regulacjami prawnymi w 2004 roku) forma podmiotu prawnego łączącego cechy przedsiębiorstwa z organizacją pozarządową. To oferta skierowana przede wszystkim do osób długotrwale bezrobotnych (choć także do innych grup osób wykluczonych lub zagrożonych wykluczeniem - m.in. osób niepełnosprawnych, chorych, uzależnionych, uchodźców). Ideą działania spółdzielni socjalnych jest aktywizowanie takich osób i przywracanie ich na rynek pracy. Założyciele spółdzielni socjalnych (czy inaczej: przedsiębiorstw socjalnych) mogą liczyć na wsparcie państwa - przede wszystkim chodzi o środki na rozpoczęcie działalności, ale także inne ulgi i ułatwienia niedostępne dla zwykłych przedsiębiorstw. Tyle teoria. W ogólnopolskim katalogu spółdzielni socjalnych, na stronie internetowej FIO Mazowsze, znaleźliśmy 137 takich spółdzielni w województwie, w tym 10 w naszym regionie.
Jak działalność spółdzielni socjalnych wygląda w praktyce?
Nie wszystkie przetrwały próbę czasu
Przykład ostrołęckiej spółdzielni „Na Wspólnej” pokazuje, że... nie zawsze jest różowo.
- Wiele się u nas przez te cztery lata zmieniło - przyznaje Marzena Kuśmierczyk. - Przede wszystkim to, że zostałam sama.
„Na Wspólnej” założyło pięć pań - łączyło je to, że były bezrobotne. Ale także - we wszystkich przypadkach - niełatwe życiowe historie. Cztery lata temu postanowiły wreszcie wziąć sprawy we własne ręce.
- To był mój pomysł - mówi Marzena Kuśmierczyk. - O możliwości założenia spółdzielni dowiedziałam się na kursie „Wracam na rynek pracy”, który zorganizował Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.
Panie na początek dostały wsparcie w wysokości 100 tys. zł plus 30 tys. zł tak zwanego wsparcia pomostowego. Postanowiły spróbować swych sił w gastronomii. Ich spółdzielnia znalazła lokum w „pałacyku”. Tu wspomogło ich także miasto, wynajmując lokal na preferencyjnych warunkach. Wydawać by się mogło, że 100 tys. zł to dużo...
- Ale to tylko tak się wydaje - przekonuje Marzena Kuśmierczyk. - Musiałyśmy zainwestować w remont, zakup wyposażenia. W Ostrołęce trudno nam konkurować z innymi lokalami gastronomicznymi.
Łatwo nie jest, ale „Na Wspólnej” się nie poddaje. Najnowsza oferta lokalu to obiady dla seniorów.
- Taką ofertę podpatrzyłam w Mławie - przyznaje prezes spółdzielni socjalnej. - Postanowiłam także spróbować w Ostrołęce.
Zasady są proste - każdy kto przyjdzie do „Na Wspólnej” i okaże legitymację emeryta i rencisty, zje obiad (zupa, drugie danie) za 8 zł.
- Pomyślałam, że muszę teraz szukać jakiejś określonej grupy klientów, bo - jak mówiłam - trudno jest konkurować z innymi lokalami gastronomicznymi i firmami cateringowymi. Postanowiłam postawić na seniorów. W planach, poza obiadami dla nich, mam także organizowanie spotkań czy wieczorków dla nich w naszym lokalu. Nawiązałam nawet współpracę z ostrołęcką radą seniorów - dodaje.
Marzena Kuśmierczyk ma także inne plany.
- Myślałam, że jako spółdzielnia socjalna, możemy prowadzić w Ostrołęce noclegownię dla bezdomnych. Takie osoby mogłyby pomagać nam w działalności, a docelowo zostać nawet członkami spółdzielni. Miasto obiecuje nam wsparcie, ale z zastrzeżeniem, że sami musimy znaleźć lokum dla takiej noclegowni. A wiadomo, że nie jest z tym łatwo - mówi Marzena Kuśmierczyk.
Dlaczego została teraz „Na Wspólnej” sama? Na to pytanie odpowiada wymownym gestem przeliczania pieniędzy.
- Dziewczyny myślały chyba, że to będą szybkie i dobre pieniądze. Tymczasem to normalna firma, były pieniądze na start, ale potem trzeba było sobie po prostu radzić. Ja teraz robię niemal wszystko sama, a zarobków z tego dużo nie mam. Jednak nie żałuję, jestem na swoim - dodaje.
Mimo nie najlepszych doświadczeń, nadal uważa, że sama idea spółdzielni socjalnych to dobry pomysł. Tylko - jak to w biznesie - nie każdemu musi się udać.
Kilka lat temu dużo się o tym mówiło i rzeczywiście wiele spółdzielni powstawało. Nie wszystkie radzą sobie dobrze, ale na przykład „Amelia” z Ostrowi Mazowieckiej, którą dobrze znam, chyba nie narzeka - mówi Marzena Kuśmierczyk.
Rzeczywiście, nie narzeka. Spółdzielnia Socjalna „Amelia” powstała w Ostrowi Mazowieckiej w 2013 roku. To był pomysł kilku pań z Ostrowi i okolic, które chciały utworzyć centrum terapeutyczno-opiekuńcze dla dzieci. To wynikało z rozeznania rynku. Aby dostać się z niepełnosprawnym dzieckiem do specjalisty, trzeba było jeździć do Ostrołęki, Wyszkowa, a nawet Białegostoku czy Warszawy.
Amelia ma się dobrze
O możliwości uzyskania dofinansowania tego typu działalności inicjatorki spółdzielni dowiedziały się w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Złożyły więc wniosek do projektu fundacji Fundusz Współpracy w Warszawie. Biznesplan okazał się najlepszy w regionie i dzięki otrzymanym unijnym środkom spółdzielnia mogła urządzić centrum w pomieszczeniach przy ul. 3 Maja, udostępnionych jej za symboliczną złotówkę przez urząd miasta.
Za otrzymane 100 tys. zł wyremontowane zostały pomieszczenia, kupiony sprzęt i zatrudnione 7 osób. Usługi wkrótce rozszerzono także na osoby dorosłe. W kolejnych latach „Amelia” aktywnie starała się utrzymać na rynku i zdobywała kolejne pieniądze, m.in. na warsztaty terapeutyczno-rehabilitacyjne dla dzieci niepełnosprawnych, ale także dla dorosłych.
Spółdzielnia została doceniona za prowadzoną działalność. W listopadzie 2016 roku zdobyła nagrodę w konkursie „Lodołamacze 2016”, w którym wyróżnia się firmy i instytucje wspomagające aktywizację zawodową oraz społeczną osób niepełnosprawnych.
Natomiast niedawno Spółdzielnia Socjalna „Amelia” z Ostrowi Mazowieckiej została wyróżniona znakiem „Marka Ekonomii Społecznej na 2017 rok”, przyznawanym przez Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej.
- Nasza spółdzielnia socjalna prowadzi działalność już od czterech lat - mówi Agnieszka Golińska, prezes spółdzielni. - Zakładały ją osoby z wykluczenia społecznego: bezrobotne bądź niepełnosprawne, a spółdzielnia ma na celu rewalidację społeczno-zawodową osób zagrożonych wykluczeniem oraz przywracaniem ich do normalnego rynku pracy. Jak to bywa w spółdzielniach, jedni członkowie odchodzą, inni przychodzą, ale nie ma u nas żadnych podziałów. Osoby, które odeszły, założyły swoje firmy bądź podjęły pracę na wolnym rynku, więc założenia spółdzielni są osiągane.
Jedne spółdzielnie radzą sobie dobrze, inne gorzej, ale wciąż powstają nowe.
Służą wsparciem
W subregionie ostrołęckim ideę utworzenia przedsiębiorstwa społecznego propaguje Mazowiecki Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej (mOWES). Dzięki projektowi „Inkubacja i Wsparcie Ekonomii Społecznej w subregionie ostrołęckim” powstają już nowe miejsca pracy, zarówno w istniejących, jak i nowo zakładanych przedsiębiorstwach społecznych. mOWES dał nie tylko dotację, ale również doradztwo i wsparcie.
- W ramach ogłoszonej rundy konkursowej przewidziane jest przyznanie bezzwrotnego wsparcia finansowego i pomostowego na pokrycie wydatków niezbędnych do rozpoczęcia lub prowadzenia działalności w formie przedsiębiorstwa społecznego poprzez tworzenie miejsc pracy dla osób zagrożonych ubóstwem oraz wykluczeniem społecznym. Maksymalna kwota dofinansowania wynosi 11 tys. zł dla jednego uczestnika projektu, jednak nie więcej niż 55 tys. zł na przedsiębiorstwo społeczne. Minimalna kwota dofinansowania nie została określona - mówi Grzegorz Herubiński, specjalista ds. partnerstw lokalnych .
- Rozumiemy, że budowanie przedsiębiorstwa społecznego może wydawać się zadaniem bardzo trudnym. Dlatego bez zbędnych formalności wychodzimy ludziom naprzeciw - dodaje Daniel Prędkopowicz z fundacji Fundusz Współpracy, kierownik mOWES. - W Ciechanowie i Przasnyszu zorganizowaliśmy Centrum Inkubacji i Rozwoju Przedsiębiorstw Społecznych. Można tu uzyskać poradę, np. jak założyć przedsiębiorstwo społeczne, ale także jak pozyskać środki na działalność, czy też jak promować się w internecie. W ramach CIR wybrani eksperci świadczą usługi doradztwa prawnego, księgowego i marketingowe. Wystarczy do nas zapukać - stwierdza.
Z szansy jaką daje mOWES postanowiła skorzystać m.in. Elżbieta Skorupska z okolic Krasnosielca. Pani Elżbieta wraz z rodziną zakłada właśnie spółdzielnię społeczną pełniącą usługi opiekuńcze.
- Myślałam o tym od jakiegoś czasu. Spółdzielniami interesowałam się już w 2014 roku, więc gdy tylko dowiedziałam się o projekcie, od razu się zgłosiłam. Teraz czekam na wpisanie przedsiębiorstwa do KRS-u i mogę zacząć działać. Myślę, że zapotrzebowanie na takie usługi jest.
Dla celów swojego przedsiębiorstwa, pani Elżbieta chciałaby wykorzystać też malownicze, spokojne miejsce, w którym położone jest jej gospodarstwo.
- Będziemy świadczyć usługi opiekuńcze w miejscu zamieszkania danej osoby, także usługi doraźne dla osób, które potrzebują tylko od czasu do czasu pomocy, opieki, ale też nie wykluczam działania tutaj na miejscu, u nas. Mieszkam praktycznie w lesie. Tutaj jest spokój, cisza, warunki doskonałe do odpoczynku, rekreacji. Tuż za moim płotem przebiega ścieżka edukacyjna, dlatego to miejsce jest idealne do spacerów, czy nordic walking. Chciałabym wyciągnąć osoby starsze z domów, spędzać z nimi czas aktywnie, oczywiście na tyle, na ile pozwala im zdrowie. Dzisiaj mam wrażenie, że osoby starsze są często pozostawione same sobie, choroba często zamyka je w domu - mówi.
Pomysłów jej nie brakuje
Za pieniądze z dotacji, członkowie grupy inicjatywnej „Sosenka”, bo tak nazywa się przedsiębiorstwo rodzinne pani Elżbiety, chcą kupić busa do przewożenia osób, ale też wybudować altankę w ogrodzie. Naszej rozmówczyni marzy się też zakup pieca do pieczenia naturalnego chleba żytniego na zakwasie.
- Kiedyś piekłam chleb i był na niego popyt. Potem piec mi się zepsuł i zaprzestałam wypieków, teraz mogłabym go wykorzystać do prowadzenia zajęć z wypieku chleba - mówi.
Jak przekonuje, dużym atutem założenia spółdzielni socjalnej jest fakt, że osoby ją zakładające, inaczej niż w przypadku zakładania działalności gospodarczej, mogą korzystać z wiedzy doradców, którzy pomagają także w rozliczeniach i innych sprawach finansowych.
- Dla mnie to zaplecze, wsparcie przy zakładaniu spółdzielni, było nawet ważniejsze, niż sama dotacja. To ogromne ułatwienie. Pokładam duże nadzieje w naszym rodzinnym przedsiębiorstwie i jestem dobrej myśli - komentuje. - By spółdzielnia odniosła sukces, ważne jest, żeby ludzie ją tworzący dogadywali się ze sobą, nie zaś kłócili, a wiem, że tak też bywa.