Trzech żarskich policjantów usłyszało prokuratorskie zarzuty. Nieoficjanie wiemy, że poszło o kilka gramów narkotyków, które trafiły do Biura Spraw Wewnętrznych
Funkcjonariusze usłyszeli zarzuty niedopełnienia obowiązku nadzoru nad dowodami rzeczowymi. Prokuratura zarzuca im fałszowanie dokumentów dotyczących narkotyków, które miały zniknąć z policyjnego magazynu. To zajście sprzed roku, góra dwóch lat, gdy szefem jednostki był Zdzisław Tomaszewicz.
Maciej Sałek, obecny komendant żarskiej policji, odmawia jakichkolwiek komentarzy. Wyjaśnia tylko, że wobec policjantów toczyło się wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne. O wynikach mówić nie chce. Prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, potwierdza, że początkowo śledztwem zajmowała się żarska prokuratura i wówczas postępowanie nie dotyczyło konkretnych osób. - Od roku prowadzi je Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze - wyjaśnia.
Dodaje też, że na wniosek prokuratora zawieszony został w czynnościach jeden z oskarżonych, pozostali dwaj przez komendanta jednostki. - Używki nie mogły po prostu zniknąć z półki. Trafiając do policyjnego magazynu, np. po ich zabezpieczeniu u dilera są dokładnie ważone, opisywane i czekają na decyzję sądu. Są również dowodami w toczących się sprawach - wyjaśnia Z. Fąfera.
Czy to możliwe, że policjanci sfałszowali dokumenty, aby ukryć braki w magazynie? Prokuratura nie zdradza żadnych szczegółów śledztwa. Nie podaje o jaką ilość narkotyków chodzi, ani gdzie trafiły używki.
Tymczasem według naszego dobrze zorientowanego w sprawie informatora sprawa dotyczy kilku, góra kilkunastu gram, które po zabezpieczeniu miały zniknąć nie z policyjnego magazynu, a tuż po ich zabezpieczeniu przez policjantów. - Gdy zaczęto ich szukać i przepytywać wszystkich, który mogli mieć z nimi styczność, okazało się, że jeden z policjantów wysłał tzw. strunówkę z podejrzaną substancją do analizy do Biura Spraw Wewnętrznych. To standardowa procedura - relacjonował nasz informator.
- To chyba skutek takiej wewnętrznej wojny pomiędzy policjantami - mówi nasz informator. - Moim zdaniem ktoś celowo wysłał woreczek do BSW, by podłożyć „świnię” osobie odpowiedzialnej za nadzór nad narkotykami. A gdy w sprawie wszczęto postępowanie, wszystko obróciło się przeciwko skarżącym. Rykoszetem „oberwało się” dwójce innych policjantów, którzy byli Bogu ducha winni. Wszyscy w żarskiej policji o tym wiedzą.
Tego wątku Z. Fąfera też nie komentuje. - To jest już przedmiotem śledztwa - kończy.
Autor: Lucyna Makowska