Widzę Łódź: Jak się da, skoro się nie da [FELIETON DARIUSZA PAWŁOWSKIEGO]
Nie dało się nic zrobić z problemem, więc kłopot uleciał z dymem. Z niepoliczalnymi w Excelu szkodami dla zdrowia i komfortu życia okolicznych mieszkańców. Które będą się nawarstwiać, gdy problem zamieniony w paskudztwo opadnie ostatecznie na pola, lasy i tereny rolnicze wokół Łodzi. Zaczynając wnikać w to, co jemy.
Moim zdaniem po pożarze wysypiska śmieci w Zgierzu powinien zostać ogłoszony stan nadzwyczajny, jak stan klęski żywiołowej. Wszystko, co ogarnął ogień nie rozmyje się w zapewnieniach - wciągniemy to do płuc, wsuniemy w nowalijkach, a następnie w mięsie i mleku wypasanych oraz hodowanych w Łódzkiem zwierząt.
Jeżeli doszło do celowego podpalenia jest to zbrodnia i jako taka powinna być traktowana. I żebyśmy nie dali się zwieść gromom wyrzucanym z ust polityków i urzędników, które pożar rozpętał - decydenci biorą się teraz za badanie serii pożarów na wysypiskach śmieci (w tym roku w kraju spłonęło ich już 60!) oraz do pracy nad zaostrzeniem przepisów.
Mimo że latami - nie tylko w tej sprawie zresztą - mówią: nie da się, nie ma prawnych możliwości, odpowiednich służb, pieniędzy, rozwiązań, no kaplica. Nie chcę sugerować, że gdy nie wiadomo o co chodzi i dlaczego tak bardzo nie można, to może chodzić o pieniądze - bo wtedy strach się bać, a państwo opłacamy po to, by z takimi zjawiskami walczyło.
Istotniejsze być może jest to, że w tysiącach spraw tak łatwo pogodziliśmy się z podobną argumentacją, a ci, którzy są odpowiedzialni za podejmowanie działań - jeżeli nie są one w ich politycznym, ambicjonalnym czy partykularnym interesie - rozkładają ręce. Później, gdy jest gorąco jak w Zgierzu, okazuje się, że i na bazie obowiązujących paragrafów można pewnym zjawiskom zapobiegać, niwelować je, tępić.
W czasach, gdy na szczycie hierarchii są JA i zasobność portfela na wspólnotowość na razie nie ma co liczyć. Ale jeżeli nadal będziemy akceptować, że nie da się skutecznie przeciwdziałać zuchwalstwu, o którym wszyscy wiedzą, spłoną ostatnie więzi, które trzymają nas razem.