Widzę Łódź: Śpiesz się powoli, czyli po łódzku
Zielona jest ta nasza Łódź w końcu, czy nie? Z Piotrkowskiej 104 słychać, że żyjemy w mieście, które oddycha na zielono, sadzi i rozsadza, a nawet pielęgnuje (mam nadzieję, że nie zacznie wyrywać chwastów).
Tymczasem wygląda na to, iż w popędzie na „zielone expo” (przewidziane w roku 2024), podczas najbliższej wiosny w wielu przeznaczonych do obcowania z miejską przyrodą miejscach czekać będą na nas co najwyżej zielone kraty. Wszystko dlatego, że miasto opanowała drużyna archeologów. W maju miała się zakończyć rewitalizacja parku Sienkiewicza. Urzędnicy już przyznają, że obecny termin oddania parku to drugi kwartał tego roku (z niezbędną formułką: termin może ulec zmianie). Powodem przedłużenia się remontu mają być trwające tam prace archeologiczne nad odkrytymi w parku fundamentami XIX-wiecznej zabudowy (co w centrum Łodzi jest „zadziwiające” i nie do przewidzenia). Rewitalizowany jest również pobliski park Moniuszki, w tempie archeologicznym, bo termin zakończenia prac zaplanowano dopiero na październik tego roku. Okazuje się zatem, iż archeolodzy tak mają, że jak blokują, to od razu na masową skalę. No bo sądzę, że to archeolodzy musieli coś odkryć na ulicy Nawrot, która remontowana jest już dłużej niż trwa budowa niejednego biurowca. Oni też musieli dostrzec cenne zabytki przeszłości na Tuwima i w innych miejscach, które remontowane są po łódzku, czyli mieeeesiącaaamiiii...
Ba, niezwykłością prac po łódzku jest ich subtelność, bowiem napotkanie w tych rozmemłanych miejscach archeologa czy jakiegokolwiek innego pracownika jest równie prawdopodobne co przejechanie przez Łódź pojazdem MPK zgodnie z rozkładem. Aż można drżeć z podniecenia, co też odkryją „archeolodzy” i jak długo będą się tym zachwycać podczas kopania tunelu przez Łódź! Piękny to przekaz dla naszego samopoczucia, bo przecież wiadomo, iż zdrowiej jest spieszyć się powoli. Może by tak jednak nieco szybciej uaktywnić (np. dzierżonym przez niego biczem) owego Indianę Jonesa?