Widziałem Matkę Boską! - mówi rolnik z Koźminka
- Ani coś powiedzieć, ani kroku zrobić. Tylko stałem i patrzyłem - mówi Jan Kielbicki.
Od 10 lat, w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (15 sierpnia), z kościoła w Koźminku (powiat świebo - dziński) rusza procesja. Pielgrzymi zmierzają do kapliczki postawionej w miejscu, gdzie Janowi Kielbickiemu objawiła się Matka Boska.
Było to 2 kwietnia 2005 r., kiedy cały świat jednoczył się w bólu i rozpaczy, śledząc ostatnie chwile życia Ojca Świętego Jana Pawła II.
Matka Boża ukazała się wśród grzmotów
- Przyjechałem na pole ciągnikiem po słomę - opowiada nam pan Jan, poruszony tamtym zdarzeniem jakby to było wczoraj. - W pewnym momencie, jak okiem sięgnąć, zobaczyłem smugę światła. Były też grzmoty tak silne, jakby skały pękały. Po chwili pod światłem Matka Boża ukazała się i na mnie puszczała promienie tak, że byłem całkowicie sparaliżowany. Ani coś powiedzieć, ani kroku zrobić. Tylko stałem i patrzyłem.
Kiedy pan Jan wrócił do domu, opowiedział wszystko żonie Krystynie: - Zapytała, co mi się stało, gdyż wyglądałem bardzo blado. Dotarło do mnie, że spotkanie z Matką Boską miałem w tym samym momencie, kiedy konał Jan Paweł II.
Ksiądz kanonik doradził budowę kapliczki
O tym nadzwyczajnym widzeniu pan Jan opowiedział nie tylko miejscowym księżom proboszczom i wikarym. - Zwróciłem się o pomoc do proboszcza parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie. To ksiądz kanonik Sylwester Zawadzki, budowniczy świebodzińskiej figury Chrystusa Króla. Podpowiedział mi, żeby w miejscu objawienia postawić kapliczkę - wspomina rolnik.
Ks. Zawadzki okazał panu Janowi katalog z wzorami figur Matki Bożej. - Wybrałem najbardziej podobną do tej z widzenia w dniu 2 kwietnia 2005 r. - opowiada mężczyzna. Wówczas nastąpiły prace przy montażu kapliczki.
Pan Jan tak opisuje postać, która objawiła mu się w polu: - Ubrana była w niebieską sukienkę, na głowie miała nakrycie koloru beżowego, a na nim gwiazdki. Jej twarz była bardzo blada, a z jej rąk, które były złożone na piersiach biły promienie tak silne i jasne, że zostałem kompletnie sparaliżowany. Nie mogłem się ruszyć. Trwało to dłuższą chwilę, po czym postać Matki Boskiej zniknęła.
Po dwóch latach podążyła pierwsza procesja
Poświęcenie figury odbyło się 8 grudnia 2007 r., w dniu Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Po mszy świętej, w której uczestniczył m.in. ks. Zawadzki, wyruszyła uroczysta procesja do miejsca w polu, niedaleko za wioską.
Figura została poświęcona przez dziekana Benedykta Pacygę z kościoła pw. św. Michała Archanioła w Świebo¬dzinie oraz proboszcza parafii Wniebowzięcia NMP w Opale - wie Jana Szulima.
Na budowie wykopano kamień w kształcie serca
Podczas prac montażowych przy wykopie, pod jednym z siedmiu słupów, znaleziony został kamień w kształcie serca. - Był to znak potwierdzający nasz trafny wybór i błogosławieństwo na dalsze prace - wspomina Jan Kielbicki. - Najpierw postawiliśmy ławkę, dach nad postacią Matki Bożej, a następnie wykonywaliśmy prace upiększające otoczenie - dodaje.
Pielgrzymki w święto Matki Boskiej Zielnej
Od tej pory raz w roku, 15 sierpnia, organizowana jest procesja do figury Matki Bożej Koźmi - neckiej. Biorą w niej udział nie tylko mieszkańcy wsi. - Każdy podsumowuje rok, przychodzi do Niej z ważnymi intencjami - mówi Tadeusz Petrus, od roku proboszcz parafii Opalewo. - To cudowne miejsce. Jak ktoś chce się wyciszyć, wystarczy przyjechać tutaj. Wyciszyć się na łonie natury, przy śpiewających ptaszkach, i gdzieś tam w ciszy Pana Boga szukać - dodaje kapłan.
- Dużo pracy jest tu włożone, cały rok państwo Kielbiccy bardzo dbają o kapliczkę - podkreśla pani Janina, mieszkanka Koźminka.- Chodzimy w niedzielę na spacer, to odwiedzamy figurę, pomodlimy się do Matki Bożej - dodaje.
- Kiedyś w Koźminku mieszkali nasi dziadkowie - opowiada nam Edyta Dudek z Opalewa, która z rodziną przyjechała na procesję. - Coraz więcej ludzi interesuje się figurą. Przyjeżdżamy tutaj także w inne dni rowerami. Spotykamy ludzi, którzy również odwiedzają kapliczkę.
Na ławce przed kościołem spotykamy Michała Sołgałę z bratem Tomkiem i kuzynem Dawidem. Chłopcy uczą się w gimnazjum. - Miło, że mamy taką kapliczkę. Ludzie przyjeżdżają samochodami i idą zobaczyć figurę - mówi Michał.
Nie brak jednak przykrych opowieści. Krystyna Kielbicka przyznaje, że na początku ktoś bezcześcił kapliczkę. - Figura była polana woskiem i umazana błotem, wazony rozbite. Milczeliśmy i wszystko się uspokoiło - dodaje.
W domu pod numerem 31 mieszkają Krystyna i Jan Kiełbiccy. Pani Krystyna prowadziła niewielkie gospodarstwo rolne, które przejęła po teściach: Annie i Bazylim Kiełbickich. W pracach gospodarskich pomagał jej mąż Jan. Czynił to również, gdy pracował w Lubuskich Fabrykach Mebli w Świebodzinie.
Gdy odchodził papież
- Krystyna i Jan wiele czynności w gospodarstwie wykonywali u schyłku dnia. Tak było również 2 kwietnia 2005 r., kiedy to cały świat jednoczył się w bólu i rozpaczy, śledząc ostatnie chwile życia papieża Jan Pawła II. Tego wieczora wydarzyło się również coś niezwykłego, co na zawsze zmieniło życie państwa Kiełbickich.
Promienie biły silne
- Pan Jan pojechał na pole po słomę, kiedy usłyszał straszne grzmoty. Wtedy ukazała mu się postać Matki Boskiej. Jej twarz była blada, a z jej rąk złożonych na piersiach biły promienie tak silne i jasne, że rolnik stał jak sparaliżowany. Trwało to dłuższą chwilę, po czym postać Matki Bożej zniknęła.