Widzisz nocą dziecko siedzące na drodze? Uważaj! [OSTRZEŻENIE W SIECI]
Po portalach społecznościowych, m.in. Facebooku, krąży ostrzeżenie przed nową metodą wykorzystywaną przez złodziei samochodów. Uważać powinni na nią szczególnie ci, którzy często podróżują nocą...
"Policja ostrzega: jeśli zobaczysz dziecko siedzące na drodze, natychmiast zablokuj drzwi w samochodzie" - tak zaczyna się wpis umieszczony m.in. na blogu "chwilesloneczne", a powielany masowo przez użytkowników Facebooka.
"Złodzieje wymyślają coraz bardziej skuteczne metody na kradzież. Przekonała się o tym 33-letnia kobieta, której udało się uniknąć niebezpieczeństwa. Policja alarmuje i ostrzega ludzi, by takie historie nie miały więcej zdarzenia" - czytamy dalej.
Później autor bloga przytacza opowieść o kobiecie, która wracała do domu, gdy było już ciemno. Była sama w aucie. W pewnej chwili coś dziwnego przykuło jej uwagę… Była niemal pewna, że na drodze siedzi dziecko!
"Zbliżała się północ, na dworze było zimno, a ona zareagowała tak, jak prawdopodobnie zrobiłaby większość z nas – zwolniła, żeby dokładniej przyjrzeć się dziecku i ewentualnie mu pomóc. To był błąd!" - twierdzi autor bloga.
Jak relacjonuje, dopiero z bliska można było dostrzec, że nie jest to żywe dziecko, tylko ucharakteryzowany manekin. Zaaferowana kobieta nie zauważyła jednak, że do jej samochodu z boku podbiegło dwóch mężczyzn w kominiarkach. Na szczęście drzwi były zablokowane. Gdyby nie to, ta historia prawdopodobnie skończyłaby się źle…
"Policja apeluje – gdy widzisz coś dziwnego na drodze, zawsze zachowaj daleko posuniętą ostrożność. A zablokowanie drzwi samochodu, to absolutna konieczność. Niestety większość kierowców o tym zapomina!" - przestrzega autor bloga "chwilesloneczne".
Rzecz w tym, że opowieść ta krąży po internecie od kilku lat i dotyczy prawdopodobnie 33-letnia pielęgniarki z Karoliny Północnej w Stanach Zjednoczonych. Co więcej, internauci tropiący tzw. legendy miejskie twierdzą, że manekin dziecka został podrzucony nie przez bandytów, ale przez grupę nastolatków - dla żartu.
Inna sprawa, że podobne, niewyjaśnione przypadki zdarzały się także na południu Polski. Na leśnym odcinku drogi z Mielca do Kolbuszowej na Podkarpaciu kierowcy wielokrotnie mieli obserwować postać stojącej na poboczu zakrwawionej dziewczynki. Mielecka policja potwierdzała, że rocznie otrzymywała nawet kilkanaście zgłoszeń telefonicznych o dziecku potrzebującym natychmiastowej pomocy...
Źródło: Gazeta Krakowska
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
[reklama]