Więcej osób żyje i pracuje w Polsce nielegalnie
Coraz więcej obcokrajowców musi wracać do domu po kontrolach Straży Granicznej. Funkcjonariusze wydają dziesiątki zobowiązań do powrotu.
Nie mają pozwolenia na pobyt w Polsce albo pracują w naszym kraju nielegalnie. Funkcjonariusze wydają dziesiątki zobowiązań do powrotu takim obcokrajowcom.
O skali wciąż rosnącego zjawiska świadczą statystyki. Tylko w 2015 roku Morski Oddział Straży Granicznej zobowiązał do powrotu aż 222 osoby. Rok później było ich już o ponad 100 więcej.
Z liczb udostępnionych nam przez pograniczników wynika, że „na lewo” żyją i pracują w Polsce przeważnie obywatele Ukrainy i Rosji, choć to liczba tych pierwszych idzie „w setki”.
- Przyczyną może być chętne zatrudnianie Ukraińców „na czarno” przez nierzetelnych przedsiębiorców, chcących zaoszczędzić, zwłaszcza że od stycznia 2017 roku nawet na umowach-zleceniach obowiązują minimalne stawki godzinowe, 13 złotych brutto - wskazują eksperci.
Co wynika z danych funkcjonariuszy straży granicznej?
- W 2016 roku wydaliśmy 349 decyzji o zobowiązaniu do powrotu. Aż 155 decyzji wydano po stwierdzeniu nielegalnej pracy, 194 decyzje natomiast po stwierdzeniu nielegalnego pobytu – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” kpt. Straży Granicznej Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. Tłumaczy, że najczęściej chodziło o obywateli Ukrainy.
Tylko w ubiegłym roku było to aż 306 przypadków. To drastyczny wzrost w porównaniu do danych sprzed dwóch lat, gdy Ukraińcy odsyłani byli z Polski w 167 przypadkach.
Według części ekspertów i ekonomistów, wielu nieuczciwych pracodawców chce skorzystać na „taniej sile roboczej”, dlatego decyduje się na zatrudnienie osób bez odpowiednich pozwoleń i dokumentów.
Przypadki nadużyć pojawiają się na przykład w firmach z branż budowlanych czy spożywczych.
Tymczasem kapitan Juźwiak informuje, że m.in. jeszcze pod koniec ubiegłego roku przeprowadzono kontrolę w jednej z firm z powiatu puckiego. Okazało się, że przedsiębiorstwo zatrudniało wbrew przepisom obywateli Mołdawii i Ukrainy.
- Analiza dokumentów wykazała, że w różnych okresach od lutego do lipca 2016 roku, agencja oddelegowała do innych pracodawców łącznie 65 cudzoziemców, mimo że nie mieli oni uprawniających ich do tego dokumentów. Najczęściej chodziło o brak umów, oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy bądź jej wykonywanie na warunkach innych, niż określone w umowie. Pracę cudzoziemcy świadczyli w branży spożywczej - mówi kpt. Juźwiak.
Niedługo później pogranicznicy namierzyli aż 97 cudzoziemców z Ukrainy. Większość z nich pracowała w gdańskiej branży poligraficznej, pozostali w jednej ze szczecińskich agencji zatrudnienia.
- Nie posiadali wymaganych zezwoleń na pracę. Strażnicy graniczni ustalili ponadto, że także prezes szczecińskiej agencji zatrudnienia pracował bez zezwolenia na pracę - mówi funkcjonariusz.
Mniej więcej w tym samym czasie Polskę musiało opuścić siedmioro cudzoziemców z Ukrainy i obywatel Uzbekistanu, których skontrolowali strażnicy graniczni, stwierdzając brak ważnych wiz i nielegalne wykonywanie pracy.
W 2015 roku na przykład, po ustaleniach mundurowych na jaw wyszło, że jedna z gdańskich firm zatrudniała nielegalnie przeszło 30 obywateli Ukrainy.
Wykazała to „kontrola legalności zatrudnienia cudzoziemców”, przeprowadzona przez funkcjonariuszy Straży Granicznej z Gdańska.
Jak tłumaczyli, cudzoziemcy pracowali głównie w charakterze spawaczy na terenie jednej z gdańskich stoczni.
- Na przeszło stu Ukraińców trzydziestu sześciu pracodawca zatrudnił wbrew przepisom: bez zezwoleń i oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy, w kilku przypadkach cudzoziemcy nie mieli umów o pracę - podają mundurowi znający szczegóły tej sprawy.