23 LISTOPADA 1837. Rozpoczyna się perskie oblężenie Heratu w Afganistanie. Walczące strony wspierają Rosja i Anglia. To część rywalizacji tych mocarstw o Azję. Jednym z uczestników gry jest Polak Jan Witkiewicz.
W 1837 r. nowy szach Persji Mahmud zapragnął odzyskać utracone leżące na wschodzie afgańskie miasto Herat. W chęci tej mocno wspierała go Rosja, która od wielu już lat starała się rozciągnąć swoje wpływy na niezależne państwa i państewka w Azji Centralnej, a w ten sposób zbliżyć się do będących jej głównym celem Indii. Zajęcie Heratu - uznawanego za jedną z głównych bram prowadzących do Indii - przez podporządkowaną Petersburgowi Persję przybliżyłoby carskie imperium ku Indiom.
Perska armia ruszyła 23 lipca 1837 r. Jednym z jej dowódców był Izydor Borowski, postać warta osobnej opowieści - dawny legionista Dąbrowskiego, uczestnik walk na San Domingo, potem dezerter i pirat (sic!), adiutant słynnego Simona Bolivara, wreszcie generał i reformator armii perskiej. Persom nieoficjalnie towarzyszyli żołnierze rosyjscy, później dołączył do nich także rosyjski ambasador w Teheranie hr. Iwan Simonicz.
Walki o Herat rozpoczęły się 23 listopada, gdy wspierani przez rosyjską artylerię żołnierze szacha przypuścili szturm na miasto. Obrońcy odpowiedzieli wypadem piechoty i kawalerii, i w zaciętych walkach udało im się odeprzeć atak. Szturm się nie powiódł, Persowie musieli przystąpić do regularnego oblężenia.
Obrońcy Heratu wspierani byli przez młodego brytyjskiego oficera, por. Eldreda Pottingera, pracownika Kompanii Wschodnioindyjskiej. Pottinger, na wieść o zbliżających się siłach perskich zgłosił się do wezyra Heratu i zaoferował mu pomoc. Podczas oblężenia doradzał obrońcom według zasad europejskiej sztuki wojennej, podtrzymywał na duchu żołnierzy i samego wezyra, nieustannie zachęcał wszystkich do oporu i walki.
Było to zgodne z polityką prowadzoną na tym terenie przez Wielką Brytanię. Londyn chciał, by Herat pozostał niezależny od Persji (czyli od Rosji) i utrzymał związki z Kompanią Wschodnioindyjską. Walka o Herat była zaś częścią większej rywalizacji prowadzonej przez Rosję i Wielką Brytanię o kontrolę nad obszarami Azji Centralnej. Rywalizacji nazwanej za Rudyardem Kiplingiem Wielką Grą.
Przegrana partia
Rosyjska ekspansja na południowy wschód zaczęła się w czasach Piotra I. Skuszony pogłoskami o pokładach złota nad Amu-darią car wysłał do chanatu Chiwa czterotysięczną ekspedycję wojskową, która miała zająć to miasto i podporządkować je Rosji. Oddział po ciężkiej przeprawie wprawdzie dotarł do Chiwy, ale został tam podstępnie wymordowany przez ludzi miejscowego chana. Piotr, zbyt zajęty w Europie, nie ponowił próby aneksji. Umierając pozostawił podobno swoim następcom testament, w którym zalecał im zdobycie panowania nad światem. A drogą do tego miało być opanowanie Konstantynopola i Indii. Spadkobiercy Piotra wzięli sobie to do serca.
Plan wyparcia Turków z Konstantynopola i wyrwania Indii z rąk Anglików rozpatrywała caryca Katarzyna II. Nic z niego nie wyszło, bo zajęła się rozbiorami Polski i podbojem Krymu, ale to drugie przybliżyło Rosję znacznie do Turcji. Jak pisze brytyjski historyk Peter Hopkirk, autor fascynującej książki „Wielka Gra. Sekretna wojna o Azję Środkową”, rosyjskie okręty znalazły się w odległości zaledwie kilku dni żeglugi od Konstantynopola.
Własną próbę opanowania Indii podjął Napoleon Bonaparte. Temu właśnie służyć miała jego wyprawa do Egiptu. Po jego opanowaniu Bonaparte chciał uderzyć na wschód i przez Persję dojść do subkontynentu i odbić go Anglikom. Co ciekawe, podobną wyprawę zaproponował mu car Paweł I. Opracował nawet szczegółowy plan takiej ekspedycji: 35 tys. Kozaków miało przejść z Rosji na południe. Jednocześnie armia francuska miała dojść nad Morze Czarne, przebyć je, a potem przez Don, Wołgę i Morze Kaspijskie dotrzeć do Asterabadu. Stamtąd połączone armie przez Persję i Afganistan miały dojść do Indii i pokonać Anglików. Napoleon uznał plan za nierealny i odrzucił go. Wobec tego car sam wysłał w 1801 r. 22 tys. Kozaków dońskich, by przez Chiwę i Bucharę doszli do Indii i wyparli stamtąd Anglików. Ekspedycja rzeczywiście wyruszyła i nie wiadomo jak tragicznie by się zakończyła, ale odwołano ją z drogi po śmierci Pawła I.
Walka Rosji i Wielkiej Brytanii przeciw Napoleonowi sprawiła, że mocarstwa te weszły w sojusz i oficjalnie nie występowały przeciw sobie. W praktyce jednak ich rywalizacja przeniosła się na teren Persji. Oba kraje chciały podporządkować sobie to państwo, wysyłając tam misje dyplomatyczne i zachęcając szacha do zawarcia przymierza. Rosjanie zajęli prawie cały Kaukaz i zaanektowali Gruzję, którą Persja uznawała za swoją strefę wpływów. W 1811 i 1812 r. doszło do wojny persko-rosyjskiej, którą Persowie sromotnie przegrali. Brytyjska pomoc, na którą mocno liczył Teheran, nie nadeszła. Szach musiał zgodzić się na zawarcie pokoju, którego warunki uczyniły z Persji faktycznie rosyjski protektorat. Tę partię Wielkiej Gry Anglia przegrała.
Rosjanie nad Indusem
Nieco energiczniej postępowali Brytyjczycy na terenach położonych bliżej Indii. Wprawdzie spora część angielskich polityków - Hopkirk nazywa ich rusofilami - uważała, że Rosja jest sojusznikiem Londynu i wcale nie zagraża Indiom, jednak byli tacy, którzy alarmowali, że Petersburg wyciąga swoje macki coraz dalej na południe. Gen. Robert Wilson, kpt. John Macdonald Kinneir, płk George de Lacy Evans czy lord Ellenborough alarmowali, że apetyty nienasyconego rosyjskiego imperium sięgają indyjskiej Perły w Koronie. „Pewien jestem, że przyjdzie nam walczyć z Rosjanami nad Indusem” - zanotował lord Ellenborough, przewodniczący Rady Kontroli Indii. To właśnie za ich sprawą władze brytyjskie rozpoczęły działania mające zahamować rosyjską ekspansję, albo chociaż przygotować stronę angielską na nieuniknione wojenne zderzenie z rosyjskim walcem.
Inwazji na Indie można było dokonać na dwa sposoby. Droga morska była mniej prawdopodobna ze względu na siłę floty brytyjskiej, która była w stanie poradzić sobie z każdym napastnikiem. Pozostawała więc droga lądowa od północy: przez Persję lub Afganistan. By rozpoznać ewentualne szlaki podejścia Kompania Wschodnioindyjska (bo to ona fatycznie władała Indiami) zaczęła wysyłać na północ swoich agentów. Ich zadaniem było dyskretne sprawdzenie przebiegu traktów, rzek i łańcuchów górskich, rozmieszczenia wsi i miast, rozpoznanie miejscowych plemion i stosunków między nimi. Wszystko to pod kątem możliwości przebycia tych terenów przez ewentualną armię inwazyjną, a także możliwości zatrzymania jej.
Na agentów wybierano zwykle młodych, bystrych oficerów armii indyjskiej. Wyruszali oni na północ do Kandaharu, Kabulu, Balchu, Heratu, Meszhedu w tubylczym przebraniu, podając się za kupców, handlarzy końmi czy lekarzy. Wyprawy te, z których każda mogłaby stać się scenariuszem przygodowego filmu, były bardzo niebezpieczne. Lokalni władcy zwykle nie życzyli sobie takich gości, bo oznaczało to, że ich terenami interesuje się Londyn. Wysłanników traktowano więc jak szpiegów (którymi zresztą byli) i często karano śmiercią. Zresztą już samo podróżowanie po tych dzikich terenach wiązało się z wieloma zagrożeniami, począwszy od śmierci z pragnienia na którejś z licznych pustyń, a skończywszy na zabójstwie z rąk pospolitych rabusiów.
Witkiewicz i inni
Peter Hopkirk opisuje takie wyprawy z udziałem kpt. Charlesa Christiego i por. Henry’ego Pottingera, Williama Moorcrofta, por. Arthura Conolly’ego czy najsłynniejszego chyba Alexandra Burnesa. Również Rosjanie wysyłali swoich emisariuszy. W 1819 r. 24-letni kpt. Nikołaj Murawiew dotarł z Tbilisi do Chiwy, gdzie nawiązał udany kontakt z miejscowym chanem. Z kolei w 1835 r. kpt. Jan Witkiewicz, Polak z Litwy zesłany za działalność niepodległościową i wcielony do carskiej armii, odbył misję dyplomatyczną do Buchary. Dwa lata później został wysłany do emira Afganistanu, Dosta Mohammada, by przekonać go do sojuszu z Rosją. W Kabulu spotkał się z Burnesem, który kurtuazyjnie podjął go obiadem. Obaj oficerowie byli rywalami i ich zadaniem było przeciągnięcie emira na swoją stronę, ale jako dżentelmeni zachowywali towarzyskie formy. Tę partię wygrał Witkiewicz, bo Anglicy przestali popierać Dosta Mohammada, więc ten zwrócił się w stronę Rosji.
Kolejną odsłoną Wielkiej Gry był wspomniany persko-rosyjski atak na Herat. Tym razem Londyn zareagował właściwie: do Zatoki Perskiej popłynęła brytyjska eskadra, która wysadziła tam desant, a oblegający Herat szach otrzymał odpowiednio sformułowane ultimatum. Zmusiło go to do zwinięcia oblężenia i powrotu do kraju. Herat został uratowany. Konsekwencje ponieśli inicjator wyprawy ambasador Simonicz oraz kpt. Witkiewicz. Jak pisze Hopkirk, tego drugiego wezwano do Petersburga, gdzie minister spraw zagranicznych Karl Nasselrode ostentacyjnie go nie przyjął, uznając za awanturnika i intryganta. Witkiewicz popełnił samobójstwo. Drugi polski uczestnik oblężenia Heratu, Izydor Borowski, zgiął pod murami prowadząc jeden ze szturmów.
W 1838 r. Anglicy postanowili usunąć z afgańskiego tronu emira Dosta Mohammada i zastąpić go powolnym sobie szachem Szudżą Durranim. Armia brytyjska dość łatwo zajęła Afganistan i osadziła w Kabulu swojego nominata. Jednak nowe rządy nie spodobały się zwykłym Afgańczykom. W kraju wybuchło antybrytyjskie powstanie, w zamieszkach w Kabulu zamordowany został Alexander Burnes. Jako pretendent do tronu pojawił się syn Dosta Mohammada - Mohammed Akbar. Jego armia wsparta przez miejscowych urosła do 30 tys. ludzi, a siły angielskie liczyły tylko 4,5 tys.
Wobec tego Brytyjczycy podpisali kapitulację i zobowiązali się wyjść z Afganistanu. 6 stycznia 1842 r. rozpoczął się ich odwrót z Kabulu. Marsz przekształcił się w drogę przez mękę. Afgańczycy wbrew umowie atakowali kolumnę. Warunki były bardzo ciężkie: żołnierze i towarzyszący im cywile zamarzali w śniegu, a ci, którzy odstawali byli natychmiast zabijani przez ludzi Akbara. Z 16 tys. osób, które wyszły z Kabulu, do Dżalalabadu dotarła tylko jedna (!) - lekarz wojskowy William Brydon.
Klęska była porażająca. Wściekli Brytyjczycy wysłali do Afganistanu ekspedycję karną, która zajęła Dżalalabad, Kandżar, Ghazni oraz Kabul. Stolicę zrabowano, zniszczono cytadelę i bazar. 11 października 1842 r. oddziały brytyjskie wyruszyły z powrotem do Indii. Tyle że usunięty niegdyś Dost Mohammad wrócił na tron i panował aż do swojej śmierci w roku 1863. Brytyjczycy przekonali się, że opanowanie Afganistanu nie jest łatwe.
Car jest wściekły
Swoje własne imperialne plany nieco dalej na północ realizowała Rosja. Od dawana chciała zagarnąć chanat Chiwy. Pierwsza wyprawa z 1717 r. zakończyła się całkowitą klęską, druga, z 1839 r., prowadzona w ciężkich zimowych warunkach, również. Ale Rosjanie nie rezygnowali i oczywistym było, że wcześniej czy później znów się tam wyprawią. By ich od tego odwieść Brytyjczycy postanowili usunąć pretekst. Otóż Petersburg deklarował, że chce zająć chanat, aby uwolnić więzionych tam rosyjskich poddanych. Rzeczywiście, wielu Rosjan było porywanych przez turkmeńskich handlarzy i sprzedawanych do Chiwy, gdzie cierpieli w niewoli.
Do chiwańskiego chana wysłany został kpt. James Abbot. Miał przekonać władcę, by uwolnił Rosjan i odesłał ich do ojczyzny, a w ten sposób pozbawił Petersburg powodu do napaści. Abbot spotkał się z chanem i przedstawił mu tę propozycję. Władca wprawdzie nie zwolnił Rosjan, ale za to wysłał Abbota do Rosji z listem do cara.
Nie znając losów Abbota, do Chiwy wysłano drugiego oficera, por. Richmonda Shekespeara. Jemu z kolei udało się namówić chana do uwolnienia wszystkich Rosjan. Latem 1840 r. Shakespeare poprowadził kolumnę kilkuset mężczyzn, kobiet i dzieci z Chiwy do Fortu Aleksandrowskiego nad Morzem Kaspijskim, gdzie oddał ich w ręce rosyjskiej załogi. Jego wyczyn stał się głośny. Gdy przybył do Petersburga został przyjęty przez cara, który mu podziękował za uwolnienie tak wielu jego poddanych. W rzeczywistości Mikołaj I był wściekły, że Brytyjczycy pozbawili go powodu ataku na Chiwę.
To tylko fragment zmagań Wielkiej Gry opisanych barwnie przez Petera Hopkirka. Rosyjsko-brytyjska rywalizacja trwała przez cały XIX i pierwszą połowę XX w. Na przestrzeniach Azji Środkowej zmagali się agenci, szpiedzy i dyplomaci, a ich przygody, choć u nas mniej znane, mogłoby spokojnie konkurować z wyczynami Lawrence’a z Arabii. Dla wielu z tych młodych, odważnych ludzi Wielka Gra skończyła się śmiercią, a ich kości spoczywają dziś gdzieś pod Heratem, Meszhedem czy Chiwą. Gdy Brytyjczycy opuścili Indie, ich miejsce w Wielkiej Grze zajęły Stany Zjednoczone, Rosję carską zastąpił ZSRR, potem znów Rosja. A kolejna partia tej strategicznej rozgrywki właśnie niedawno odbywa się na naszych oczach.