Wygrana „Bitwa o Anglię” i zaangażowanie Luftwaffe na Wschodzie skłoniło dowództwo RAF do rozpoczęcia wielkiej ofensywy bombowej.
Wówczas to bowiem w głowie marszałka lotnictwa Arthura Harrisa zrodził się pomysł „wybombardowania Niemiec z wojny”. Plan polegał na zmasowanych nalotach bombowych na wybrane cele militarne, gospodarcze i polityczne III Rzeszy. Dotychczas bowiem wyprawy bombowe liczyły zbyt mało samolotów, by móc efektywnie niszczyć tak wielkie cele, jakimi były np. centra niemieckiego przemysłu. Wykorzystując pojawienie się w produkcji coraz większej ilości ciężkich bombowców, Harris zdecydował się uderzyć w pojedynczy cel, z taką jednak siłą, by doprowadzić do jego całkowitego zniszczenia.
23 lutego 1942 roku Arthur Harris został mianowany dowódcą brytyjskiego lotnictwa bombowego. Mógł wreszcie długo planowane wyprawy bombowe uczynić realnymi.
Dysponując kilkoma tysiącami ciężkich i średnich bombowców zabierających tysiące ton bomb burzących i zapalających, zdecydował o ich wykorzystywaniu w wielkich nocnych nalotach (w dzień nie atakowano ze względu na ciągle jeszcze silne lotnictwo Niemiec oraz brak własnych długodystansowych myśliwców osłony).
Dla usprawnienia całej akcji wprowadzono tzw. poszukiwaczy ścieżek. Była to grupa samolotów, której zadaniem było odnalezienie celu oraz zrzucenie nań bomb zapalających. Trafić nad tak oświetlony cel było już łatwo.
W przemówieniu do narodu niemieckiego wygłoszonym w radiu BB dowódca Bomber Command, Arthur Harris powiedział: „Bombardujemy Niemcy, żeby uniemożliwić wam prowadzenie wojny. oto nasz cel, który osiągniemy w sposób bezwzględny! Zniszczymy wam miasto po mieście! Lista jest już otwarta (...)”.
Pierwszy „mamuci” nalot miał miejsce w trzy miesiące po tym oświadczeniu. Okazało się jednak, że zebranie tysiąca załóg bombowych nie jest łatwe. Dopiero po kilku dniach przygotowań, w nocy z 30 na 31 maja, wyruszyła nad Kolonię powietrzna armada, jakiej nie znała historia lotnictwa. Wystartowało łącznie 1047 samolotów. Nad miasto nadleciało i zrzuciło bomby ponad 900 bombowców. Utracono 40 maszyn.
Kolonię spowiła się w gęstym dymie spowodowanym przez liczne pożary. Ponad godzinne bombardowanie wywarło wstrząsające wrażenie na społeczeństwie.
W miarę zdobywania niezbędnego doświadczenia rosła ilość wypraw bombowych nad Niemcy. Przemysł niemiecki został zmuszony do zupełnego przestawienia się, schodził dosłownie do podziemi. Wykorzystywano w tym celu stare sztolnie oraz wyrobiska górnicze. Nie wszystko dało się jednak ukryć.
Na uderzenia z powietrza najbardziej narażony był przemysł stoczniowy. Cztery wielkie naloty na Hamburgu w lipcu 1943 r. unieruchomiły ten wielki ośrodek przemysłowe i port na długi czas.