Wielka pełnia to złudzenie. Superksiężyc jest z nami zawsze
Z Jerzym Rafalskim, astronomem z planetarium im. Władysława Dziewulskiego w Toruniu rozmawiamy o jasnych stronach Księżyca.
Kilka wieczorów temu mieliśmy na niebie superksiężyc. Była to kolejna, ale też ostatnia wielka pełnia w tym roku. Czy mógłby Pan nam ten superksiężyc przybliżyć?
Księżyc krąży wokół Ziemi. Dawno temu Kopernik myślał, że jego orbita ma kształt koła, ale później okazało się, że jest to elipsa. To oznacza, że w ciągu miesiąca Księżyc się przybliża i oddala od Ziemi, a kiedy jest bliżej, wydaje nam się, że jest większy. Co by było, gdyby najbliżej naszej planety znalazł się akurat wtedy, gdy jest w pełni? Czy zdarzają się takie sytuacje? Owszem. To właśnie zostało nazwane superksiężycem. Ludzie o tym słyszą, wyobraźnia im podpowiada, że Księżyc będzie wielki, więc patrzą na jego wschód i widzą, że jest przeogromny! Nic z tego. To tylko podświadomość i dodatkowo złudzenie optyczne.
Jak to?! Sam widziałem, że ten wschodzący kilka dni temu Księżyc zajmował kawał nieba.
No właśnie, na ogół obserwujemy wschód Księżyca, gdy jest on zawieszony nisko nad horyzontem. Obok widać budynki, drzewa, maszty. Względem tego Księżyca w pełni one są takie malutkie. Znów podświadomość nam podpowiada - jaki ten Księżyc musi być wielki! Ale to jest złudzenie optyczne. Tak samo wydaje nam się, że wschodzące czy zachodzące Słońce jest większe, ale to wcale nie znaczy, że tak jest. Gdy porównamy rozmiary Księżyca w pełni, można je znaleźć w internecie, okaże się, że ten superksiężyc nie różni się zbytnio od zwykłej pełni. Weźmy jeszcze Księżyc zimą. Wtedy również zdarzają się superpełnie, jednak Księżyc wisi wysoko nad horyzontem. Jakoś nikt wtedy nie zwraca uwagi na to, że jest on większy. Zresztą weźmy zwykłą linijkę z podziałką milimetrową i na wyciągniętej ręce zmierzmy kątowe rozmiary Księżyca - wtedy gdy jest tuż nad horyzontem i wydaje się ogromny oraz tak samo, po kilku godzinach, gdy się wzniesie. Będą identyczne.
A światło? Bo czasami Księżyc świeci na pomarańczowo, czasami na żółto. Raz słabo, innym razem tak jasno, że można przy nim książkę czytać.
To również zależy od wysokości nad horyzontem. Podobnie jak w przypadku Słońca - gdy zachodzi jest pomarańczowe, albo nawet czerwone. Dlaczego? Ponieważ światło przebija się przez grube warstwy atmosfery. Nasze powietrze łatwo rozprasza kolor niebieski, ale z ciepłymi odcieniami już sobie tak nie radzi. Jeżeli zatem mamy pogodny dzień, niebo jest niebieskie, ponieważ niebieska składowa się łatwo rozprasza w powietrzu. Gdy Słońce zachodzi, owszem, widać błękit nieba, ale Słońce przebija się przez grube warstwy atmosfery i jest czerwone. Tak samo dzieje się z Księżycem i nie tylko z nim, ponieważ po zachodzie Słońca, nad zachodnim horyzontem można zaobserwować jeszcze jeden bardzo jasny obiekt. To planeta Wenus. W niedzielę wieczorem obserwowałem piękne zjawisko, bo wisiała nisko nad horyzontem i nasza piękna srebrna Wenus stała się wyraźnym czerwonym punktem.
Kiedy najlepiej obserwować Księżyc?
To zależy, jaki się chce zobaczyć, bo to ogromna kopalnia obserwacji i wrażeń. Księżyc wymienia się ze Słońcem. Latem, gdy Słońce jest wysoko, Księżyc jest nisko i wtedy świeci na pomarańczowo. Dzięki temu pełnie czerwcowe czy lipcowe są najbardziej fotograficzne bądź malarskie, szczególnie, że niebo na ogół jest wtedy granatowe. Jeżeli jednak chcemy zobaczyć, jak silnie Księżyc potrafi świecić, powinniśmy wyjść zimą, najlepiej na ośnieżone pole. Wtedy, gdy jest w pełni, wisi srebrny wysoko nad horyzontem i rzeczywiście będzie można przy jego świetle czytać. Obserwacje gołym okiem najlepiej prowadzić w pełni, bo zobaczymy szare plamy - pozostałości po rozlewiskach magmy. Jeżeli mamy jakikolwiek sprzęt, nawet zwykłą tanią lornetkę, najlepiej patrzeć na Księżyc poza pełnią. Podczas pełni światło słoneczne pada na Księżyc centralnie, ale on najładniej wygląda wtedy, gdy jest oświetlany z prawej lub lewej strony, ponieważ wtedy światło ślizga się po jego nierównościach. Na Księżycu są przecież kratery, pięknie widoczne, gdy Księżyc jest w postaci wąskiego sierpa, albo w pierwszej kwadrze. Niedługo po niej jest widoczny krater najbardziej charakterystyczny, czyli Kopernik. Najlepiej obserwować go przez lornetkę mniej więcej dwa dni po pierwszej kwadrze.
Czasami Księżyc ma również poświatę.
Tak, różnie się na to mówi. Jeżeli jest mgła, światło Księżyca musi się przebić przez mikrokropelki wody, światło więc się rozprasza. Jeżeli dodatkowo, gdzieś tam wysoko mgła zamarza, pojawiają się kryształki lodu, a one działają jak małe pryzmaty - dodatkowo załamują i podkolorowują światło Księżyca. Czasami więc widać wokół niego kolorową poświatę, niektórzy nazywają ją lisią czapą. To jest właśnie efekt tego, że światło przebija się przez kryształki lodu. Bywają też inne zjawiska, na przykład gdy wokół Księżyca w pełni pojawia się bardzo szeroki krąg, ale od niego oddalony.
Co podobno zwiastuje pogorszenie pogody...
Tak, ponieważ nadchodzi niż, a to oznacza, że w powietrzu jest już dużo wilgoci. Jeżeli związany z niżem front atmosferyczny wypchnął ją bardzo wysoko, kropelki wody zamarzają.
Mówimy o tym, jak wygląda Księżyc latem, zimą... Tymczasem, gdyby nie on, pór roku byśmy nie mieli?
W ogóle by nas nie było. Jak wiadomo, oś Ziemi jest odchylona o nieco ponad 20 stopni, dzięki temu właśnie mamy pory roku. Wokół Ziemi krąży Księżyc i tę oś stabilizuje. Gdyby nie on, nachylenie osi by się ciągle zmieniało i mielibyśmy szaleństwo klimatyczne. Z życiem na naszej planecie nie byłoby tak łatwo, gdyby co jakiś czas Ziemia cała zamarzała, albo robiła się bardzo gorąca. Poza tym, co jest chyba jeszcze ważniejsze, Księżyc, krążąc wokół Ziemi, powoduje pływy morskie. Na Bałtyku tego specjalnie nie widać, ale gdzie indziej, podczas pełni Księżyca woda w morzu potrafi się podnieść o ponad metr, różnice są więc ogromne. Gdy Księżyc chowa się za horyzont, ocean się cofa i zostawia po sobie takie, jak nam się wydaje, wstrętne i śmierdzące kałuże. Cztery miliardy lat temu, właśnie w takich gęstniejących kałużach, narodziło się życie na Ziemi. No i tak cały czas jesteśmy w ten Księżyc wpisani. Dawno temu ludzie zauważyli, że gdy w nocy jest światło, można iść na polowanie. A kiedy jest najwięcej światła? Wtedy, gdy Księżyc jest w pełni, wtedy więc warto przygotować polowanie. A kiedy będzie następne światło i znów będzie można ruszyć na łowy? W ten sposób, dzięki takim obserwacjom, zaczęła się rodzić astronomia i matematyka.
Wielki dobrodziej Ziemi jest w gruncie rzeczy ziemskiego pochodzenia?
Tak. 4,5 miliarda lat temu tworzyły się pierwotne planety i krążył wokół pierwotnego Słońca. Było ich sporo, jedna z nich uderzyła pod kątem w płynną wtedy jeszcze Ziemię. Wyrwała kroplę ziemskiej magmy, ta zaś zastygła na orbicie i nadal po niej krąży. Długo nie wiedzieliśmy, skąd się Księżyc wziął, były teorie, że być może został przechwycony przez Ziemię już jako ciało stałe. Próbki skał przywiezione przez astronautów potwierdziły, że jest to część naszej planety. Niektórzy mówią, że Ziemia to taka planeta podwójna. W przypadku innych planet mamy duże ciała niebieskie i krążące wokół nich małe okruszki. U nas to nie jest okruszek, tylko Księżyc o jednej czwartej wielkości Ziemi. Dzięki temu zresztą możemy obserwować piękne zaćmienia Słońca.
Ziemi pewnie nie jest łatwo takiego dużego kompana utrzymać?
Układ grawitacyjny Ziemi i Księżyca cały czas traci energię. Dlaczego? Z powodu ciągłego podnoszenia i przesuwania wody w oceanach. Jeżeli traci energię to znaczy, że Księżyc stopniowo się od Ziemi oddala. Za kilkaset milionów lat może być już tak daleko, że nie będzie w stanie całkowicie zakryć Słońca i nie będzie już pięknych zaćmień. A w ostateczności, kto wie? Może zostanie oderwany przez inną planetę?