Gorzów Wlkp. - Tęsknimy. Każdego dnia. Chcemy być znowu z naszą Izą - mówi rodzeństwo Małeckich. Od dwóch miesięcy nie mają z dziewczynką kontaktu.
Życie Małeckich nie oszczędzało. Gdy w 2013 r. po ciężkiej chorobie zmarła ich mama, wydawało się, że gorzej być nie może. Jednak zaczął się kolejny dramat. Trafili do instytucji opiekuńczych, bo byli niepełnoletni - poza dziś 25-letnią, najstarszą Marylą. Ale gdy każde kończyło 18 lat, wracało do rodzinnego domu przy ul. Młyńskiej w Gorzowie. I dziś prawie wszyscy są razem: 18-letnia Paulina, 19-letni Krzysztof, 21-letnia Kinga oraz 25-letnia Maryla.
Prawie - bo dziewięcioletnia Iza jest u rodziny zastępczej.
Aż drży głos
Rodzeństwo nie kryje żalu, że nie może mieszkać z najukochańszą siostrą. - W roku szkolnym mieliśmy rzadkie, ale jednak jakiekolwiek widzenia. Teraz, w wakacje, nie widzieliśmy jej ani razu. Ostatni raz była z nami 17 czerwca - wylicza dokładnie najstarsza z sióstr. Dodaje, że słyszała od Izy, że szykuje się na wyjazd do USA. Wyrobiono jej już wizę i miała tam pojechać na kilka tygodni. - Do dziś nie wiemy, czy pojechała, czy już wróciła ani co się z nią dzieje i gdzie jest. Jej opiekun z rodziny zastępczej zbywa nasze pytania. Nie wiemy, co robić. Z panem też na pewno nie porozmawia... - mówi drżącym głosem Maryla.
Żadnych podstaw
Udaje nam się skontaktować z opiekunem Izy. Wraz z trojgiem swoich dzieci i ośmiorgiem kolejnych maluchów (w tym Izą), dla których jest opiekunem zastępczym, mieszka w jednym z domów na terenie Gorzowa. Z miejsca sam zaproponował reporterowi „GL” spotkanie.
Postawił jednak sprawę jasno: dla dobra Izy nie będzie wchodził w żadne szczegóły. Bo uważa, że medialny rozgłos (jej rodzeństwo opowiedziało o rodzinnych sprawach w programie TVP „Sprawa dla reportera”) dziecku nie służy. A potem, już podczas spotkania z reporterem „GL”, zapewnił, że wszystkie obawy, oskarżenia i zarzuty rodzeństwa pod jego adresem są nieuprawnione. - Iza nie jest i nigdy nie była przygotowywana do adopcji - mówi. - Proszę to wyraźnie zaznaczyć: nigdy nie było nawet takich planów. Ma kontakt z rodziną i zależy mi, by był on jak najlepszy. W Stanach, owszem, była, ale na wyjeździe. Bawiła się wspaniale. Już wróciła. Zapewniam, że jej dobro jest dla mnie najważniejsze. I właśnie dlatego jestem powściągliwy w komentarzach i wypowiedziach. Choć to pewnie zachęca do niesprawiedliwych ataków.
Sprawdziliśmy: dom zastępczy dla dzieci pan Jacek prowadzi od wielu lat. Przez ten czas opiekował się około 20 dziećmi w różnym wieku. Przechodził kontrole, pisał sprawozdania i raporty. Nie było nigdy do jego opieki nad dziećmi zastrzeżeń.
Przekazaliśmy w piątek nasze ustalenia pani Maryli. Była szczęśliwa. - Jednak to cały czas tylko słowa. Nie wystarczają mi zapewnienia, że siostra jest już w Gorzowie. Chciałabym ją zobaczyć - mówi.
Będzie ku temu okazja!
Ważny poniedziałek
Dziś jest sprawa sądowa dotycząca zmiany rodziny zastępczej (wniosła o to pani Maryla).
Także dziś Iza spotka się z rodzeństwem! Spędzi z bliskimi cały tydzień. To nie żadne ustępstwo czy nagła „łaska”. To ustalenie... jeszcze z kwietnia.
Sędzia Artur Baniowski, przewodniczący wydziału III rodzinnego i nieletnich w gorzowskim Sądzie Rejonowym, nie kryje, że sprawa Izy jest trudna: - Z jednej strony mamy rodzeństwo dziewczynki, które nie ma najlepszych warunków mieszkaniowych, by przyjąć dziecko. Z drugiej strony - jest dalsza rodzina, która też chce mieć z nią kontakty i chyba nie jest w doskonałych stosunkach z rodzeństwem. A z trzeciej - jest opiekun, który musi to wszystko godzić i organizować, a do tego jest atakowany w ogólnopolskiej telewizji... Zapewniam jednak, że nie umknie nam w tym najważniejsza rzecz: dobro dziecka. Tylko ono się dla nas liczy.