To była prawdziwa koszykarska uczta. Palce lizać!
Trwające w tym samym czasie, co starcie InvestInTheWest AZS_AJP Gorzów z Wisłą Can-Pack Kraków, mistrzostwa świata w skokach narciarskich w fińskim Lahti, mogły spowodować, że do hali Akademii im. Jakuba z Paradyża nie przybył komplet widzów. Tym niemniej ci co dotarli - w tym i ci, którzy z wysokości trybun jednym okiem obserwowali to, co się działo na parkiecie, a drugim śledzili na bieżąco na smart¬fonach, jak polscy zawodnicy sięgają po złote medale - nie mogli żałować, że w sobotnie popołudnie pojawili się na hicie 21. kolejki rundy zasadniczej. Obie drużyny stworzyły kapitalne widowisko. Jednak głównoplanowe role odegrały w nim czwarte w tabeli rozgrywek gorzowianki i to wicelider z Krakowa, mistrz Polski i zdobywca krajowego pucharu musiał zejść ze sceny pokonany. Podobnie zresztą jak wcześniej dziewięć innych zespołów z naszej ligi. Brawo!
Faworytem w tej konfrontacji były oczywiście krakowianki, które przecież bardzo pewnie wygrały z nami pod Wawelem, zarówno w Pucharze Polski, jak i w pierwszej rundzie. Na Ziemię Lubuską też udawały się po zwycięstwo. Z drugiej strony, nie chciały tego robić za wszelką cenę. Świadczył o tym fakt, że do Gorzowa hiszpański trener „Białej Gwiazdy” Jose Ignacio Hernandez nie zabrał kontuzjowanej środkowej z Jamajki Vanessy Giden, narzekającej na uraz kolana, a rzucającej Magdaleny Zię¬tary nie wpuścił na boisko, oszczędzając ją na puchar w Europie.
- Dolegliwość naszej center nie jest poważna. Byłaby gotowa do gry, gdybyśmy uznali, że jest to niezbędne - przyznał przed spotkaniem Hiszpan, co w żaden sposób nie umniejsza tego zwycięstwa akademiczek.
- Nawet gdyby wystąpiła ta dwójka, to wydaję mi się, że i tak byśmy wygrały. W takim byłyśmy gazie! - oznajmiła tuż po meczu niska skrzydłowa AZS-u AJP Aleksandra Pawlak.
Podopieczne Dariusza Maciejewskiego od początku sobotnich zawodów walczyły agresywnie o każdą piłkę. Wprawdzie po pierwszej z wielu, jak się potem okazało, trójce belgijskiej rozgrywającej Hind Ben Abdelkader, w 4 min wiślaczki wyszły na prowadzenie, ale nasze szybko przejęły inicjatywę i odrobiły straty. Przy stanie 17:17 trafiła zastępującą w pierwszej piątce Stephanie Talbot Paulina Misiek i to my prowadziliśmy po pierwszej kwarcie.
W drugiej odsłonie Wisła jedynie raz osiągnęła przewagę punktową, a w dwóch następnych ani razu! Co więcej, ta różnica nie była mniejsza niż cztery „oczka”. Pod koniec to, jak i decyzje sędziowskie, wywołały zdziwienie u eksakademiczki Agnieszki Szott-Hejmej, a u Hernandeza - wściekłość. Szkoleniowiec gości, po tym jak zakwestionował werdykt arbitrów, aż kopnął w ławeczkę do zmian, wbiegł na plac gry i dostał drugie w sobotę przewinienie techniczne. - Ktoś mi kiedyś powiedział, że jak trener jest niezadowolony z pracy sędziów i robi takie faule, to mogą odwrócić się losy meczów... - uśmiechała się Pawlak. Ostatecznie w spotkaniu nic się nie zmieniło, a Hiszpan nie zobaczył triumfu gospodyń.
Kwarty: 19:17, 20:17, 23:17, 21:27.
InvestInTheWest AZS_AJP: Misiek 18, Dźwigalska 14 (4x3), Seekamp 13 (1), Hurt 11, Szajtauer 9 oraz Talbot 16 (2), Pawlak 2.
Wisła Can-Pack Kraków: Abdelkader 23 (6), Kobryn 15, Simmons 13 (1), Morrison 7, Szumełda-Krzycka 2 oraz Ygueravide 10 (1), Szott-Hejmej 5, Pop 3.
Sędziowali: Marcin Koralewski, Łukasz Jankowski i Maciej Dębowski (wszyscy Poznań).
Widzów: 750.