Jej zadaniem, obok zniszczenia ważnych centrów gospodarczych i militarnych III Rzeszy, było zaangażowanie ocalałych eskadr myśliwskich Luftwaffe tak, by w dniu lądowania niebo nad Normandią należało do aliantów.
Na początku kwietnia 1944 roku w ramach operacji „Pointblank” miał być przeprowadzony wielki nalot bombowy na Norymbergę. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że warunki pogodowe określane przez synoptyków wyraźnie sprzyjały obronie przeciwlotniczej. Silny wiatr mógł rozproszyć bombowce, a świecący Księżyc czynił je widocznymi dla obsługi dział przeciwlotniczych i pilotów nocnych myśliwców.
Dodatkowym zaskoczeniem dla pilotów, którzy mieli uczestniczyć w nalocie na Norymbergę był wybór trasy przelotu. Prowadziła ona przez tzw. Aleję Ognia w rejonie Zagłębia Ruhry, która dosłownie naszpikowana była stanowiskami artylerii i bazami nocnych myśliwców Luftwaffe.
Przed rozpoczęciem wyprawy bombowej świadomie wprowadzono pilotów w błąd, informując ich, że przez całą trasę do celu ukryci będą w gęstej masie chmur. Do akcji wystartowała o godzinie 22 armada składająca się z 800 „Lancasterów”, Halifaxów” i „Wellingtonów”.
Tymczasem w Niemczech, już na trzy godziny przed ich startem, generał Stumpff dowodzący obroną przeciwlotniczą wiedział, że tej nocy Niemcy zostaną zaatakowane przez 700-800 bombowców.
Skąd tak precyzyjne informacje. Przypadek, zdrada a może dobra praca wywiadu niemieckiego. Ten ostatni wariant trzeba zdecydowanie odrzucić. W tym czasie wywiad III Rzeszy na Wyspach Brytyjskich już nie istniał.
Tuż przed północą na bombowce RAF spadają wszystkie myśliwce nocne jakimi dysponują Niemcy na Zachodzie. Widzą je doskonale w świetle Księżyca. Bombowce są bez szans, spadają jeden po drugim. W sumie (licząc straty przy lądowaniu) Brytyjczycy tracą w efekcie nalotu na Norymbergę 161 bombowców i 745 członków ich załóg.
Jak się dziś wydaje Niemców o nalocie poinformowały, przez tzw. odwróconych agentów, brytyjskie służby specjalne. Odbyło się to w ramach tajnej operacji o kryptonimie „Ochroniarz”. Jej zadaniem miało być wprowadzenie w błąd Hitlera co do miejsca lądowania aliantów. Tylko wiarygodnym szpiegom mógł on uwierzyć.
A najlepszym potwierdzeniem rzetelności agenta jest cenna informacja. Tak było z Norymbergą. Agentura potwierdziła swoją skuteczność i dzięki temu zadano Brytyjczykom ogromne straty. Nikt nie przypuszczał, że było to tylko kosztowne poświęcenie.