Wielki post to nie tylko umartwianie się
Rozmowa z ojcem Rafałem Kołodziejskim, Franciszkaninem
Trwa Wielki Post. To rzeczywiście czas umartwiania się?
Tak, w ten sposób wierni pragną połączyć swoje wyrzeczenia z cierpieniem Chrystusa. Odmawiają sobie przyjemności, ale nie na przykład słodyczy, żeby schudnąć. Chodzi o to, by pieniędzmi, które wydalibyśmy na przyjemności, wesprzeć potrzebujących.
Skąd wzięła się tradycja nabożeństw Drogi Krzyżowej?
Pochodzi z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Pierwsi chrześcijanie wielką czcią otaczali miejsca, w których cierpiał Jezus. Istnieje piękny apokryf z IV wieku „Transitus Marie”, według niego Matka Boża wraz z apostołami odwiedzała miejsca męki Pańskiej, tam się modlili. Ta tradycja się przyjęła. Do dziś najbardziej uczęszczana jest trasa z Pretorium do Golgoty w Jerozolimie.
Tradycja się rozwinęła
Pielgrzymi, którzy w XI - XII wieku odwiedzali Ziemię Święta po powrocie do Europy budowali Kalwarie, gdzie czczono Mękę Pańską. My mamy Kalwarię Zebrzydowską. Dawniej stacji Drogi Krzyżowej było nawet 20. Od XIV wieku ustalił się kanon 14 stacji.
7 kwietnia wyruszy Ekstremalna Droga Krzyżowa.
Tak, już po raz drugi. To niezwykłe, duchowe doświadczenie. W tym roku pod hasłem „Droga Przełomu”. Wędruje się w milczeniu, nocą, po trudnym terenie. Na własną odpowiedzialność. To wielkie wyzwanie i wysiłek. Z relacji tych, którzy szli rok temu wiemy, że w najtrudniejszych momentach, gdy sił brakuje, z pomocą przychodzi łaska boża. Warto spróbować. Ze Skarżyska można iść dwoma trasami - 31 i 45 kilometrową. Dodam, że pomysłodawcą Ekstremalnej Drogi Krzyżowej w Polsce jest ksiądz Jacek Stryczek, ten sam, który wymyślił akcję Szlachetna Paczka.