Wielki słup w małej wsi?
Kolej chce wybudować blisko 40-metrowy maszt komunikacyjny. Gmina Szlichtyngowa jest przeciwna, podobnie jak mieszkańcy. Ale... nie wszyscy.
Ruch kolejowy w gminie Szlichtyngowa ogranicza się dziś do kilku składów towarowych na dobę. Mimo tego kolej chce tam inwestować. Okazało się bowiem, że jeden z ok. 1,1 tys. masztów komunikacyjnych rozsianych po Polsce, ma powstać naprzeciwko dworca kolejowego w Starych Drzewcach. Blisko 40-metrowa konstrukcja ma służyć łączności między dyżurnymi, dyspozytorami, maszynistami i obsługą techniczną. O podobnej inwestycji pisaliśmy przed rokiem, gdy mieszkańcy Bytomia Odrzań¬skiego przestraszyli się, że maszt zaburzy panoramę zabytkowego miasteczka. Ostatecznie doszło do konsensusu i inwestycję udało się przesunąć o 2,5 km.
Niedawno we wsi odbyło się spotkanie przedstawicieli PKP Polskich Linii Kolejowych z mieszkańcami i władzami gminy. Frekwencja była jednak niewielka. - To byli głównie mieszkańcy, których posesje sąsiadują z miejscem inwestycji. Z mocy prawa trzeba było ich powiadomić - mówi Ilona Sadowska, radna gminy i sołtys Starych Drzewiec. - Są obawy, że pobliskie działki budowlane w stracą na wartości z powodu masztu - dodaje. Inni z kolei boja się tego, czego nie widać, czyli promieniowania. Choć PLK uspokaja, że mieszkańcom nic nie grozi.
Niektórzy w inwestycji widzą wręcz nadzieję na lepszą przyszłość
- Skoro kolej inwestuje w maszty, to może jakiś większy ruch się tu zacznie? - zastanawiają się mieszkańcy.
Jedziemy pod wspomniany dworzec. Dziś budynek należy do gminy i są w nim mieszkania. - a pani zgadza się na budowę masztu? - pytamy kobietę w oknie. - Raczej nie. To jest szkodliwe. Słyszałam, że ten masz pioruny będzie ściągać - wyjaśnia. Kilkadziesiąt metrów dalej mieszka Zygmunt Domagała. Mężczyzna w latach 80. pracował na kolejowej nastawni. - A dlaczego miałbym być przeciwny? Postęp musi iść. Wszędzie stoją wiatraki, maszty - wzrusza ramionami, gdy zagadujemy o maszt. Jak twierdzi, promieniowania też się nie boi. - Ktoś doświadczył czegoś takiego na własnej skórze? Ktoś był napromieniowany? - mówi.
Artur Olszewski z urzędu gminy w Szlichtyngowej nie ukrywa, że maszt nie wypłynie dobrze na wizerunek okolicy, której jedyną wartością są tereny zielone i obszar „Natura 2000”. - Gmina jest w trakcie przygotowywania decyzji na temat lokalizacji tej inwestycji. Nasi prawnicy dumają, na jakim paragrafie się oprzeć, by dać odpowiedź negatywną. Nie możemy wydawać decyzji niezgodnych z prawem. Negatywna musi być oparta o jakieś przepisy - wyjaśnia. - Drugi problem jest taki, że tak naprawdę nie wiadomo jakie będzie miało oddziaływanie. Dzisiaj mówi się o jednym, a za dziesięć lat może okazać się, że jednak szkodzi - dodaje A. Olszewski. Do tematu wrócimy.