Wielkie muzyczne produkcje przyciągają do Łodzi tysiące fanów
Muzyka rozbrzmiewa dzisiaj w najróżniejszych wnętrzach: od windy przez kluby po hale i stadiony. Ale to właśnie miejsca na największe produkcje stanowią o atrakcyjności miasta.
O hali widowiskowo-sportowej marzy dzisiaj niemal każde miasto. To bowiem obiekty, które dają możliwość organizowania dużych imprez dla masowego odbiorcy, zarazem mogą być okazją do zaistnienia w ponadlokalnej świadomości. Hala, w której da się organizować poważne imprezy muzyczne, sportowe i jakie tam tylko zdołamy wymyślić, właściwie zawsze się opłaca. Nawet, gdy trzeba do niej dopłacać.
Amerykański ekonomista, profesor Philip Kotler, stwierdził, że wizerunek miasta jest „sumą wierzeń, idei i wrażeń, które ludzie odnoszą do danego miejsca”. Hale widowiskowo-sportowe są doskonałym przykładem oddziaływania na postrzeganie danego miasta. Choć drogie (wybudowanie Atlas Areny w Łodzi kosztowało niemal 300 mln zł), posiadanie dobrze prowadzonego, oferującego bogaty, różnorodny program obiektu to nie tylko atrakcja dla mieszkańców oraz walor promocyjny (w przypadku znaczących imprez o takim miejscu jest głośno w całym kraju), ale również konkretne zyski dla całej społeczności. Każda dobrze zorganizowana i nagłośniona, interesująca impreza to liczni goście z innych miejscowości, którzy korzystają z taksówek, zostawiają pieniądze w hotelach, restauracjach itd. Gdy wyjadą do siebie zadowoleni, pozytywna opowieść o mieście, jaką przekażą, przyniesie większe efekty niż największe kampanie promocyjne.
- Przyjeżdżający na koncert czy imprezę sportową w Atlas Arenie widz to gość, który skorzysta z usług w mieście. Jest głodny, musi się przemieszczać czy zanocować. Chociaż nie wszyscy przyjeżdżający na wydarzenia korzystają z noclegów, to z informacji od naszych partnerów hotelarzy wynika, że na kilka miesięcy na przykład przed koncertem mają już wszystkie pokoje wyprzedane - zapewnia Mikołaj Habit, dyrektor marketingu i PR Miejskiej Areny Kultury i Sportu w Łodzi. Każda duża, dobrze sprzedająca się impreza w łódzkiej Atlas Arenie to kilka tysięcy przyjezdnych, a są wydarzenia - jak koncert Lenny’ego Kravitza w maju tego roku, na który sprzedano ponad 12 tysięcy biletów - gdzie aż 90 proc. uczestników przedsięwzięcia to goście spoza Łodzi. - Piętnaście procent z nich swój bilet kupiło w Warszawie i jej najbliższych okolicach. Reszta to mieszkańcy pozostałych polskich miast oraz spora grupa fanów z zagranicy - wylicza Mikołaj Habit.
Korzyści z organizacji masowych imprez w Łodzi potwierdzają też właściciele restauracji, klubów, pubów, hoteli. - Każdy koncert wielkiej gwiazdy to dla nas wyraźny wzrost rezerwacji. Bywa, że atrakcyjny koncert jest na przykład w maju, a nie mamy wolnych miejsc już od grudnia - zapewnia Katarzyna Skrzeczkowska, kierownik sprzedaży łódzkiego Hotelu Tobaco.
Kamil Wasiak, rzecznik Off Piotrkowska Center, dodaje, że obroty w lokalach w tym kompleksie w dni, kiedy odbywają się imprezy w Atlas Arenie, potrafią zwiększyć się nawet o kilkaset procent. - Nie musimy patrzeć w kalendarz, żeby zorientować się, jakie wydarzenie właśnie się w Łodzi odbywa. Jeżeli Off zalewają tłumy przebranych na biało-czerwono kibiców, domyślamy się, że pewnie był albo będzie mecz siatkówki. Jeżeli na Off-ie jest inwazja dziewcząt przybranych w wianki, domyślamy się, że zbliża się koncert Florence and The Machine - opowiada. Krzysztof Cyranowski, dyrektor korporacji taksówkarskiej 800 400 400, mówi zaś: - Mamy w tym czasie wielu klientów i zleceń, co sprawia, że czasem odnalezienie właściwej taksówki po wyjściu z koncertu graniczy z cudem.
Zasadę potwierdzają największe agencje koncertowe. Hubert Stajniak z Live Nation Polska nie ma wątpliwości: - Mądre władze samorządowe miast zainwestowały w hale widowiskowe. Te inwestycje zwiększają atrakcyjność oferty kulturalnej dla mieszkańców, ale także ruch w branży hotelarskiej i gastronomicznej. Ostrożnie licząc, minimum 30 procent fanów na koncercie to przyjezdni i nawet jeśli nie nocują, korzystają z gastronomii, sklepów, stacji benzynowych - podkreśla.
Największą halą widowiskowo-sportową w Polsce jest Tauron Arena w Krakowie, otwarta w 2014 roku. Oficjalnie może pomieścić ponad 20 400 osób (np. Atlas Arena w Łodzi to dokładnie 13 806 widzów). W krajowej czołówce są jeszcze oddana w ubiegłym roku Arena Gliwice (17 tys. widzów), Ergo Arena znajdująca się na granicy Sopotu i Gdańska (15 tys.), katowicki Spodek (11,5 tys.), warszawski Torwar (8 tys.). Ale hale mają już dziś i takie miasta, jak Zielona Góra, Zgorzelec czy Toruń. W sumie w Polsce funkcjonuje 119 dużych hal sportowo-widowiskowych (czyli posiadających co najmniej 900 miejsc siedzących).
Natomiast jedną z najbardziej znanych i najczęściej wynajmowanych hal na świecie jest Madison Square Garden w Nowym Jorku. Otwarta w 1968 roku może pomieścić ponad 20 tys. widzów. Hala należy do spółki The Madison Square Garden Company, która zaplanowała wybudowanie jeszcze dwóch nowoczesnych hal w kształcie kuli ziemskiej w Londynie i Las Vegas (każda na ponad 20 tys. osób). 24 tys. widzów może pomieścić O2 Arena w Londynie; do najsłynniejszych należy paryska AccorHotels Arena, zwana też Bercy, gdzie organizowane są koncerty, ale można również rozgrywać zawody w każdej dyscyplinie: od koszykówki przez hokej na lodzie po zawody pływackie. Jednak największą halą widowiskową na świecie jest Alamodome w San Antonio (USA) - może ona pomieścić nawet 72 tys. osób.
Hala to nie zawsze czysty biznes. Do niektórych trzeba dopłacać (zwykle czyni to miasto), inne generują zyski. Np. jak podaje Agencja Rozwoju Miasta, zarządzająca Tauron Areną, średnie roczne przychody z hali to ponad 16,5 mln zł, a koszty utrzymania - około 16,1 mln zł. Według szacunków uczestnicy imprez w Tauron Arenie Kraków w ciągu roku wydają na noclegi około 24,5 mln złotych. Natomiast wydatki na dodatkowe atrakcje ponoszone przez uczestników imprez to około 47,5 mln złotych.
Co zastanawiające, naprawdę dużej hali widowisko-sportowej ciągle nie ma Warszawa. Co prawda, już w 2010 roku miasto, poprzez uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, zatwierdziło lokalizację dla hali przy Stadionie Narodowym, ale na razie wiele się w tej sprawie nie dzieje. A wspomniana agencja Live Nation Polska ocenia potencjał stolicy na co najmniej dwadzieścia dużych koncertów gwiazd rocznie...
A że gwiazdy to magnes, organizatorzy koncertów oraz hotelarze mogą dodatkowo budować atrakcyjność miasta wspomnieniami życzeń i przygód artystów. W Łodzi gwiazdy chętnie nocują w Vienna House Andel’s Lodz. Już kilkanaście dni po otwarciu w 2009 roku gościł tu tenor Placido Domingo. W 2014 roku mieszkał w nim Lenny Kravitz, który miał wystąpić w Atlas Arenie, ale podczas trasy artystę dopadła infekcja wirusowa. Muzyk odwołał koncerty w Estonii, na Litwie i Białorusi, a następnie przyjechał do Łodzi, gdzie miał zagrać przed największą publicznością w tej części Europy (wszystkie bilety wykupiono). Artysta leczył się do ostatniej chwili, jednak kilkanaście godzin przed występem poinformowano, że termin koncertu zostaje przełożony. Wielu podejrzewało, że Kravitza w tym czasie już w Łodzi nie było, jednak spędził on w hotelu Andel’s w sumie siedem dni. Jedną z atrakcji, którą mu zapewniono, były specjalne pokazy filmowe w zamkniętej na ten czas dla publiczności sali w Cinema City. Lenny wybrał się również na spacer po Manufakturze, oglądał zdjęcia Łodzi, które robił mu jego osobisty fotograf Mathieu Bitton. Gwiazdorski ruch w hotelu był zresztą wtedy niemały, bo przez jedną noc obok chorującego Kravitza mieszkała Kylie Minogue. Ale największe oblężenie przez fanów hotel przeżył, gdy w marcu 2013 roku w apartamencie prezydenckim nocował Justin Bieber...
Bogaty zestaw życzeń do organizatorów wystosowała amerykańska wokalistka Nicki Minaj przed koncertem w Atlas Arenie. Na jej przyjazd w hali czekały trzy osobne pomieszczenia do jej wyłącznego użytku. Jedno z nich zostało prywatnym pokojem artystki, drugie posłużyło za jej osobistą garderobę, a trzecie było miejscem przygotowywania fryzur i makijażu. Na prośbę artystki w pomieszczeniach utrzymywana była stała temperatura powietrza. Podobny wymóg niosła ze sobą produkcja koncertu Justina Timberlake’a w Gdańsku. Artysta również zastrzegł sobie utrzymywanie odpowiedniej temperatury w swojej prywatnej garderobie przez cały czas pobytu na terenie obiektu.
Organizacja koncertów światowych gwiazd łączy się z wypełnieniem wymagań określonych w riderach technicznych. Jest to spis, często na kilkadziesiąt stron, który w najdrobniejszych szczegółach określa zasady pobytu artysty w Polsce oraz logistyczne przeprowadzenie produkcji, z zapotrzebowaniem na sprzęt i prywatne wymogi muzyków. - Zdarzały się ridery z wyliczeniem wymagań na ponad 50 stron! Garderoby zazwyczaj muszą mieć określony kolor i wystrój. Bywali artyści, którzy zakazywali obecności jakiegoś koloru w pomieszczeniach. Do garderób wstawialiśmy już nawet żywe palmy oraz jacuzzi. Każda produkcja niesie ze sobą różnorodne ciekawostki riderowe - zapewnia Marek Kurzawa z agencji Prestige MJM.
Grający w Łodzi zespół Queen + Adam Lambert przyjechał z własną sceną w kształcie gitary Briana Maya - długą na 34 i szeroką na 21 metrów. Wraz ze sceną przyjechała ponadstuosobowa ekipa produkcyjna odpowiedzialna za sprawne i bardzo szybkie jej ustawienie. Muzykom, jak również towarzyszącym im osobom, należało dostarczyć blisko 300 ręczników. Członkowie Queen i Adam Lambert przyjechali z własnym kucharzem oraz obsługą, która towarzyszyła im podczas całej europejskiej trasy. Życzeniem muzyków było dostarczenie aż 150 kilogramów kostek lodu. Co więcej, artyści kładą duży nacisk na ochronę środowiska. Pojemniki do segregacji odpadów miały znajdować się w kilku wyznaczonych miejscach Atlas Areny i musiały być odpowiedniej wielkości oraz oznakowane oddzielnie na: aluminium, plastik, papier, szkło i odpady organiczne.
Trzy dni spędził w Łodzi mistrz Ennio Morricone, dając w tym czasie koncert z orkiestrą w Atlas Arenie. W jego riderze wyszczególniono m.in. jakich kombinacji liczb należy się wystrzegać. Maestro nie lubi „13” i „17”, dlatego też na tych piętrach nie mogły się znajdować wynajmowany w hotelu apartament oraz garderoba. „Trzynastka uznawana jest często w Polsce za pechową i trudno się dziwić, że właśnie ta liczba znalazła się na cenzurowanym. We Włoszech jednak właśnie siedemnastka uznawana jest za pechową. I to do tego stopnia, że w wielu włoskich hotelach próżno szukać w windzie guzika na siedemnaste piętro i pokoju tak oznaczonego” - wyjaśniali organizatorzy koncertu. Maestro nie życzył sobie także, aby w czasie jego pobytu w Polsce pokój czy garderoba były ponumerowane w sposób zawierający kombinację liczb 13 i 17.
Okazało się zarazem, że Ennio Morricone lubi za to, aby w zajmowanych przez niego pomieszczeniach było ciepło, a ściany nie były pomalowane na fioletowo. Kolor ten nie może znajdować się także na dekoracjach pokoju hotelowego czy garderoby. Jak prawdziwy Włoch, Ennio Moricone lubi natomiast kawę, dlatego też nie mogło zabraknąć w zajmowanych przez niego pomieszczeniach ekspresu do kawy specjalnego rodzaju, wyposażonego w dużą ilość bezkofeinowych kapsułek. Sam koncert zaś był widowiskiem o wielkim rozmachu. Na scenie zobaczyliśmy ponad 200 osób: orkiestrę, chórzystów, solistów no i oczywiście samego Maestro...
A np. Beyoncé, która koncertowała w Warszawie, oprócz garderoby ogrzanej do temperatury 25 stopni, domagała się stołu nakrytego białymi obrusami, różanych świec zapachowych i jedzenia. Przede wszystkim soczystego pieczonego kurczaka: udka, skrzydełka i piersi - koniecznie mocno przyprawione świeżym czosnkiem, solą, ziołami, czarnym pieprzem, pieprzem cayenne. Następnie należało podać brokuły przygotowane na parze z dodatkiem czosnku, delikatnie przyprawioną fasolkę szparagową i blanszowany szpinak. Rihanna chciała, aby jej garderoba miała niebieski lub czarny wystrój i była udekorowana szyfonem. Zażądała również dywanu o zwierzęcym wzorze i ulubionego typu świec. Madonna zaś oczekiwała domowego wystroju wnętrz, wielu kwiatów - także tkanin pachnących kwiatami oraz prywatnego kucharza, który miał przygotować wegańskie potrawy. Sir Paul McCartney, jako znany obrońca praw zwierząt, kategorycznie zakazał futer i mięsa w swoim otoczeniu, także meble w garderobie nie mogły być skórzane.
I o czym byśmy pisali, a Państwo rozmawiali, gdyby w Polsce nie było wielkich hal koncertowych?