Wielkopolscy lekarze głodują
Porozumienie Zawodów Medycznych zaapelowało o rozszerzenie protestu zapoczątkowanego przez lekarzy rezydentów w Warszawie. Do akcji protestacyjnej przyłączyły się kolejne miasta, w czwartek głodówkę rozpoczęło pięcioro pracowników Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie. Protest zasilają kolejne osoby, w tym diagności laboratoryjni z Poznania.
Dominika Gajowczyk, rezydentka w trakcie specjalizacji z anestezjologii, Izabela Waszkiewicz i [b]Marlena Talarska-Ratajczak – fizjoterapeutki, Grażyna Fórmanowska, technik z zakładu elektroradiologii oraz Grzegorz Antkowski, rezydent w trakcie specjalizacji z urologii rozpoczęli w czwartek o godzinie 16 protest głodowy w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Lesznie.
- Przede wszystkim popieramy postulaty od początku obecne w protestach, ale chcieliśmy też pokazać, że nawet w małym szpitalu można się zorganizować, jeśli do akcji przyłączą się przedstawiciele wszystkich zawodów medycznych
– mówi Grzegorz Antkowski. – Jesteśmy silni dzięki temu, że jesteśmy razem.
W niedzielę do protestujących przyłączyli się diagności laboratoryjni z Poznania, a od poniedziałku do akcji w szpitalu w Lesznie ma przystąpić ratownik medyczny.
- Dzisiejszy dzień jest krytyczny, już bardzo źle się czuję – mówił w niedzielę Grzegorz Antkowski. – Pijemy tylko wodę, czasem z rozpuszczalnymi tabletkami z elektrolitami oraz soki, jeśli ktoś źle się poczuje, jego zdrowie będzie zagrożone, odstępuje od akcji i już nie może wrócić. Takie wprowadziliśmy zasady. W każdej chwili mogą do nas dołączyć nowe osoby.
Protestujących medyków wspierają pacjenci, starsi koledzy oraz dyrekcja szpitala. – Otrzymujemy ogromne wsparcie – przyznaje Grzegorz Antkowski.
Pierwsza głodówka w ramach protestu lekarzy rezydentów rozpoczęła się 2 października w Warszawie. Po tygodniu przekształciła się ona w protest głodowy Porozumienia Zawodów Medycznych. Oprócz Leszna, przyłączyli się do niego pracownicy szpitali w Szczecinie, Gdańsku, Łodzi, Krakowie. Wiele miast rozważa podjęcie tej formy protestu.
Wszyscy domagają się tego samego. Podniesienia wydatków na ochronę zdrowia w Polsce do 6,8 proc. PKB, zmniejszenie biurokracji, przez którą lekarze mają coraz mniej czasu dla pacjentów, skrócenie kolejek pacjentów, rozwiązanie problemu braku personelu medycznego oraz poprawy warunków pracy i płacy.
- Domagamy się więcej pieniędzy, bo potrzebujemy ich, aby właściwie leczyć i diagnozować pacjentów
– przekonuje Grzegorz Antkowski z Leszna.
Protestujących lekarzy wspierają lekarze i studenci medycyny z Poznania. W środę, 25 października organizują oni manifestację na placu Wolności.
- Manifestacja to forma wsparcia dla protestu, ale też okazja, żeby pokazać problemy, z którymi borykają się przedstawiciele zawodów medycznych – mówi Piotr Pisula, student VI roku medycyny na UMP. – Polscy pacjenci są naprawdę w złej sytuacji. Nie mają dostępu do nowoczesnych terapii, w publicznych placówkach leczą ich przemęczeni lekarze. Ludzie narzekają na postawę lekarzy, ale ta sytuacja ma dwie strony. Nie można patrzeć na lekarzy, ich zarobki i warunki pracy jedynie przez pryzmat prywatnej służby zdrowia.
Manifestację na placu Wolności zaplanowano na godzinę 17. Godzinę wcześniej poznaniacy będą mogli skorzystać z bezpłatnych badań i porad lekarskich.
- Stanowiska, gdzie będzie można poddać się podstawowym badaniom, będą dostępne przez cały czas trwania manifestacji
– zapowiada Piotr Pisula.
W całej Polsce na środę zaplanowano różne formy poparcia dla protestujących medyków.