Wielkopolski test wykrywający koronawirusa coraz bliżej seryjnej produkcji. "Chcemy opracować testy drugiej i trzeciej generacji"
Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu rozpocznie się seryjna produkcja testu wykrywającego koronawirusa opracowanego w poznańskim Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN. Instytut chce wyprodukować na początek 150 tys. takich testów. Wytworzenie takiej ilości jest możliwe w ciągu około miesiąca. Ale rozpoczęcie regularnej produkcji nie kończy badań nad wykrywaniem wirusa. - Chcemy opracować testy drugiej, a możliwe że i trzeciej generacji - mówi prof. Marek Figlerowicz, szef ICHB PAN.
Polski test wykrywający obecność koronawirusa, opracowany w poznańskim Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN, należy do grupy testów genetycznych.
Pracowała nad nim i nadal pracuje około 40-osobowa Wirusowa Grupa Wsparcia, pracująca nad testem wolontariacko. Od decyzji o rozpoczęciu prac do opracowania jego pierwszej wersji upłynęło zaledwie 5 dni. Jak to możliwe, że udało się opracować test w tak krótkim czasie?
- Znalazło tu zastosowanie nasze już kilkudziesięcioletnie doświadczenie w pracach m.in. nad DNA, RNA, które prowadzimy już od lat 70. ubiegłego stulecia - mówił prof. Marek Figlerowicz, szef Instytutu w czasie środowej zdalnej konferencji prasowej. - Ale nie udałoby się to bez wielkiego zaangażowania całego zespołu, który pracował przez wiele godzin, często w nocy.
Niespełna dwa tygodnie temu test przeszedł walidację w laboratoriach poznańskiego sanepidu i Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie. Jego wyniki porównywano z rekomendowanym przez WHO do wykrywania wirusa testem brytyjskim. Okazało się, że jest co najmniej równie skuteczny.
- Pozwala na dwie rzeczy: wykrycie obecności samego wirusa nawet, jeśli w próbce jest tylko jego znikoma ilość, a także stwierdzenie, czy próbka została pobrana prawidłowo i jest odpowiedniej jakości do badań
- wyjaśnia prof. Agnieszka Fiszer z Wirusowej Grupy Wsparcia.
- Ten ostatni aspekt w czasie epidemii ma ogromne znaczenie - podkreśla prof. Figlerowicz. - Często próbki pobierają osoby, które nie mają w tym wielkiego doświadczenia. Bywa, że gdzieś się one przeleżą. Jeśli wiemy, że próbka jest odpowiedniej jakości, mamy pewność, że wynik testu jest miarodajny.
21 kwietnia do Instytutu Chemii Bioorganicznej trafiła z radomskiej Medicofarmy prototypowa seria testów. - Teraz będziemy je jeszcze dokładnie sprawdzać. Zakładamy, że od przyszłego tygodnia ruszy seryjna produkcja - mówi prof. Fiszer.
W ciągu około miesiąca może zostać wyprodukowanych do 150 tys. testów. Na początek tygodniowa produkcja wyniesie 20 tysięcy zestawów, w kolejnym tygodniu zwiększy się dwukrotnie.
Jak informuje prof. Figlerowicz, koszt produkcji pojedynczego zestawu to około 56 zł. ICHB dostał na pracę nad testami rządową dotację. Z 15 mln zł 8 mln zostanie przeznaczonych na samą produkcję. Pozostała część dofinansuje dalsze badania.
- Pracujemy nad testem drugiej generacji. To tak zwany test dwugenowy. Jego prototyp może być gotowy za kilka tygodni
- informuje prof. Figlerowicz.