Wieloznaczny spin, czyli problemy w komunikacji
Pojawienie się spinu w komunikacji to regres, bo odbiorca ma trudności z odróżnieniem prawdy od fałszu
Jako naukowiec znam się na kilku rzeczach i dlatego staram się popularyzować wiedzę - między innymi w tych felietonach. Natomiast w niektórych sprawach związanych z socjotechniką bywam naiwny jak dziecko. Wykryłem to, gdy zacząłem interesować się określeniem „spin doktor” wiązanym z nazwiskami niektórych polityków. Okazało się, że dobrze mi znane z fizyki określenie spin ma całkowicie odmienne znaczenie w socjotechnice!
W fizyce spin oznacza moment pędu. Wirujące koło samochodowe ma ów spin i z tego wynikają niektóre zjawiska towarzyszące jeździe autem. Spin mają także cząstki elementarne, na przykład protony. One nie wirują, a ich spin jest właściwością wynikającą z fizyki kwantowej. Opis tego spinu za pomocą funkcji falowych jest skomplikowany, ale dzięki jego poznaniu możemy na przykład uzyskiwać użyteczne medycznie obrazy magnetycznego rezonansu.
Tymczasem w relacjach między ludźmi spin jest metodą przedstawiania pewnych osób lub pewnych zdarzeń w sposób silnie zdeformowany, tak aby odbiorca informacji wytworzył sobie fałszywy obraz, na podstawie którego będzie podejmował decyzje (na przykład podczas wyborów). Ludzie, którzy potrafią skutecznie deformować informację o rzeczywistości dla uzyskania określonego efektu - to właśnie spin doktorzy. W pierwszej chwili sądziłem, że taką nazwę im nadano, ponieważ są to zawodowi krętacze, ale okazało się, że jest to akronim od określenia Significant Progress In the News (znaczący postęp w informacjach), jakkolwiek moim zdaniem pojawienie się spinu w komunikacji międzyludzkiej to był regres w informacjach, bo odbiorca ma trudności z odróżnieniem prawdy od fałszu. Zresztą gdy spin pojawił się w polityce (podobno zaczęło się to w 1977 roku w artykułach publikowanych w Washington Post), to William Safire, dziennikarz New York Times, w 1986 roku napisał, że słowo spin miało w USA aż do połowy XX wieku obiegowe znaczenie „oszustwo”. Jednak lawina ruszyła.
Technik socjologicznego spinu jest dużo. Kluczowa jest selekcja informacji. Rozpowszechnia się tylko te informacje, które służą z góry przyjętemu celowi. Albo tylko te pozytywne (z ukryciem negatywów), albo z kolei tylko te negatywne (z pomijaniem jakichkolwiek wzmianek pozytywnych). Inną techniką jest zaprzeczanie faktom w taki sposób, żeby nie można było udowodnić kłamstwa w tym zaprzeczeniu. Amerykanie nazywają to non-denial denial. Stosował ją Nixon podczas słynnej afery Watergate. Jemu się nie udało, ale wielu polityków tą metodą uciekło od odpowiedzialności. Podobna jest technika przeprosin bez przepraszania. Wyraża się żal z powodu czegoś co zaszło, jednak w taki sposób, żeby oddalić przypuszczenie, że mówiący miał coś wspólnego z tym, co ludzi martwi. Typowa wypowiedź to „popełniono błędy” nie wskazując, kto je popełnił.
Spin doktorzy są mistrzami w tworzeniu tak pokrętnych wypowiedzi, żeby prawdziwe znaczenie wypowiedzi ukryć, natomiast wzbudzić lub złagodzić emocje. Prawdziwą kopalnią możliwości w tym zakresie są eufemizmy kryjące prawdziwą treść pod łatwą do przyswojenia formą. Z tego powodu spin doktorzy określani są jako ci, którzy leczą niedobre historie i kreują dobre, chociaż często nieprawdziwe.
Technika spinu może spowodować, że wada zostaje odebrana powszechnie jako zaleta. W 2000 roku mistrzowsko to rozegrano podczas wyborów prezydenta USA. Ubiegający się o stanowisko G.W. Bush ustępował znacznie konkurentowi (Al. Gore) pod względem jakości przemówień. Spin doktorzy rozpowszechniali jednak pogląd, że Bush to nie żaden tam wymowny intelektualista, tylko „swój chłop”, którego wysoka moralność kompensuje brak błyskotliwości. I Bush wygrał, chociaż o tej wygranej też różnie mówią...