Wiemy, gdzie podziała się tamta dziewczyna...
W połowie upalnego sierpnia szukaliśmy w Rybniku pięknej kobiety ze zdjęcia Leona Majsiuka, fotografa, który dokumentował Rybnik w latach 70, 80 i 90. Mamy mroźny styczeń i wiemy, gdzie jest!
Gdzie się podziały tamte prywatki, gdzie te dziewczyny, gdzie tamten świat? - pytaliśmy w połowie upalnego sierpnia, pokazując archiwalne fotografie Leona Majsiuka z basenu w Kamieniu. Szukaliśmy pięknej kobiety ze zdjęcia, wykonanego przez fotografa w latach 70. Mamy mroźny styczeń, ale w sercach gorąco. Wiemy już, gdzie się podziała „muza” Majsiuka. W dalekich… Kielcach.
- Pytał pan, pisząc artykuł, gdzie te dziewczyny. To ja panu zdradzę, że w Kielcach. Na zdjęciu sprzed lat jest moja żona, Aleksandra - mówi nam Andrzej Krajewski. Dzwoni z dalekich Kielc. Nasz dziennik z 19 sierpnia pokazała mu niedawno ciocia, która mieszka w Rybniku.
Często przyjeżdżała do Kamienia
- Żona nie chciała, bym dzwonił, ale musiałem to zrobić. Bo to fajna historia - zauważa pan Andrzej. Tłumaczy, że w młodości żona mieszkała w Gliwicach, ale często bywała na basenie w Kamieniu. To tutaj z aparatem w dłoni „polował” na panią Aleksandrę Leon Majsiuk.
Fotograf chodził za swoją muzą
- Pamiętam tę dziewczynę, którą sfotografowałem na basenie w Kamieniu wiele lat temu. Gdzieś na początku lat 70. Wszystkim się podobała, mnie również. To była prawdziwa „seksbomba” - tak wspominał pan Leon swoją piękną muzę w sierpniu zeszłego roku. Opowiadał nam również, że cały czas za nią chodził. - Chodziłem za nią pół dnia. Musiałem się podkradać, czołgać, po kryjomu, ze schowanym aparatem. Było warto dla takiej dziewczyny - spisywaliśmy wtedy wspomnienia Majsiuka. Mąż sfotografowanej piękności uśmiecha się, gdy gratulujemy mu żony, która wywarła takie wrażenie na fotografie. - Żona mówi, że pan Leon przesadza. Ale faktycznie pamięta, że był ktoś z aparatem, przed którym próbowała się zasłaniać - mówi pan Andrzej.
Wyjechali do Kielc dla powietrza
Państwo Krajewscy niestety nie poznali się na basenie w Kamieniu. - Nigdy tam nie byłem. Swoją żonę poznałem w Gliwicach. Mieliśmy wówczas 25 lat. Po ślubie w 1989 roku przeprowadziliśmy się do Kielc dla lepszego powietrza - mówi pan Andrzej.
Dodajmy, że pani Aleksandra jest magistrem farmacji i obecnie jest już na emeryturze. Państwo Krajewscy mają córkę. Czy jest podobna do małżonki? - dopytujemy pana Andrzeja. - Raczej podobna do nas obydwojga - uśmiecha się.