Wieś nie chce do Rzeszowa, Rzeszów chce wsi. Co zrobią radni?
W żadnej z sąsiednich gmin mieszkańcy nie opowiedzieli się za przyłączeniem ich do Rzeszowa. Czy w tej sytuacji miasto złoży wniosek o poszerzenie swoich granic?
W porządku obrad na dzisiejszą sesję znalazły się dwie uchwały dotyczące poszerzenia granic Rzeszowa. Obie zakładają zmiany od stycznia 2018 roku. W wyniku pierwszej miasto miałoby się połączyć z całą gminą Świlcza. Do tego potrzebna jest jednak zgoda radnych z miasta i gminy. W drugim przypadku chodzi o włączenie w granice Rzeszowa pojedynczych sołectw z sąsiednich gmin.
Mają to być: część Racławówki z gminy Boguchwała, Miłocin i Pogwizdów Nowy z gminy Głogów Małopolski oraz Zaczernie, Nowa wieś i część Jasionki z gminy Trzebownisko. W tej sprawie ostateczną decyzję podejmuje rząd, który opiera się m.in. na wynikach konsultacji społecznych przeprowadzonych we wszystkich zainteresowanych zmianami miejscowościach.
O ile w Rzeszowie zmiany popiera 9 na 10 osób, w sąsiednich gminach wyniki konsultacji są zupełnie odwrotne. Czy w tej sytuacji radni zdecydują się dzisiaj podjąć uchwały skutkujące złożeniem wniosków o zmianę granic? Jolanta Kaźmierczak, przewodnicząca klubu radnych Platformy Obywatelskiej zapowiada poparcie dla obu projektów uchwał.
– Rzeszów musi rosnąć i się rozwijać. Sprzeciw mieszkańców sąsiednich miejscowości? Nie jest dla mnie zaskoczeniem, bo to naturalne, że każdy broni swojej małej ojczyzny. Gminy chcą utrzymać swoją tożsamość i podejmować decyzje blisko domu, w swoich urzędach. Trzeba jednak popatrzeć na sprawę szerzej, biorąc pod uwagę potrzebę rozwoju miasta. Być może dobrym wyjściem byłoby stworzenie aglomeracji, ale na dzisiaj nie ma na to ustawy – mówi Jolanta Kaźmierczak.
W ratuszu zapowiadają, że z dążenia do zmian nie rezygnują. - Konsultacje społeczne to tylko jeden z elementów całego procesu zmiany granic. Ostateczna decyzja należy do rządu. Jako miasto po złożeniu wniosku będziemy do tego przekonywać zarówno polityków w Warszawie, jak i mieszkańców sąsiednich miejscowości – mówi Marcin Stopa, sekretarz miasta Rzeszowa. Zwraca uwagę, że do tej pory miasto zainwestowało w przyłączone tereny ponad 700 mln zł.
- I to jest najlepszy dowód na to, że mieszkańcy, którzy weszli do Rzeszowa skorzystali na zmianach. Nie znam wśród nich nikogo, kto dzisiaj zechciałby wrócić do gminy. Chcemy kontynuować tę politykę, która jest korzystna zarówno dla miasta i jak i nowych mieszkańców – przekonuje sekretarz Stopa.
W sąsiednich gminach wskazują, że mieszkańcy pomysłami miasta są już męczeni. Dowód? W Głogowie Młp. w dwudniowych konsultacjach wzięło udział tylko 500 mieszkańców. 92 procent głosujących sprzeciwiło się zmianom.
– Tym razem głosy można było wrzucać wyłącznie do urny w ratuszu. Zdecydowaliśmy się na taką formułę, bo z roku na rok frekwencja spada, a opinia mieszkańców się nie zmienia. Mam nadzieję, że w przyszłym roku władze Rzeszowa uszanują nasze zdanie i nie będziemy musieli po raz kolejny organizować konsultacji. Znikoma frekwencja pokazuje najdobitniej, że ludzi takie zmiany po prostu nie interesują – komentuje Paweł Baj, burmistrz Głogowa Młp.