Stoją w Niedźwiedziu niemal wszędzie, przed posesjami, na każdym wolnym miejscu. I zadziwiają.
Chyba nie ma takiej miejscowości w kraju, żeby w czasie spaceru można było podziwiać ponad 100 rzeźb. Stoją one przed posesjami, na każdym wolnym placyku. Przedstawiają zwierzęta, ludzi, postacie z mitologii.
Kiedy tak podziwiam bardzo interesujące rzeźby, spotykam panią Rozalię. - Przed laty ludzie byli nimi zdziwieni, niektórzy nawet oburzeni, ale dziś jesteśmy zadowoleni, że Niedźwiedź stał się znany - przyznaje pani Rozalia.
W tym roku, kiedy odbyły się już piętnaste zawody drwali, przyjechali artyści z dziewięciu krajów. Bo obok Polaków, byli ci z Ukrainy, Białorusi, Niemiec, Czech. To oni pozostawili kilka rzeźb. Kilka innych trafiło na licytację. Pieniądze przekazano na leczenie rodzeństwa z Lubrzy.
Pomysłodawcą imprezy jest Tomasz Karataj, miejscowy przedsiębiorca. Opowiada, że pierwszą imprezę zorganizował w 2000 roku z okazji obchodów 600 - lecia wsi. - Moim celem było pokazanie miejscowej tradycji. Wcześniej z dyrektorem muzeum w Świebodzinie prześledziliśmy teksty źródłowe, z których wynikało, że Niedźwiedź został założony przez Słowian około XV wieku. Takie uroczystości są bardzo popularne u naszych zachodnich sąsiadów, tam je podpatrzyłem i postanowiłem podobne zorganizować u nas. Wtedy też wykonałem pierwszą rzeźbę, która stoi do dziś - wyjaśnia Tomasz Karataj.
W 2000 roku był wykład o historii, mecz piłki nożnej zabawa taneczna. Bawiła się praktycznie cała wieś. Jednak pierwsze zawody drwali odbyły się w 2001 roku. A drwali dlatego, że pan Tomasz jest leśnikiem i chciał pokazać, jak trudny i pożyteczny jest to zawód. Drwale nie tylko ścinają drzewa, ale także je sadzą. Do ziemi trafia 10 tys. sadzonek, natomiast drzew wycina się tylko 500.
Początkowo w zawodach startowali zawodnicy z okolic Świebodzina. Było to sześć drużyn, a w każdej po trzech drwali. Rywalizacja polegała na cięciu drewna. Z czasem do zawodników z Polski dołączali ich koledzy z Czech, Niemiec. Dziś krajowe drużyny reprezentują szkoły kształcące leśników z Rogozińca i Starościna oraz wydziału leśnego uniwersytetu z Poznania. Pozostali pochodzą z innych miast. Też z zagranicy.
Drwale często zamieniali się w rzeźbiarzy, oni pierwsi zaczęli tworzyć, używając do tego pił. Do Niedźwiedzia zaczęli przyjeżdżać też profesjonalni artyści, którzy tu zostawali nawet na tydzień. I to najczęściej ich dzieła można obecnie podziwiać.
- Artyści bardzo się rozwinęli. Kiedy podziwiamy ich rzeźbę sprzed pięciu lat i tą najnowszą, to widać różnicę. W technice wykonania. Dziś plener rzeźbiarski trwa kilka dni, natomiast zawody drwali jeden dzień. Imprezy cieszą się ogromnym powodzeniem - tłumaczy pan Tomasz.
Sołtys Renata Walkowiak chwali inicjatywę pana Tomasza: - Dzięki niej wieś została wypromowana, staliśmy się znani, możemy poznać inne kultury. Bardzo się cieszę, że jedna z rzeźb stoi koło mojej posesji.