Więzień kontra strażnicy. Koniec sprawy o koszerne menu
Michałowi D., osadzonemu z Potulic, strażnicy zarzucali obrażanie i wyzywanie od antysemitów. On sam broni się i mówi, że walczył w imię religii.
- Wnoszę o uznanie oskarżonego winnym wszystkich występków zarzucanych mu w akcie oskarżenia - prokurator Arkadiusz Nowak rozpoczął wczoraj mowę końcową w procesie Michała D.
Podsądny został oskarżony o znieważanie dyrektora, jego zastępcy i funkcjonariuszy więziennictwa w Zakładzie Karnym w Potulicach, gdzie odbywa obecnie karę.
- W skargach kierowanych do dyrektora zakładu i jego zastępcy użyte określenia psychopata, faszysta, antysemita oraz „nieudolna kpina z człowieka” godziły w dobre imię osoby pełniącej funkcję publiczną.
Ponadto D. odpowiada za - jak to uznała prokuratura - groźby karalne kierowane do dyrektora więzienia. Chodzi o historię z flagą Izreala, którą w listopadzie 2014 r. funkcjonariusze w potulickim zakładzie nakazali D. zdjąć ze ściany celi. Więzień otrzymał flagę pocztą. Została przysłana z Knesetu, izraelskiego parlamentu.
- Powiedziałem dyrektorowi, że za tę flagę moi pobratymcy oddawali życie i ja jestem gotów za nią zabić. Czy to jest groźba? - pytał wczoraj D.
Prokurator żąda kary łącznej 8 miesięcy pozbawienia wolności wobec D.
Oskarżony wygłosił wczoraj długą mowę końcową. Zaczął od faktu, że - w jego przekonaniu - nie doszło do żadnego znieważania strażników więziennych, ani szefa zakładu.
- Nazywałem rzeczy takimi, jakie są - argumentował Michał D. - Wysoki sądzie - zwrócił się do sędzi Renaty Kowalskiej. - Mam 36 lat, jestem obywatelem trzech państw, żyłem w 22 krajach. W zakładzie w Potulicach chciano mnie stłamsić, złamać. Ale ja się nie dałem. Jeszcze kilka dni temu zastanawiałem się, jaką linię obrony przyjąć. Wysoki sądzie, czy w państwie demokratycznym, ludzie jak ja, przedstawiciele mniejszości religijnych nie mają racji bytu?
D. jest wyznawcą ortodoksyjnego judaizmu. W Potulicach znalazł się do odbycia kary z artykułu 286 kodeksu karnego, czyli oszustwa. Nie był to zresztą pierwszy wyrok; przedtem był już karany między innymi przez sądy w Warszawie. Twierdzi, że do obecnego procesu nie doszłoby, gdyby dyrektor więzienia zezwolił mu na spożywanie koszernej żywności. - Pomimo próśb dyrektor powiedział, że nie będzie się bawił w dania koszerne i mam jeść to, co „podaje mi micha więzienna” - wyjaśniał D. - Dyrektor za odmowę jedzenia niekoszernego umieścił mnie na 14 dni w izolatce. Żałował, że nie na 28.
Wczoraj sędzia kilkakrotnie zwracała uwagę Michałowi D., by w mowie końcowej odnosił się do zarzutów, a nie okoliczności pobocznych, niezwiązanych ze sprawą. D. dodał jeszcze, że niedawno rozmawiał ze swoim duchowym opiekunem, rabinem Nechemia Segal (przewodniczącemu ruchowi Chabad Lubawicz Polska): - Zastanawiałem się, czy ta cała moja walka ma sens. Rabin powiedział mi jedno: „Walcz”.
Wyrok zostanie opublikowany 11 maja.