Więzienie za milczenie o krzywdzie dziecka
W Sejmie trwają prace nad zmianą prawa, tak by zapewniało ono większą niż dotychczas ochronę dzieci do 15 roku życia oraz osób nieporadnych pod względem fizycznym i psychicznym. Oprócz propozycji zwiększenia wymiaru kary do 12 lat pozbawienia wolności za przemoc w stosunku do osoby nieporadnej ze względu na wiek lub stan zdrowia, nowelizacja, wniesiona przez rzecznika praw dziecka, przy wsparciu prezydenta RP, zakłada także wprowadzenie surowych kar za znieczulicę.
Słyszysz przez ścianę krzyk bitego dziecka? Otrzymałeś od kogoś wiarygodną wiadomość, że może być wykorzystywane seksualnie? A może widzisz, że dorosły wykorzystuje bezradność lub upośledzenie małego człowieka? Musisz natychmiast powiadomić o tym policję lub prokuraturę. Na razie to nakaz moralny, ale niedługo już za brak reakcji mogą grozić nawet trzy lata pozbawienia wolności.
Nowelizacja kodeksu karnego, zaproponowana przez Marka Michalaka, rzecznika praw dziecka, i wniesiona pod obrady Sejmu przez prezydenta Andrzeja Dudę, wprowadza do kategorii przestępstw także brak reakcji na krzywdzenie dzieci. Propozycja zaostrzenia prawa zyskała już pozytywną opinię członków sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach.
Rocznie 4-5 tysięcy zgłoszeń
- Może nagłośnienie zmian w przepisach uratuje czyjeś życie? - zastanawia się Hanna Żółkoś-Margońska, przewodnicząca gdyńskiego zespołu interdyscyplinarnego ds. przemocy w rodzinie. I dodaje, że już dziś służby socjalne odbierają wiele takich sygnałów, z reguły anonimowych, wymagających dokładnego sprawdzenia.
I z tym sprawdzeniem jest największy kłopot. Znaczna część doniesień nie ma bowiem nic wspólnego z prawdą.
- Rocznie otrzymujemy 4-5 tysięcy zgłoszeń - mówi Krzysztof Sarzała z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, szef Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku. - Musimy je przesiać, co wymaga czasu i pracy psychologów, pedagogów, pracowników socjalnych. W efekcie okazuje się, że potwierdzamy około 100 przypadków.
Oprócz propozycji zwiększenia wymiaru kary do 12 lat pozbawienia wolności za przemoc w stosunku do osoby nieporadnej ze względu na wiek lub stan zdrowia, nowelizacja, wniesiona przez rzecznika praw dziecka, przy wsparciu prezydenta RP, zakłada także wprowadzenie surowych kar za znieczulicę. Do tej pory istniejący art. 240 nakazywał, pod groźbą kary pozbawienia wolności, zawiadomienie organów ścigania m.in. o zabójstwie, ataku terrorystycznym, zamachu stanu, piractwie czy szpiegostwie. Nowe przepisy grożą karą do trzech lat więzienia za brak niezwłocznego poinformowania śledczych o ciężkim pobiciu, zgwałceniu, wykorzystaniu bezradności, upośledzenia oraz o obcowaniu płciowym z małoletnimi.
Co to oznacza? Znieczulica przestanie być zachowaniem jedynie nagannym moralnie i będzie traktowana jak przestępstwo. Nie będzie można przejść obojętnie obok bitego na ulicy dziecka. Sąsiedzi, którzy tylko między sobą rozmawiali o ojcu rodziny z „ciężką ręką”, będą musieli zareagować. Podejrzenie wykorzystania seksualnego będzie musiało być natychmiast zgłoszone.
- Jeśli ten przepis ma uratować choć jedno dziecko, to warto go wprowadzić - mówi Sylwia Ressel, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku.
Wprowadzenie nowych przepisów pod groźbą kary pozbawienia wolności nakazuje jednak „niezwłoczne zawiadomienie powołanego do ścigania przestępstw”. A to oznacza, że przed pierwszą weryfikacją, zbadaniem rodziny i udzieleniem dziecku niezbędnej pomocy terapeutycznej trzeba będzie włączyć do sprawy policję i prokuraturę. Pracownikowi socjalnemu, który tego nie zrobi, będzie grozić więzienie.
Uprzejmie donoszę
Pracownicy socjalni przyznają równocześnie, że w ostatnich 10 latach znacznie wzrosła liczba tzw. donosów obywatelskich. - Najczęściej są to listy anonimowe lub zgłoszenia telefoniczne - mówi Hanna Żółkoś -Margońska, przewodnicząca gdyńskiego Zespołu Interdyscyplinarnego. - Wszystkie takie sygnały są dokładnie sprawdzane przez pracowników socjalnych i dzielnicowych.
Tak samo w Gdańsku królują anonimy - o biciu dzieci lub złym traktowaniu osób starszych. Anonimy są bezpieczne, bo nie narażają na zemstę agresywnego sąsiada. Nie wszystkie doniesienia znajdują jednak potwierdzenie. Czasem u ich podłoża leży sąsiedzki lub rodzinny konflikt. Przy czym te prawdziwe, jak ocenia Krzysztof Sarzała z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, wieloletni szef Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku, stanowią około... 5 proc. donosów.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie o nauczycielu molestującym seksualnie uczniów podczas wyjazdu na tak zwaną zieloną szkołę - wspomina Sarzała. - Po wnikliwym postępowaniu okazało się, że oskarżenie było zemstą na wymagającym pedagogu. Gdybyśmy musieli działać zgodnie z przygotowywanymi przepisami, sprawą zająłby się prokurator, a obciążony zarzutami nauczyciel zapewne byłby już bez pracy. I nawet uniewinnienie go po czasie nie naprawiłoby szkód, w tym utraty dobrej opinii.
Zdarzają się też sytuacje odwrotne, jak ta z opiekunką do dziecka. Kobieta powiedziała, że intuicyjnie czuje, iż jej dwuletni podopieczny jest ofiarą molestowania. Nie miała żadnych dowodów, rodzina nie była patologiczna. A jednak po kilku dniach intensywnej pracy specjalistów podejrzenia opiekunki się potwierdziły.
Wylać dziecko z kąpielą
Organizacje pozarządowe piszą listy do posłów, by się zastanowili nad ostatecznym kształtem nowego prawa. I przypominają, że będą musieli niezwłocznie powiadomić organy ścigania, gdy dotrze do nich wiadomość, niekoniecznie prawdziwa, wystarczy, że będzie „wiarygodna”. W ten sposób już po jednorazowej konsultacji psychologicznej trzeba będzie informować prokuraturę o przestępstwie.
- Obowiązek ten pozostanie w zupełnym oderwaniu od stanu psychologicznego małoletniego, jego możliwości i gotowości udziału w procedurze karnej, konieczności udzielenia mu pomocy terapeutycznej - czytamy w piśmie do komisji sejmowej, podpisanym przez Monikę Sajkowską, prezeskę fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Bez tej pomocy dziecko może podjąć próbę samobójczą, może nie być w stanie składać zeznań przeciwko sprawcy. Poszkodowani przestaną szukać specjalistycznej pomocy. Pokrzywdzonym dzieciom potrzebny jest bowiem czas - na diagnostykę, która uwiarygodni podejrzenia, na określenie stanu psychicznego dziecka (80 proc. ofiar przestępstw cierpi na zespół stresu pourazowego), na zabezpieczenie sytuacji prawnej dzieciaka, by sprawca - członek rodziny nie miał do niego swobodnego dostępu.
Nie może być tak, by tworzone w dobrej wierze prawo działało przeciw ofiarom.
- A tak się może zdarzyć - przestrzega Krzysztof Sarzała. - My robimy wstępny przesiew zgłoszeń. W przyszłości, jeśli takie prawo zostanie wprowadzone, wszystkie te informacje zaleją policję, sądy, prokuratury. Dojść może do niebezpiecznej sytuacji, gdy organy ścigania nie będą w stanie wszystkich spraw w rozsądnym czasie rozpatrzyć. To oznacza, że w masie zostaną ustawione w długiej kolejce lub wręcz zaginąć mogą te najbardziej drastyczne przypadki krzywdzenia dzieci.