Więźniowie sprzątają buty w byłym obozie koncentracyjnym Stutthof
Od niemal roku na terenie byłego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof prowadzone są prace porządkowo-archeologiczne. W tym czasie udało się zebrać setki pamiątek po więźniach i załodze obozu. W środę zaś rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę zbieranie reliktów obuwia, które od czasu wojny zalegało na poobozowym składowisku.
- Nagłośniona przez media sprawa porzuconego obuwia stała się impulsem do pojęcia kompleksowych poszukiwań w tej okolicy - mówi Marcin Tymiński, rzecznik Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku. - W akcję włączyło się Muzeum Stutthof razem Fundacją Bowke i archeologami, którzy pracują pod nadzorem wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Już pierwszego dnia w pobliżu dawnego składowiska zebrano dziesięć 120-litrowych worków z fragmentami różnego rodzaju butów.
- Ustaliliśmy, że mamy do czynienia głównie ze szczątkami skórzanych podeszew i fragmentów skóry w bardzo dużych ilościach - wyjaśnia Marcin Tymiński. - Znaczna część znaleziska ma formę destruktu. Czas i pogoda, niestety, zrobiły swoje. My jednak uważnie selekcjonujemy pozyskany materiał i to, co będzie się jeszcze nadawało do konserwacji, zabezpieczymy z myślą o celach ekspozycyjnych.
Ze względu na mnogość szczątków do pomocy w zbieraniu obuwia zaangażowano kilkunastu osadzonych z Zakładu Karnego Gdańsk Przeróbka. Teren dawnego obozu sprzątają oni w ramach zajęć kulturalno-oświatowych.
- Mamy nadzieję, że akcja zbierania resztek butów z udziałem zewnętrznych pomocników będzie kontynuowana również w przyszłym sezonie - dodaje Marcin Tymiński.
Osoby prowadzące poszukiwania na terenach poobozowych zgodnie przyznają, że jest to dla niech wielkie przeżycie. Mają poczucie, że poprzez swoją pracę zamykają wojenny rozdział w historii Sztutowa, z drugiej zaś strony doceniają wagę znalezisk. Uzupełniają one wiedzę o życiu za drutami Stutthofu.
- Do najciekawszych znalezisk pozyskanych w czasie poszukiwań należą przedmioty osobiste i numery więźniów - mówi Mirosław Piskorski z Fundacji Bowke. - Mając taki numer, staramy się ustalić, kim był oznaczony dany więzień i jakie były jego losy. Zazwyczaj odkrywamy wtedy bardzo dramatyczne historie. Ważne jest również, że w ten sposób przywracamy więźniom nazwiska, a tym samym godność, którą próbowano odebrać im w obozie.
Część z artefaktów była już prezentowana na otwartej we wrześniu wystawie „Odezwała się ziemia. Prace poszukiwawczo-archeologiczne na terenie byłego obozu koncentracyjnego Stutthof w sezonie 2016”. Obecny na wernisażu wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin wyraził zainteresowanie kontynuacją prac poszukiwawczych w Sztutowie.