Biało-niebiescy z największymi sukcesami ligowymi i pucharowymi w historii wejdą w rok jubileuszu 70-lecia klubu.
Właściwie, to rocznicowe obchody rozpoczęły się już jesienią. Mecze przed suwalską publicznością symbolicznym kopnięciem zaczynali zasłużeni zawodnicy, z Mieczysławem Kowalewskim, Wiesławem Waraksą czy Henrykiem Leonowiczem na czele.
Ten ostatni, popularny „Leon” w 1979 roku bronił w legendarnym meczu 1/16 Pucharu Polski, przegranym 0:1 po golu straconym w ostatniej minucie dogrywki. Trzeba było 37 lat, by jego następcy dotarli na wyższy poziom tych rozgrywek.
Damian Kądzior (przy piłce) decydował o sile ofensywy Wigier. Zdobył 8 goli i zaliczył 9 asyt
Wigry, które w kwietniu dla ratowania przed spadkiem z I ligi objął trener Dominik Nowak, nie przegrały siedmiu ostatnich spotkań poprzedniego sezonu. Dzięki uplasowaniu się w czołowej „10” tabeli, pucharowe rozgrywki rozpoczęły od I rundy. Kolejno pokonały Świt Nowy Dwór, Bruk-Bet Termalikę Nieciecza, Górnika Zabrze, wyeliminowały GKS Jastrzębie i jako jedyny pierwszoligowiec zameldowały się w półfinałach. Na przełomie lutego i marca w pierwszym meczu podejmą Arkę Gdynia.
- Faworytem będzie Arka, którą jednak ogrywaliśmy, i to na jej boisku w poprzednich dwóch sezonach I ligi - zauważa Dariusz Mazur, prezes Wigier. - Tanio skóry nie sprzedamy, na pewno nie jesteśmy bez szans w dwumeczu o finał na PGE Narodowym.
Historyczny sukces w pucharze był ściśle związany z najlepszą w wykonaniu biało-niebieskich na zapleczu ekstraklasy jesienią. Pucharowe zwycięstwa pozwoliły bez kataklizmów przetrwać niechlubną serię 10 meczów bez wygranej, jaka przytrafiła się suwalskiemu zespołowi w środku rundy.
- Mimo tak długiej złej passy, przerwę zimową spędzimy na piątym miejscu - cieszy się prezes klubu. - Powinniśmy zajmować czwarte, bo przecież jeszcze nie graliśmy rewanżu z Pogonią Siedlce, od której mamy korzystniejszą różnicę bramek.
Wigry zaczęły sezon kapitalnie. Pięć zwycięstw, w tym z GKS w Katowicach i remis ze spadkowiczem Podbeskidziem w Bielsku-Białej dały im pozycję lidera, którą zachowały jeszcze po 7. kolejce.
- Później wpadliśmy w dołek - przyznaje Dominik Nowak. - Nie mówię o kryzysie, bo trudno użyć to określenie wobec drużyny, która wygrywa 2:0 w Zabrzu i 2:1 w Jastrzębiu. W lidze zawodziła skuteczność i koncentracja w obronie, w której popełniliśmy za dużo indywidualnych błędów.
Takie przytrafiały się i defensorom, których Dominik Nowak wypróbował we wszelkich możliwych ustawieniach, i obydwu bramkarzom, a zwłaszcza Karolowi Salikowi, który dzielnie wziął na siebie porażkę 2:3 z liderem w Chojnicach, gdzie biało-niebiescy prowadzili 2:1. Błędu zaniechania nie uniknął sam trener, który, mimo że miał do wykorzystania dwie zmiany, nie zareagował na sytuację z ostatniej minuty spotkania z Chrobym Głogów. Za linią boczną z bólu zwijał się jeden z jego podopiecznych, a drugi zawiązywał buty. Goście wykorzystali okazję, wyrównali na 2:2. Możemy jeszcze dodać porażkę poniesioną po golu straconym w samej końcówce w Tychach, ale gdyby tylko w tych dwóch wspomnianych wyżej meczach suwalczanie zdobyli komplet, a nie tylko jeden punkt, zajmowaliby trzecią pozycję w tabeli.
- Musimy solidnie się przygotować, a wiosną zobaczymy - mówi Dariusz Mazur. - Na pewno napsujemy dużo krwi faworytom do awansu.
Suwalczanie już dwukrotnie pokonali GKS Katowice, który nie kryje swoich aspiracji. Wyczyn powtórzyli w drugiej kolejce rundy rewanżowej, w której na wyjeździe wygrali ze Zniczem Pruszków 5:4.
Liczba bramek, jakie padły w Pruszkowie, widnieje na czele statystyk. Podobnie jak 6:0 ze Stalą Mielec - najwyższa wygrana u siebie. Współliderami klasyfikacji najskuteczniejszych, z dorobkiem 8 goli, są Kamil Adamek i Damian Kądzior, który dorzucił jeszcze 9 asyst i został okrzyknięty najlepszym zawodnikiem I ligi. O obu pytały już kluby ekstraklasy.
- Miło to słyszeć, ale z Wigrami mam ważny kontrakt - kwituje Kamil Adamek. - Fajnie byłoby z nimi awansować do ekstraklasy.