Wilk najlepiej czuje się w leśnych ostępach. Czy może zaatakować człowieka?
Gdzie wilki mogą przebywać? Czy zaatakują człowieka? I ile ich naprawdę jest? Rozmowa z profesorem Andrzejem Bereszyńskim, zoologiem z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, ekspertem w dziedzinie wilków.
Jaki obszar jest optymalny do przebywania watahy wilków?
Prof. Andrzej Bereszyński: W warunkach polskich terytorium watahy wilków (a tym samym ich obszar łowiecki) wynosi 150 kilometrów kwadratowych - 250 km2. Dla uświadomienia, to obszar dużego miasta, jakim jest np. Poznań.
Czytaj: Wilki coraz bliżej ludzi. Myśliwi natknęli się na watahę pod Swarzędzem
Czy więc obszar leśny za Swarzędzem, o którym wspominają myśliwi, jest dla nich wystarczający?
To miejsce, gdzie wilki są najczęściej widywane, wskazuje, że tam najłatwiej je zaobserwować, co wcale nie znaczy, że tam przez większość czasu przebywają. Może to także być fragment, i tak najprawdopodobniej jest w tym wypadku, większego obszaru, który zajmują, na którym przebywają i polują. Wilki zajmują większe terytoria niż ten lasek o powierzchni 500 hektarów.
Dlaczego w takim razie zdecydowały się tu przywędrować, tak blisko aglomeracji miejskiej?
Prawdopodobnie okolice Zielińca, ulicy Darzyborskiej to, jak wspomniałem, fragment ich dużego terytorium, gdzie aktualnie znajdują najlepsze warunki do bytowania. To znaczy, że znajdują tu wystarczającą dla siebie liczbę naturalnych ofiar, czują się bezpieczne. Dodatkowo kolejnym powodem mogą być odbywające się aktualnie wielkoobszarowe polowania na dziki na terenach sąsiednich, poza miastem. Wilka sprowadziła w to miejsce spłoszona zwierzyna lub sam uciekł spłoszony obecnością myśliwych i odstrzałami. Jeśli liczebność ofiar (saren i innych gatunków zwierząt) zmniejszy się w tym lasku poniżej optymalnego dla wilków poziomu, to przeniosą się tam, gdzie będzie pokarm.
Bliżej ludzi?
Niekoniecznie, najbezpieczniej czują się w leśnych ostępach. To jednak możliwe, gdy zginie wadera lub basior, osłabiona wataha lub półroczne wilczki nie są w stanie same upolować jelenia, dlatego będą szukały jedzenia na wypiskach śmieci, lub zapolują na zwierzęta domowe – owcę, czy kurę.
A na człowieka?
Nie. Wilka nie interesuje mięso ludzkie. Wilk zresztą panicznie boi się ludzi. Oczywiście, tak jak w przypadku każdego zwierzęcia, nawet psa, nie ma pewności, że nie zaatakuje, gdy będzie chory, miał wściekliznę. Takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko.
Mówi się dziś, że w Polsce jest około 1,5 tysiąca wilków. Opieramy się jednak na szacunkowych danych dotyczących ich liczebności.
Nie ma żadnego organu w Polsce, który specjalnie badałby liczebność określonego gatunku, poza pewnymi wyjątkami (liczone są np. kozice, żubry). To wciąż temat otwarty i dyskusyjny. Zresztą nie ma idealnej metody liczenia zwierząt łownych. Wszystko opiera się na szacunkach. W wypadku wilków to o tyle trudne, bo, jak już wspomniałem, zajmują ogromne obszary, czasem jedna rodzina rezyduje na terenie trzech nadleśnictw. Zdarza się więc tak, że myśliwy z danego obwodu łowieckiego, czy leśniczy z konkretnego nadleśnictwa zauważa kolejnego wilka, a to ten sam, który np. pokazał się pod Swarzędzem.
Czy nie bezpieczniej byłoby jednak określić, gdzie występują rodziny wilków, by w przypadku jakiegoś zdarzenia – np. zagryzienia psa, można było określić, czy to wilk z konkretnej watahy czy samotny wędrowiec, który jest schorowany, cierpiący, ale też może być niebezpieczny i którego należy odłowić?
W sytuacji, gdy wilki występują w granicach dużego miasta, jakim jest w tym wypadku Poznań, faktycznie powinien powstać program, koordynowany przez np. Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, a realizowany przez różne środowiska: naukowców, leśników, myśliwych, który faktycznie zająłby się określeniem, gdzie na naszym terenie występują wilcze rodziny.