W okolicy Olbrachtowa widziano kilka wilków. - Jednemu z mieszkańców jakiś czas temu zagryzły owcę - mówi sołtys, Jan Gajda.
- Jeden z mieszkających pod samym lasem mieszkańców widział ostatnio pięć sztuk. Inni mówią o zagryzionych kozach czy owcach. Początkowo myśleliśmy, że zagryzają je zdziczałe psy, które szukają pożywienia, ale i myśliwi i leśnicy potwierdzają, że to właśnie wilki. Sam hoduję bydło i mam obawy, by je za chwilę wypuścić na łąki - wylicza sołtys. - Boimy się i tyle. Wiem, że te wilki są u nas od kilku lat.
Edward Koszałka, nadleśniczy Nadleśnictwa Wymiarki, pod które podlega administracyjnie część Olbrachtowa, przyznaje, że najwięcej wilków jest w rejonie Gozdnicy i Wymiarek. - Na terenie obszaru chronionego Natura 2000 - Wilki nad Nysą, żyje jakieś 20 sztuk, wiemy, o tym, bo właśnie na terenie nadleśnictwa badania nad populacją prowadzi doktor Katarzyna Bojarska z Instytutu Ochrony Przyrody PAN.
Przemieszczają się, w ciągu doby potrafią pokonać nawet kilkadziesiąt kilometrów. Nic dziwnego, że były widziane w okolicy Olbrachtowa. Ale nie ma się czego bać, dzika zwierzyna unika ludzi, domostw, raczej nie podchodzi pod nasze gospodarstwa - tłumaczy. - Jedyne zagrożenie istnieje, gdy przypadkiem w lesie natknie my się na miot młodych wilka. Te są jednak w głębokich kniejach, gdzie raczej nikt się nie zapuszcza. E. Koszałka przyznaje, że na obszarze Natura 2000 nie mają swego lęgowiska. Wilki są pod ścisłą ochroną, dlatego w okolicach, po których się przemieszczają, ustawione są specjalne tablice ostrzegające kierowców, by zdjęli nogę z gazu.
- Widzimy jak w lasach spada pogłowie sarny, dzika. Kilka lat temu zdziesiątkowały fermę danieli w okolicy Trzebiela, w okolicy wsi Bucze zagryzły też kilka owiec lokalnemu hodowcy. Zdarzały się też pojedyncze zagryzienia kóz
Autor: Lucyna Makowska