Winda wstydu a konwój wstydu [FELIETON ARKADIUSZA KRYSTKA]
Platforma kłuje w oczy „Konwojem wstydu”. Przyczepiła do aut platformy z wizerunkami ministrów PiS, którzy wzięli nagrody i ciąga je po kraju.
Platforma kłuje w oczy „Konwojem wstydu”. Przyczepiła do aut platformy z wizerunkami ministrów PiS, którzy wzięli nagrody i ciąga je po kraju. Krzyczy „wstyd” i żąda zwrotu dziesiątków tysięcy złotych (każdy z nagrodzonych).
Wczoraj karawana przetoczyła się przez Łódzkie. W Łodzi prowadził ją poseł Cezary Grabarczyk. Właściwa osoba na właściwym miejscu. Sam w 2013 roku chował się ze wstydu w windzie, by uciec przed dziennikarzami pytającymi o zwrot 40 tys. zł premii. Ówczesny wicemarszałek Sejmu dostał ją od Ewy Kopacz. Ówczesna marszałek, tak jak teraz Beata Szydło, także i sama siebie nagrodziła. I PiS mógł wtedy urządzić „Konwój wstydu”.
Żadnej różnicy? Tamci (pod naciskiem opinii publicznej) premie oddali, ci pieją, że „te pieniądze się im po prostu należały”.