Wszyscy zaczynamy żyć startami naszych skoczków narciarskich w Pjongczangu. Nim jednak całkiem damy się ponieść sportowej rywalizacji,kulisy życia w wiosce olimpijskiej nieco odsłonili nam Justyna Święty, Ryszard Wolny i Piotr Fijas.
Ponoć na igrzyskach olimpijskich jest jak w domu. Nie zdradza się sekretów kuchni. Cały świat ma podziwiać piękne skocznie, widowiskowe hale, stadiony, dać się ponieść sportowym emocjom i żyć kolejnymi pobitymi rekordami. Tylko czasami sportowcy uchylą rąbka tajemnicy życia w wiosce. Tak jak miało to miejsce dwa lata temu w Rio de Janeiro, kiedy zamiast wygodnych łóżek i czystych pokoi sportowcy zastali w apartamentach brud, smród i suche krany. Albo cztery lata wcześniej w Londynie, kiedy amerykańska piłkarka Hope Solo przyznała w telewizji ESPN, że seks w wiosce olimpijskiej uprawia się nawet... na trawniku. Nam kulisy tego, co się dzieje na igrzyskach między jednym a drugim startem, odsłonili nieco nasi olimpijczycy.
Osiem wieżowców i... więzienie
Justyna Święty, lekkoatletka z Raciborza, złota i brązowa medalistka Halowych Mistrzostw Europy oraz nasza dwukrotna olimpijka, pierwsze, co zrobiła po przyjeździe do Rio de Janeiro, to wysprzątała pokój. - Pamiętam to jak dziś, byłyśmy zmęczone po podróży, weszłyśmy do środka, a tam wszędzie pełno kurzu, aż dusiło - wspomina. Jakby tego było mało, ulatniał się gaz. - Zgłosiłyśmy to, przyszedł pan, obejrzał i wmawiał nam, że wszystko jest w porządku - opowiada. Zupełnie inaczej było cztery lata wcześniej w Londynie, gdzie w pokojach nie dość, że czysto, to na ich wyposażeniu znalazły się jeszcze telewizory. A telewizor w pokoju na IO to niekoniecznie standard. - W Brazylii występy kolegów z reprezentacji oglądaliśmy tylko w sali telewizyjnej na wzór świetlicy, która mieściła się na dole budynku - wyjaśnia Święty.
W ostatnich latach olimpijskie wioski - nieważne, czy to letnia, czy zimowa impreza - wyglądają podobnie. Niczym pokaźne i nowoczesne osiedla wieżowców. Z warunków w południowokoreańskim Pjongczangu sportowcy są raczej zadowoleni. Wioski są dwie - jedna bliżej aren górskich, druga w Gangneungu, gdzie zaplanowano konkurencje halowe. Wszystko jest tutaj w zasięgu ręki - salony fitness i piękności, siłownia, bank, poczta, sklepy, kwiaciarnia i oczywiście czynna całą dobę jadłodajnia. Można też odprężyć się przed treningiem w sali gier wideo albo pokontemplować w kaplicy ekumenicznej. Polacy w Pjongczangu zajmują trzy kondygnacje jednego z ośmiu skupionych tutaj piętnastopiętrowych wieżowców. Apartamenty są duże, mają nawet 90 mkw. Większość została już sprzedana, toteż niektóre ściany i szafki obłożone są folią. Po zakończeniu imprezy wioska zamieni się w osiedle mieszkaniowe. Ale nie zawsze organizatorzy serwowali olimpijczykom takie luksusy.
W dalszej części m.in. o:
- Ponad stu tysiącach prezerwatyw
- Warunkach życia w wiosce olimpijskiej
- Specjalnym traktowaniu gwiazd
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień