Wirus prosto z telewizji, czyli dziwny jest ten świat
Uwaga, uwaga! Polska padła ofiarą wielkiej epidemii! Ponad 500 tys. chorych, 10 przypadków śmiertelnych!
Spokojnie, to nie ostrzeżenie w sprawie koronawirusa. To tylko żart, choć na podstawie prawdziwych informacji o tegorocznej grypie i jej powikłaniach. Brzmi strasznie, ale tak jest zazwyczaj, a nawet gorzej. Rok temu, podczas tylko jednego tygodnia lutego, zmarło w Polsce 25 pacjentów. Czy wszyscy byliśmy wtedy w histerii? Nie. A dziś wystarczy, że ogólnopolskie media od rana do nocy pokazują nam niepokojące zdjęcia z Wuhan i już cały kraj w panice, a ludzie masowo odwołują wakacje w Azji. Tymczasem na całym świecie zmarło na koronawirusa niecałe 500 osób, w tym tylko dwie poza Chinami...
Naprawdę, gdy się to porówna z trzema tysiącami ludzi zabitych na polskich drogach w ubiegłym roku oraz dziesiątkami tysięcy ofiar przepicia i alkoholizmu, to dane o „światowej epidemii” z Wuhan wyglądają dość śmiesznie. Ale jakoś nikt w Polsce nie sprzedaje z powodu tego porównania samochodów, ani nie protestuje pod sklepami z wódką, choć ich nasycenie jest w Polsce największe w Europie.
Pal licho media elektroniczne, część z nich zrobi wszystko, by zapewnić sobie wysoką oglądalność, bo przekłada się ona na cenniki reklam. Ale gdzie się podziała nasza świadomość i choćby elementarna umiejętność liczenia i wyciągania wniosków? A może tak naprawdę nie chodzi o żadne realne zagrożenie z Chin, tylko o zwykłe uzależnienie od konieczności dostarczania sobie codziennej dawki niezdrowych emocji? Kłopot w tym, że gdy prawdziwa epidemia nadejdzie, niewielu z nas w nią uwierzy...