Witaszczyk na dziś: A kto uratuje ratowników?
Pół roku odsiedzi w celi mężczyzna, który uszkodził w Chorzowie wezwaną do niego karetkę pogotowia i zaatakował ratowników. Był pod wpływem środków odurzających.

Takich zdarzeń mamy coraz więcej, bo dostęp do środków odurzających jest w Polsce wyjątkowo łatwy. Ofiarami agresji narkomanów i pijaków bywają nie tylko ratownicy; w szpitalach atakowani są też pielęgniarki i lekarze. Tak więc pół roku w celi to nie kara, to tak jakby sąd wysłał łobuza na wczasy, zapewniając mu (na nasz koszt!) wikt, opierunek i dach nad głową. Do tego jeszcze koszt naprawy karetki pokrył ubezpieczyciel, czyli wszyscy, którzy ubezpieczają samochody. Za pracę ratowników i za dojazd karetki do bandziora też my zapłaciliśmy.
Kiedy wreszcie pijacy, narkomani i inni naćpani zaczną sami płacić za udzieloną im pomoc medyczną? Za naprawę uszkodzonego sprzętu? Kiedy zaczną płacić odszkodowania pobitym ratownikom?