Władza wychodzi z ludu i nigdy do niego nie wraca
Za rok przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk nie powinien ryzykować przyjazdu na przesłuchanie w prokuraturze. Zamiast wrócić do Brukseli, może wylądować w areszcie i nie ochroni go żaden immunitet. Na razie nie udało się go przywitać „kajdankami i szubienicą”, co sugerowała dyrektor jednego z ministerstw. Ale za rok?
Tyle wystarczy, by Zbigniew Ziobro przejął kontrolę nad sądami, sędziami i głoszonymi wyrokami. Mając posłusznych śledczych i sędziów, może wsadzić za kraty każdego, kogo zechce lub kogo prezes wskaże.
Rzekoma reforma sądownictwa ma na celu zastraszenie sędziów i wyłonienie grupy posłusznej władzy. A tych znajdzie się zawsze. Wystarczy wspomnieć kolejki ustawiające się po stanowiska po każdych wyborach.
Większości z nas ten skok PiS po władzę, niekontrolowaną przez nikogo, interesuje tyle, co wolta prezydenta Turcji. Jesteśmy obojętni, inni uważają, że sędziom należy się silna, karząca ręka. Dobrej opinii o ich pracy nie mają nawet ci, którzy na sądowej sali nie byli nigdy nawet widzami. W części zapracowali na to sami sędziowie, ale wytykając im błędy warto pamiętać, że oni mają kierować się prawem i stać na straży prawa, ale go nie tworzą.
Zwolennicy ograniczenia niezależności sędziów zapominają, że stają się niewolnikami władzy. Ta, kontrolując prokuraturę i sędziów, może zrobić z poddanymi co jej się zamarzy, niczym średniowieczny władca. To sędziowie decydują czy wybory nie były sfałszowane. Nikt już nie będzie nas bronił przed arogancją władzy, jej urzędników, ich błędami.
Nikt nie pomoże, gdy ZUS zabierze ci świadczenia, bo w budżecie dziura, albo gdy fiskus przejmie twoją firmę, mieszkanie, auto, bo państwo potrzebuje kasy. Niewolnicy nie mają praw, tylko obowiązki. Ich los zależy od kaprysu władzy. Tylko ona ma prawo nieść pomoc potrzebującym.
Dlatego niezależne organizacje pomocowe pozbawia się finansowego wsparcia. Brakuje tylko, żeby - tak jak w Rosji, na Węgrzech, w Turcji - uznać organizacje otrzymujące dotacje z zagranicy za agentów.
Ciesząc się, że wreszcie ktoś weźmie pod but „kolesi w togach” zapominamy o czym przestrzegał Winston Churchill: rząd który może wszystko ci dać, może też wszystko ci zabrać.
Co dalej? Czyżby politycy liczyli, że naród który zakosztował demokracji i wolności, zgodzi się na ich utratę? Kiedyś niezadowoleni wyborcy, nie widząc innego wyjścia, wyjdą na ulice, żądając przywrócenia swoich praw. Przyjdzie nowa władza.
Czy sądzicie, że posprząta po poprzednikach, przywróci dawne demokratyczne prawa: niezależność prokuratury, sędziów, Trybunału Konstytucyjnego? Nie! Będzie robiła wszystko, by nic się nie zmieniło, by rządzić bez kontroli, patrzenia jej na ręce, krytyki.
Bowiem każda władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie - przestrzegał Pierre Acon.
Tytuł zaczerpnięty od Gabriela Lauba.