Władza wykluczyła nasze dzieci
Ani stypendiów, ani lekcji pływania, ani tanich obiadów. Uczniowie szkoły społecznej są pomijani przez miasto - alarmują rodzice.
- Nie dość, że co miesiąc płacimy czesne, pokrywamy koszty remontu budynku, to augustowskie władze traktują nasze dzieci po macoszemu - irytują się rozmówcy. - A przecież jesteśmy mieszkańcami miasta, płacimy podatki. Mamy prawo korzystać z takiej samej oferty, jak ci, których dzieci kształcą się w szkołach publicznych.
Ani grosza więcej
Augustowska szkoła społeczna powstała 27 lat temu, jako jedna z pierwszych niepublicznych w kraju. Jest prowadzona przez stowarzyszenie i dziś kształci około 150 dzieci, które odnoszą wiele sukcesów.
- Dużo u nas się dzieje - mówi Krzysztof Przekop, wiceprezes stowarzyszenia. - A najlepszym dowodem na to, że jesteśmy potrzebni w mieście niech będzie fakt, że liczba uczniów wciąż wzrasta.
W minionych latach placówka otrzymywała z miejskiej kasy nie tylko subwencję, ale też pieniądze na stypendia naukowe, czy nagrody dla wyróżniających się uczniów na zakończenie roku szkolnego. W tym roku urzędnicy zmienili zasady. I właśnie okazało się, że szkoła nie może liczyć na wsparcie uzdolnionych dzieci. Uczniowie prywatnej „podstawówki” zostali też wyłączeni z miejskiego programu żywieniowego, który zakłada, że każde dziecko, pochodzące zarówno z ubogiej, jak też bogatej rodziny ma prawo zakupić obiad w szkolnej stołówce za 3,50 zł. Aktualnie projekt realizowany jest w jednej placówce, Ale od 9 stycznia obejmie wszystkie miejskie szkoły. Oczywiście, poza społeczną. Jej uczniowie nie mogą też korzystać z innego miejskiego programu „Woda”, który zakłada bezpłatną naukę pływania. Zajęcia nic nie kosztują, bo płaci za nie augustowski samorząd.
- Zastanawiam się, w czym nasze dzieci są gorsze od tych, które kształcą się w publicznych szkołach - mówi Przekop. - Nie wiem, czy dużo dzieci chciałoby korzystać z lekcji na pływalni albo tanich obiadów. Być może żadne, ale boli nas fakt, że nie mamy takiej możliwości. Zostaliśmy wyeliminowani już na starcie. Moim zdaniem, to nie jest sprawiedliwe.
Trzeba szukać pieniędzy
Dariusz Szkiłądź, kierownik wydziału oświaty Urzędu Miejskiego w Augustowie, mówi, że na przekazywanie dodatkowych pieniędzy szkole niepublicznej, poza subwencją, nie zezwala prawo.
- Stypendia naukowe albo za osiągnięcia sportowe przyznaje dyrektor, a nie burmistrz - przypomina. - Tak więc kierownik placówki powinien wygospodarować na nie środki. Szkoła niepubliczna otrzymuje około 800 tysięcy subwencji rocznie i część środków powinna zarezerwować właśnie na taki cel.
Natomiast jeśli chodzi o program żywieniowy, czy lekcje pływania to kierownik uważa, że stowarzyszenie może pozyskać na ten cel fundusze zewnętrzne.
- Wystarczy przygotować projekt i środki na pewno będą - dodaje Szkiłądź. - Jeśli nie z urzędu miasta, to z ministerstwa sportu, które wspiera mnóstwo projektów. Proszę mi wierzyć, możliwości jest bardzo wiele.
Kierownik dodaje, że chciałby wspierać wszystkich uczniów, ale ograniczają go możliwości finansowe.
- Skąd mamy wziąć na to pieniądze? - pyta. - Miejskie szkoły są zaniedbane, wymagają pilnych remontów. Mamy z nich zrezygnować? Jeśli radni tak zdecydują, będziemy fundować obiady.