Władzę w Rosji tracono najczęściej razem z życiem
Padali ofiarą zamachów lub pałacowych przewrotów. Odchodzili ze stanowisk ze względu „na zły stan zdrowia”, a bywało też, iż tracili życie, zanim zdążyli jeszcze te stanowiska objąć. Władcy Rosji rzadko kiedy umierali we własnym łóżku, a jeszcze rzadziej żegnali się z tym światem w sposób naturalny.
Car Iwan IV zwany „Groźnym”, z rodu Rurykowiczów, wzór władcy dla władającego Rosją 350 lat później Josifa Wissarionowicza Stalina, zabił w napadzie szału w 1581 roku swojego syna Iwana. Władający po Groźnym Fiodor I, ostatni z dynastii, choć sam spokojnie dokonał żywota, wcześniej opłakał brata Dymitra, ostatniego z synów Iwana IV, którego zamordował faktycznie rządzący Rosją Borys Godunow.
Wkrótce po śmierci Godunowa, który w końcu mianował się carem, na Rosję przyszedł czas Wielkiej Smuty, upadku państwa, przypieczętowanego hołdem carów Szujskich (bocznej linii Rurykowiczów) złożonym polskiemu królowi i wielkiemu księciu litewskiemu Zygmuntowi I, pochodzącemu z dynastii Wazów, a po kądzieli - z Jagiellonów.
Spokoju Rosji nie przyniosła następna, po Rurykowiczach, władająca nią dynastia Romanowów. Pasmo nieszczęść zapoczątkował Piotr I, który pozbył się ambitnej siostry Zofii, zsyłając ją do klasztoru. Było to jednak zaledwie łagodne preludium przed tragedią, do której doszło w ostatnich latach życia pierwszego cesarza Rosji.
W 1718 roku Piotr oskarżył o zdradę swojego syna i następcę tronu Aleksego. Carewicz, porwany wcześniej przez agentów monarchy z austriackiego Tyrolu, trafił do więzienia w twierdzy Pietropawłowskiej, w którym to miejscu zmarł 19 czerwca w wyniku wyrafinowanych (do „najłagodniejszych” należało bicie knutem), a zaordynowanych przez ojca, tortur.
Syn Aleksego, Piotr II wstąpił na tron, ale długo nie cieszył się panowaniem, gdyż zmarł na ospę (była to, zaznaczmy, śmierć naturalna).
Piotr III zapoczątkował listę władców tracących życie w wyniku zamachów lub też pałacowych spisków. Monarcha ten, po zaledwie kilkumiesięcznym panowaniu, padł w czerwcu 1762 roku ofiarą spisku, na czele którego stała jego żona Katarzyna (znana nam, Polakom, dobrze Katarzyna II, zwana w Rosji „Wielką”). Piotr nie od razu pożegnał się z tym światem. Został internowany w pałacu w leżącej opodal Petersburga Ropszy. Tam 17 lipca został zamordowany przez swoich strażników. Ludowi ogłoszono, że zmarł na „atak kolki hemoroidalnej”.
Katarzyna II przeżyła go o 34 lata. Śmierć miała straszną. 5 listopada 1796 roku dostała w godzinach porannych udaru i konała w męczarniach do wieczora następnego dnia. Leżącej na łożu, albo raczej materacu, gdyż z powodu wagi nie dało jej się przenieść, śmierci przyglądał się z satysfakcją syn Paweł. Nie współczuł matce, pamiętając dobrze, kto kazał zamordować jego ojca.
Początek panowania Pawła I był niczym pierwsze sceny z horroru. Cesarz nakazał ekshumację szczątków Piotra III, które położono obok zwłok Katarzyny II. Nowy monarcha demonstracyjnie oddał hołd truchłu ojca. Nie przypuszczał wówczas, że stosunkowo szybko, bo zaledwie po czterech latach panowania, do niego dołączy.
Tym razem na czele spisku stanął syn cesarza, Aleksander, wokół którego skupili się nienawidzący Pawła I dostojnicy. Zwalczali oni m.in. politykę zagraniczną samodzierżawcy, który przychylnym okiem patrzył na napoleońską Francję, a nie lubił Prus i Anglii.
Paweł I zginął 11 marca 1801 roku. Paradoksalnie sam przyczynił się do swojej śmierci, odprawiając w dniu zamachu wierną sobie gwardię przyboczną (podobny błąd, który także kosztował go życie, popełnił w 1953 Stalin, pozbywając się wiernego mu bezwzględnie szefa ochrony generała Własika i zdając się całkowicie na Ławrientija Berię i jego enkawudzistów).
Przebywającemu w Zamku Michajłowskim monarsze spiskowcy dali możliwość przeżycia, żądając, by podpisał akt abdykacji na rzecz syna Aleksandra. Gdy Paweł odmówił, pamiętając chyba dobrze, że podobna zgoda przedłużyła życie jego ojca zaledwie o kilka tygodni, cesarz został uduszony przez kapitana Jakowa Skariatina.
Tron objął Aleksander I, który, jak to dokumentują liczne świadectwa z epoki, aż do końca panowania w 1825 roku, nie zapomniał, w jaki sposób zaczął swoje panowanie.
Napisałem „do końca panowania”, a nie „do śmierci”, gdyż tajemnicze „pogrobowe” losy Aleksandra I godne są pióra Dostojewskiego i dzieła może nawet mocniejszego niż „Zbrodnia i kara”.
W 1836 roku, po 11 latach od śmierci Aleksandra I, pojawił się na rosyjskiej ziemi nieznany wcześniej chłop Fiodor Kuźmicz, łudząco podobny do zmarłego monarchy. Przemierzał on latami bezkresne obszary cesarstwa, będąc kilkakrotnie aresztowany przez policję. Za każdym razem, na polecenie Petersburga, był jednak rychło zwalniany i traktowany z szacunkiem, którego inne osoby jego stanu raczej nie mogłyby się spodziewać. Wśród ludu rychło rozeszła się wieść, że chłop Kuźmicz to faktycznie pokutujący za śmiertelny grzech ojcobójstwa Aleksander I.
Pytany o swoje poprzednie życie Fiodor Kuźmicz przeważnie milczał. Raz tylko odpowiedział, że jest teraz „wolny, niezależny i szczęśliwy” i że nigdy nie zamieniłby swojego obecnego życia na wcześniejsze, gdyż: „gdybyś przywrócił mnie do poprzedniej pozycji i uczynił mnie ponownie strażnikiem ziemskiego bogactwa, nietrwałego, a teraz zupełnie mi niepotrzebnego, byłbym nieszczęśliwym człowiekiem”.
Kuźmicz zmarł 1 lutego 1864 roku w Tomsku, za panowania Aleksandra II. Jego grób odwiedzali liczni przedstawiciele rodu Romanowów, m.in. cesarz Mikołaj II. Grób Aleksandra I ma być tymczasem pusty.
Po opuszczeniu (tak to określmy) tronu imperialnego przez Aleksandra I rozpoczęło się 30-letnie panowanie Mikołaja I. Ten najpotężniejszy z Romanowów system samodzierżawia umocnił, a następnie rozbudował do ostatecznych, jakby się zdawało, granic. Szczęśliwe, z jego punktu widzenia, panowanie zakończyła wojna krymska, w której Wielka Brytania, Francja i Turcja zmierzyły się z moskiewską potęgą. Rosja wyszła z tych zmagań pokonana.
Mikołaj I zmarł 2 marca 1855 roku załamany porażkami swojej armii. Oficjalnie przyjętą przyczyną śmierci było zapalenie płuc, ale niektóre źródła sugerują, że popełnił samobójstwo.
Zaczęło się panowanie cesarza Aleksandra II, monarchy którego my, Polacy pamiętamy ze stłumienia powstania styczniowego, Amerykanie ze sprzedaży im, w 1867 roku, Alaski, a Rosjanie z planowanych reform, których w większości nie udało mu się jednak wprowadzić w życie.
Na życie syna Mikołaja I dokonano w ciągu jego 26-letniego panowania sześciu zamachów. Z pięciu wyszedł szczęśliwie bez szwanku. Do szóstego, który spowodował jego śmierć, w ogólne by nie doszło, gdyby car, który nie został poszkodowany w piątym zamachu, nie postanowił sprawdzić stanu poszkodowanych w tym zajściu osób.
Był 13 marca 1881 roku, Aleksander II wracał po odebraniu parady wojskowej do pałacu w Petersburgu. O godz. 13 rzucona przez Nikołaja Rysakowa bomba wybuchła z tyłu karety. Car wyszedł z tego zamachu, jak już wspomniano, bez najmniejszych obrażeń, fatalna okazała się jednak jego decyzja o opuszczeniu powozu.
Gdy Aleksander II udał się sprawdzić, czy poszkodowane w wyniku wybuchu osoby otrzymały pomoc medyczną, Ignacy Hryniewiecki, Polak, członek grupy zamachowców, rzucił mu pod nogi drugą bombę. Efekt był straszliwy: „urwało mu prawą nogę, lewa była pogruchotana, głowę i twarz pokrywały niezliczone rany. Jedno oko miał zamknięte, drugie całkowicie bez wyrazu” - tak opisywał obrażenia cara jego kuzyn, wielki książę Andrzej.
Mimo wysiłków lekarzy władcy nie udało się uratować. Monarcha wyzionął ducha o godz. 15.35. Jak głosi legenda, w kieszeni jego kurtki mundurowej znajdował się projekt konstytucji. Dokument był skąpany we krwi.
Następca Aleksandra II, Aleksander III nie miał już parlamentarnych i liberalnych ciągotek. I może właśnie dlatego, jak zauważają złośliwi historycy, zmarł - na zapalenie nerek - we własnym łóżku.
Los Mikołaja II, monarchy chimerycznego i niezdecydowanego, niezdolnego do podejmowania szybkich, odważnych decyzji, jest spośród władców Rosji najbardziej tragiczny. Pozbawiony w wyniku lutowej rewolucji 1917 roku tronu car (dla porządku przypomnijmy, że zrezygnował na rzecz brata wielkiego księcia Michała, który - w świetle prawa - był więc ostatnim, choć zaledwie kilkugodzinnym, władcą Rosji z rodu Romanowów) zginął wraz z całą rodziną 17 lipca 1918 roku od kul bolszewickiego plutonu egzekucyjnego.
Nastał czas Rosji Sowieckiej. Nie zapewnił on jednak komfortu nawet największym rządzącym w niej satrapom. Leninowi w zejściu z tego świata (lekarze twierdzą, że zmarł na zaawansowany syfilis), pomóc miał w przeniesieniu się na łono Marksa jego następca Stalin.
Josif Wissarionowicz uwielbiał stosowanie wobec swoich potencjalnych i rzeczywistych przeciwników, których z takich, czy innych względów nie mógł zlikwidować jawnie, metod „medycznych”. Mogła być to trucizna - tak jak było podobno w przypadku Lenina, lub „nieprawidłowe leczenie”. Ofiarami tego ostatniego mieli być m.in. sowiecki bohater z czasów rewolucji Frunze i pisarz Maksym Gorki. Sam Stalin zamknął, póki co, listę nienaturalnych śmierci rosyjskich wodzów. Miał zostać otruty przez szefa sowieckiej bezpieki Ławrientija Berię. Generalissmus nim skonał, 5 marca 1953 roku, męczył się kilkanaście godzin, tak jak Katarzyna II. Po śmierci Stalina i egzekucji jego kata Berii, przywódcy ZSRR postanowili, że od tej pory, niezależnie od ich ewentualnych konfliktów, pałacowe przewroty nie będą już miały czerwonego koloru. Skorzystał z tego w 1964 roku Nikita Chruszczow, który w trakcie letniego wypoczynku na Krymie dowiedział się, że zrezygnował ze stanowiska sekretarza generalnego KPZR z „powodów zdrowotnych”. Chruszczow zmarł spokojnie siedem lat później, w 1971 roku. To już jednak zupełnie inna historia.