Właścicielowi hodowli dzikich zwierząt z Pyszącej poznańska prokuratura postawiła zarzut znęcania się nad zwierzętami. Ostatnie trzy tygrysy i lampart z hodowli zostały wywiezione do ośrodka na Słowacji. Zdaniem niektórych - nielegalnie, bo bez wymaganych dokumentów.
W eskorcie policji i lekarza weterynarii dyrekcja ogrodu zoologicznego z Poznania i przedstawiciele fundacji Viva! zajęli się transportem ostatnich zwierząt z hodowli w Pyszącej, spod Śremu. Trzy tygrysy i lampart trafiły do ośrodka Malkia Park-Big Cat Rescue na Słowacji.
To teoretycznie zakończyło trwającą 9 miesięcy batalię o zwierzaki, którą wytoczył hodowli w Pyszącej poznański ogród i fundacja. Ich zdaniem zwierzęta były przetrzymywane w nieodpowiednich warunkach. Letnie ulewy spowodowały, że egzotyczne ssaki, zamknięte w małych klatkach brodziły w wodzie. O sprawie poinformowano Wydział do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu i prokuraturę, które zajęły się sprawą. Latem 2017 r. teren hodowli zabezpieczono i zapadła decyzja o ewakuacji wszystkich zwierząt.
Pod koniec marca tego roku prokurator Magdalena Kopras postawiła pierwsze zarzuty właścicielowi ośrodka, Maciejowi M.
W dalszej części artykułu przeczytasz m.in. co o całej sprawie sądzi właściciel hodowli, a także dlaczego sprawą zajmuje się też prokuratura w Koninie.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień