Właścicielka firmy przewozowej wyłudziła prawie milion złotych
Akt oskarżenia przeciwko Anecie S. trafił do Sądu Okręgowego w Krośnie. Prokuratura zarzuciła jej wyłudzenie 941 tys. 99 zł nienależnej dotacji.
Urząd Marszałkowski przez trzy lata zwracał właścicielce firmy przewozowej z pow. krośnieńskiego pieniądze za ulgowe bilety dla studentów. Uzbierało się 941 tys. zł.
30-latka w rozliczeniach wykazała, że od listopada 2013 roku do grudnia 2016 roku sprzedała ponad 6 tysięcy biletów miesięcznych z przysługującą ulgą. Głównie na trasie Krosno-Kraków-Krosno. Bilet taki kosztował ok. 330 zł. Student płacił 49 procent ceny. Pozostałe 51 procent firma otrzymywała w formie dotacji w ramach programu unijnego.
Urzędnicy marszałka nie nabrali żadnych podejrzeń, bo w przedkładanych im dokumentach wszystko się zgadzało. Tyle, że osoby figurujące na listach jako nabywcy biletów miesięcznych w rzeczywistości ich nie kupiły. Właścicielka firmy, 30-letnia Aneta S. znalazła sposób na zdobycie ich danych osobowych, potrzebnych do otrzymania dotacji.
30-latka od kilku lat prowadziła firmę przewozową. Obsługiwała ona trasy lokalne, autobusy i busy kursowały także na trasie Krosno - Jasło - Kraków.
Wśród mieszkańców Krosna i okolicy, studiujących w Krakowie, szybko rozeszła się wieść, że cena biletów jest wyjątkowo atrakcyjna w porównaniu z innymi przewoźnikami. Przejazd z Krosna kosztował 17 zł (u innych - 24 zł).
Żeby skorzystać z możliwości zakupu taniego biletu wystarczyło raz przyjść do biura firmy po stosowne upoważnienie i okazać tam legitymację studencką. Dokument był kserowany i tak właśnie właścicielka zdobywała dane, potrzebne do sporządzenia wykazów, które przedstawiała następnie w urzędzie marszałkowskim, żeby otrzymać refundację ulg. Nie przysługiwały one jednak za bilety jednorazowe, ale za bilety miesięczne.
Zdaniem prokuratury - proceder polegający na wyłudzaniu dopłat na przewozy z ustawową ulgą 51 procent Aneta S. prowadziła przez trzy lata.
- Przedkładała do urzędu marszałkowskiego dokumenty, w których poświadczała nieprawdę co do ilości faktycznie sprzedanych biletów miesięcznych. Wykazywała sprzedaż biletów osobom, które faktycznie ich nie nabywały
- opisuje prowadząca sprawę Joanna Ślusarska-Stopa z Prokuratury Rejonowej w Krośnie.
Do każdego biletu miesięcznego na trasie Krosno-Kraków firma dostawała zwrot w wysokości 166 zł. Urzędnicy przez wiele miesięcy nie dopatrzyli się żadnych nieprawidłowości. Sprawdzali dokumenty tylko pod względem formalnym i nie budziło ich podejrzeń, czy rzeczywiście aż tak wielu młodych ludzi podróżuje na tej trasie z częstotliwością uzasadniającą wykupienie biletu miesięcznego.
Firma znalazła się w kręgu zainteresowania policji na skutek doniesienia. Na trop oszustwa wpadła prokuratura.
- Zauważyłam, że w okresie letnim sprzedaż biletów miesięcznych była taka sama jak w ciągu roku. A wiadomo, że studenci do Krakowa nie jeżdżą codziennie, a już na pewno nie na wakacjach - mówi prokurator Joanna Ślusarska-Stopa. - Okazało się też, że w jednym miesiącu wystawiane były dwa bilety na nazwisko tej samej osoby.
Prokuratura zaczęła weryfikować wykazy. Przesłuchała 120 osób. Świadkowie potwierdzili, że nie kupowali biletów miesięcznych, tylko sporadycznie korzystali z biletów po 17 zł.
Właścicielka firmy przyznała się do wyłudzenia pieniędzy. Złożyła krótkie wyjaśnienia, wyraziła skruchę. Jednak nie wyjawiła, co było motywem jej postępowania. Nadal prowadzi działalność, korzysta z dotacji, ale już nie obsługuje dłuższych tras.