Włodzimierz Czarzasty, lider SLD. Intelektualista, ale potrafi przyłożyć

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta
Dorota Kowalska

Włodzimierz Czarzasty, lider SLD. Intelektualista, ale potrafi przyłożyć

Dorota Kowalska

Czarzasty ocenia ludzi miarą tego, ile przeczytali książek. Według niego większość przeczytała ich za mało.

Włodzimierz Czarzasty to postać nietuzinkowa. Inteligentny, błyskotliwy, świetnie wypada w mediach. Nie daje zapędzić się w kozi róg, choć bywa przy tym bezpośredni, najdelikatniej mówiąc. Oto próbka jego talentu sprzed kilku dni.

– Polaryzacja osiągnęła taki poziom, że trzeba być albo z PO, albo z PiS, albo z antypisem, albo z propisem. Gdzie będzie pańskie SLD? – spytał Czarzastego Jacek Żakowski w programie #dziejesienazywo.

– Gówno prawda. To nie jest prawdziwa teza, którą pan postawił – odparował mu Czarzasty.
– Takich słów nie używamy w tym programie – zwrócił mu uwagę Żakowski.

– Używamy, bo ja użyłem –_wypalił Czarzasty. Po czym dodał: – Czy jest w tej chwili partia, która uważa, że in vitro jest sprawą medyczną, a nie ideologiczną? Która jest za państwem świeckim, broni konstytucji, jest za tym, by dzieci z biednych rodzin miały 500 zł? By kwota wolna od podatku była jak największa? By był trzeci próg podatkowy dla najbogatszych? By najniższa pensja rosła i by likwidować obszary wykluczenia? Wie pan, jaka to partia? To SLD.

Jest też Czarzasty dość charakterystyczny i nie chodzi tu o rodzaj okularów, czy fryzur, ale o swetry. Ma ich cały zestaw, preferuje dwa: te w kolorach czerwonym i żółtym. I tak w studio telewizyjnym od razu rzuca się w oczy. Poradzi sobie w fotelu przewodniczącego?

– Włodzimierz Czarzasty, to człowiek ambitny, chociaż ja osobiście w polityce boję się ludzi nadmiernie ambitnych. Inteligentny, błyskotliwy. Sprawny komentator sceny politycznej, dobrze wypada w mediach. Bardzo dużą wagę przykłada do czytania, ocenia ludzi po tym, ile przeczytali książek, zazwyczaj dla niego przeczytali ich za mało - opowiada ze śmiechem Katarzyna Piekarska z Sojuszu.

Zdaniem niektórych działaczy SLD, wybór Czarzastego może sprawić, że szeregi tego ugrupowania opuści kolejna grupa młodych.
Bartek Syta Zdaniem niektórych działaczy SLD, wybór Czarzastego może sprawić, że szeregi tego ugrupowania opuści kolejna grupa młodych.

"Książki, rządzą tymi, którzy oglądają telewizję”. I pewnie sporo w tym racji. Czarzasty zalicza się do grona polityków czytających: chętnie, dużo, z zacięciem. Kiedyś opowiadał mi o tym swoim czytaniu.

– Chciałbym, żeby czytających polityków było jak najwięcej. Są grupy zawodowe, które mają obowiązek czytania, i politycy, moim zdaniem, do takiej grupy należą – mówił. I tłumaczył, że jest zawodowym wydawcą, więc ma nawyk czytania. W czasie afery Rywina śledził np. przygody Tomka w książkach Alfreda Szklarskiego. Zawsze chętnie wraca do „Małego księcia” i „Kubusia Puchatka”. Dalej: literatura iberoamerykańska.

– Bardzo inteligentny, erudyta. Rozmowa z nim o literaturze, to czysta przyjemność – mówi Leszek Miller, jeszcze przewodniczący Sojuszu.

– To dobry polityk? – dopytuję.– Uważam, że Czarzasty jest stworzony do polityki – odpowiada Miller.

Czarzasty szefuje mazowieckim strukturom SLD, wcześniej działał w Zrzeszeniu Studentów Polskich i w PZPR. Od wielu lat jest przewodniczącym Zarządu Głównego Stowarzyszenia „Ordynacka”, skupiającego byłych działaczy ZSP.

- Sprawny gracz na scenie politycznej, bardzo inteligentny. Przy tym sprawny organizator, zrobił dużo dobrego dla „Ordynackiej”, która była w zapaści – ocenia Andrzej Rozenek, który Czarzastego zna jeszcze z czasów ZSP.

Przez cztery lata, od 2000 do 2004 Czarzasty był sekretarzem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Według przyjętego przez Sejm w 2004 r. raportu z prac komisji śledczej badającej aferę Rywina autorstwa Zbigniewa Ziobry, Czarzasty miał być członkiem „grupy trzymającej władzę”, która wysłała Lwa Rywina z korupcyjną propozycją do „Gazety Wyborczej”. Nie potwierdził tego sąd, ale polityczna kariera Czarzastego się załamała.

Rozmawialiśmy kiedyś z Czarzastym o tym, co decyduje, że człowiek podnosi się.

– Afera Rywina zrobiła mi dużo dobrego – stwierdził wtedy. – Bo wiem, co to znaczy być na dole. Takie zdarzenia w życiu człowieka uczą pokory, cierpliwości, czekania, uczą dystansu do siebie – wyliczał.


Bardzo inteligentny, erudyta. Rozmowa z nim o literaturze, to czysta przyjemność

Opowiadał mi wtedy, że o tym, jak człowiek odnajduje się poza polityką, jeśli wcześniej dość mocno w niej siedział, decyduje podejście do życia. On ma takie: jak straciłby pracę, to otworzyłby stragan z warzywami. – Najgorsi faceci to tacy, którzy jak przestają być ministrami, to następne pięć, sześć lat czekają, aż nimi zostaną ponownie – zauważył. On do takich nie należy. Był szklarzem, kierownikiem na budowie, na przełomie lat 80. i 90. zajmował się handlem: kupował towar w Chinach, a potem sprzedawał go w Rosji. A obok tego: był też dyrektorem Akademickiego Biura Kultury i Sztuki Alma-Art. Było też miejsce w radzie nadzorczej spółki producentów Euromedia, radzie nadzorczej Polskiego Radia, no i w końcu prezydent Aleksander Kwaśniewski powołał go w skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Od marca 2000 r. do sierpnia 2004 r. zajmował stanowisko sekretarza KRRiT. No a potem wiadomo, Lew Rywin przyszedł do Adama Michnika.

Czarzasty przeczekał. Cztery lata temu wziął udział w wyborach na przewodniczącego wojewódzkich struktur SLD na Mazowszu.

– Ma opinią człowieka politycznego sukcesu. Kiedy Czarzasty został szefem struktur na Mazowszu mieliśmy siedmiu radnych w Sejmiku, teraz zostałam sama– opowiada Piekarska. Mało otwiera się na zewnątrz.

– Jeśli chce potrafi być czarujący, ale potrafi także pokazać miejsce w szeregu - ocenia Piekarska. – Na pewno potrafi skutecznie prowadzić kampanie wyborcze, o czym świadczy jego zwycięstwo w wyborach na szefa struktur na Mazowszu, – dorzuca jeszcze Piekarska.


Czarzasty ma też w Sojuszu wrogów, to głównie ludzie młodzi

Czarzasty ma też w Sojuszu wrogów, to głównie ludzie młodzi. – Jeśli Włodek wygra, to będzie koniec jakiejś epoki w Sojuszu. Ileś osób odejdzie. Dużo osób odeszło już za Millera, dla nich Czarzasty, to żadna zmiana. Włodek zaorał SLD na Mazowszu, taki sam los czeka Sojusz w kraju. On nie zbuduje niczego, nie ma projektu politycznego, pomysłu, jak poprowadzić tę partię. Wie, że nie przyciągnie młodych, więc oparł się na weteranach – mówi Grzegorz Pietruczuk, zastępca burmistrza na warszawskich Bielanach, były szef klubu radnych SLD w sejmiku woj. mazowieckiego.

Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.