Wo geht’s los Herr Runjaic? Dokąd pan zmierza, panie Runjaic?
Mężczyzna siedzi naprzeciw tłumu ludzi. Większość z nich zna. Spędzili razem ostatnie cztery lata. Dziś powie im, że to koniec. Jakich słów użyje? Schluss? Ende? W końcu jest Niemcem…
Skończyło się na prostych zdaniach: „Mein Vertrag mit Pogoń nicht verlängert werden. Das ist definitiv meine letzte Saison bei Pogoń Szczecin”.
I chociaż tłumacz doskonale spełnił swoje zadanie, przekładając słowa z niemieckiego na polski, nikomu nie trzeba było ich tłumaczyć. Kosta Runjaic z końcem tego sezonu przestanie być trenerem Pogoni Szczecin. Jest 24 marca 2022 roku.
Cudotwórca
Czarna marynarka, a pod nią czarny t-shirt. Starannie ułożona fryzura. Skupiony wzrok patrzący po sali. W końcu uśmiech i pierwsze słowa: „dzień dobry”.
To „dzień dobry” pozostanie z dziennikarzami i kibicami w Szczecinie na zawsze. Słyszeliśmy je często, bo Runjaic właściwie więcej po polsku nie mówił. Po niemiecku za to sporo i obszernie. Od pierwszej konferencji 8 listopada 2017 roku.
„Szybko znaleźliśmy drogę do siebie, ja byłem bez pracy, a klub potrzebował trenera. Dla mnie też jest to dobry moment, bo jestem bardzo zmotywowany, żeby tutaj pracować”.
Sportowo początki są trudne. Poprzedni trener Maciej Skorża zostawił zespół na ligowym dnie. Właściwie mało kto wierzył, że Pogoni uda się uratować ligowy byt. Dziewięć punktów w 15 meczach, ani jednego zwycięstwa na własnym stadionie. Czarna rozpacz.
Plan utrzymania zespołu wydawał się szalony. Okazało się jednak, że cuda, a może raczej cuda poparte pracą się zdarzają. Nic nie przychodzi łatwo. Porażka w pierwszym wyjazdowym meczu. Przed debiutem w Szczecinie nawet pogoda się buntuje. Deszcz leje tak mocno, że rozpoczęcie meczu przesuwa się o pół godziny. Pogoń, chociaż najpierw przegrywa, a potem prowadzi, ostatecznie remisuje. Potem kolejna wyjazdowa porażka i kolejny remis u siebie. Mimo dwukrotnego dwubramkowego prowadzenia. My powiemy: fatum. Runjaic: Schicksal.
A jednak jeszcze w tym 2017 roku zespół wygrywa dwukrotnie. Los zaczyna się odwracać.
Mistrz
Runjaic urodził się 4 czerwca 1971 roku w Wiedniu. Jest dzieckiem rodziców pochodzących z Jugosławii, którzy spotkali się podczas zarobkowego wyjazdu. Chociaż pierwsze lata spędził w Jugosławii, to jednak ukształtowały go Niemcy, gdzie rodzice przenieśli się jak setki tysiące innych Jugosłowian. Widać to na każdym kroku. Od samego początku jest inny niż polscy trenerzy. Otwarty, ale również doskonały obserwator. Chowający się za barierą języka, ale z każdym dniem coraz więcej rozumiejący. Nie zrobisz z nim wywiadu po polsku, ale miej pewność, że zrozumie, co mówisz. Tak jak wiosną 2018 roku.
Pogoń obchodzi swój jubileusz. Ma 70 lat. Sezon, który miał zostać zwieńczony wielkim sukcesem, wciąż jest ratowany, by nie spaść do I ligi. Na mecz z Sandecją Nowy Sącz klub nie sprzedaje biletów. Przyjść może każdy. Na poprzednim domowym meczu było 6 tysięcy. Teraz jest ponad 15.
Na konferencji prasowej (Pogoń wygrała 2:0) Runjaic mówi: „Nie można wymarzyć sobie lepszego scenariusza. Wyprzedany stadion albo właściwie zapełniony stadion, bo to nie wszystko jedno”. Po tym zdaniu szelmowsko się uśmiecha. Bo doskonale wie, że niemieckie ausverkauft oznacza wyprzedany, a stadion w Szczecinie jedynie został zapełniony.
Wie, co mówi, i potrafi zżymać się, jeżeli tłumaczenie nie odpowiada jego słowom. Dlatego zawsze podkreślał, że o futbolu chce przede wszystkim mówić po niemiecku, bo w tym języku wyraża się najbardziej precyzyjnie. Jest pragmatyczny i bywa zasadniczy.
Wizjoner
Runjaic nie ma na koncie wielkich sukcesów. Mógł swego czasu awansować do 1 Bundesligi z 1.FC Kaiserslautern, ale sprawę pokpił w ostatnich kolejkach. Dziś ten klub podaje jako przykład tego, jak nie powinno się zarządzać piłkarskim zespołem, i jak łatwo sukces może ze szczytu zaprowadzić na samo dno. Po jednej z rozmów w Radiu Szczecin grubo przez ponad pół godziny wykładał swoją filozofię w gabinecie ówczesnego redaktora naczelnego. „Zdobycie trofeum nie jest celem. Celem jest to, żeby z tego sukcesu wyciągnąć jak najwięcej. Nie zaspokoić się nim, a wciąż iść do przodu. To musi być proces.” Kiedy pracownik klubu zwraca mu uwagę, że powinien już jechać, bo w samochodzie czekają na niego, Runjaic wypala w ostrym tonie: „Ja tu pracuję”. I kontynuuje wykład o procesie.
„Proces” to jedno z ulubionych słów niemieckiego szkoleniowca. Cała jego praca rozpisana jest na procesy, które mają doprowadzić do kolejnego punktu. Przypomina trochę snookerzystę, który musi przewidywać kilka ruchów do przodu, jak potoczą się rozgrywane bile na stole. Proces. Nie tu i teraz, ale w przyszłości. Być może stąd decyzja odejścia ze Szczecina.
Z całą pewnością nie miał łatwo z tym szkoleniowcem zarząd szczecińskiego klubu.
Kto lubi, kiedy po meczu na konferencji trener wypala: „Warto też inwestować w nogi, nie tylko w kamienie”, nawiązując do osłabiania drużyny, a jednocześnie budowania nowego stadionu.
Bo czego by nie mówić, to Niemiec przez ponad cztery lata nie pracował w normalnych warunkach. Najpierw musiał szaleńczo gonić, by uratować ligę, a kiedy to się stało, zaczęła się budowa nowego stadionu. „Pokażcie mi klub, który osiągnął sukces na budowie” - to słowa Runjaicia. Dziś budowa dobiega końca, ale szkoleniowiec nie poprowadzi już Pogoni na nowym stadionie. Przynajmniej nie jako jej trener.
Ofiara?
Kosta lubi Szczecin. Mówi o tym często i chętnie. Wspomina swoje rowerowe wyprawy nad Jezioro Głębokie, opowiada o przyjaznych ludziach. Już cztery lata temu zwrócił uwagę, że… „tutaj nikt nie pali papierosów”. I choć pewnie później zweryfikował swoje spostrzeżenie, czuć, że czuje się tutaj dobrze.
Ale jego życie to proces. Tak jak budowanie klubu (Pogoń nie tylko piłkarsko zawdzięcza mu wiele). Być może jednak doszedł tu już do kresu. Jak sam stwierdził, przemyślał decyzję i uznał, że jest gotowy na nowe wyzwanie. Tutaj rozwinął się jako człowiek i jako trener.
Przychodząc do Szczecina ponad cztery lata temu, nie wiedział, na co się pisze. Obcy kraj, nieznana liga i drużyna w kryzysie. Poradził sobie. Teraz, gdy ma iść do Legii Warszawa, wydaje mu się, że wie, na co się porywa. Ligę zna na wylot, Warszawa też nie jest mu obca. A jednak może się pomylić. „Wydaje mu się, że wie. Ale nie wie” - napisał mi bliski Legii dziennikarz.
Also. Wo geht’s los Herr Runjaic?