Woda zabrała, ale człowiek oddał
Maciej Grzelak z Bydgoszczy wczoraj do pracy nie dotarł. Bo po drodze uratował starszą kobietę, która tonęła w Brdzie.
- Zastanawiałem się, czy wskoczyć, ale jednak wskoczyłem - mówi Maciej Grzelak. Nie uważa się za bohatera, chociaż tego, co wczoraj zrobił, inaczej nie można nazwać niż bohaterstwo.
Wczoraj rano, około godz. 8, na wysokości mostu Bernardyńskiego w centrum Bydgoszczy, jechał rowerem do pracy. Tuż nad Brdą.
- Starsza kobieta prawdopodobnie ześlizgnęła się ze skarpy i wpadła do rzeki - mówi nadkom. Maciej Daszkiewicz z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. - Pewien mężczyzna ją uratował.
Ten mężczyzna to pan Maciej. - Usłyszałem jakieś mruczenie - relacjonuje. - Zobaczyłem, że człowiek na plecach unosi się na wodzie.
Przez moment zastanawiał się, czy wskoczyć. Narażał przecież swoje życie. Zadzwonił po służby, ale wiedział, że jak ratownicy dotrą na miejsce, człowiek w wodzie już raczej nie będzie żył. Tym bardziej że porwał go nurt.
- Dwa razy próbowałem dopłynąć do kobiety i za tym drugim mi się udało wydobyć ją z wody - dodaje bydgoszczanin. - Była przytomna.
Gdy przyjechała straż pożarna, pogotowie i policja, seniorka była już na brzegu. Trafiła do szpitala, a pan Maciej - do swojego domu. Nieoficjalnie wiemy, że życiu starszej pani nie zagraża niebezpieczeństwo.
Podobny przypadek wydarzył się pod koniec roku. I też z seniorką w roli głównej. Policjanci z bydgoskiego Błonia dostali sygnał późnym wieczorem w drugi dzień Bożego Narodzenia.
Okazało się, że 79-letnia kobieta niecałe 4 godziny wcześniej opuściła mieszkanie wnuka i miała wrócić do swojego domu. Tam jednak nie dotarła. Funkcjonariusze wiedzieli, że zaginiona jechała autobusem linii 52. Sprawdzili trasę, ale bez rezultatu.
Około godz. 3 w nocy dostali jednak sygnał, że w rejonie ul. Stawowej ktoś woła o pomoc. W okolicy stawu, który znajduje się w tym miejscu, policjanci usłyszeli wołanie. Kobieta wzywała pomocy. Mundurowi podbiegli i zobaczyli, że 3 metry od brzegu z wody wystaje głowa kobiety. Natychmiast wyciągnęli przemarzniętą seniorkę na brzeg i wezwali pomoc. Kobieta trafiła do szpitala. Była strasznie wychłodzona, ale dzisiaj może to tylko wspominać.
To była zaginiona 79-latka. Najprawdopodobniej chciała skrócić sobie drogę do domu. Zrobiła to jednak tak pechowo, że wpadła do stawu. Na szczęście ktoś usłyszał wołanie o pomoc i powiadomił policjantów.
Tym razem też dobrze się skończyło, ale nie wszystkie podobne historie mają szczęśliwy finał. Tragedia wydarzyła się w sylwestra. - Mężczyzna poszedł łowić ryby na zamarzniętym jeziorze w Jeziornie w powiecie aleksandrowskim - informuje mł. bryg. mgr inż. Małgorzata Jarocka-Krzemkowska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu.
Nazajutrz rano rodzina zgłosiła zaginięcie krewnego. Płetwonurkowie w Nowy Rok wydobyli spod lodu ciało rybaka.