Sposób na koronawirusa znaleźli giżyccy żeglarze - zorganizowali Wirtualne Wielkanocne Regaty. Ale realne przygotowania do otwarcia sezonu nawigacyjnego już trwają, także na Kujawach i Pomorzu.
Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie” przekazało taką informację: „Jako administrator dróg wodnych, rekomendujemy powstrzymanie się od wszelkiej turystyki wodnej. Apelujemy, żeby nie wypływać jednostkami przeznaczonymi do uprawiania turystyki i rekreacji wodnej oraz zrezygnować z amatorskiego połowu ryb”.
„Wody Polskie” wskazały na rozporządzeniem Rady Ministrów z 31 marca 2020 r. ws. ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii na terytoriom RP.
- Otwieramy szlaki wodne, ale stosujmy się do tych zasad i pozostańmy w domach w tych trudnych dla wszystkich dniach - apeluje Edyta Rynkiewicz, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Bydgoszczy PGW „Wody Polskie”.
- Policja wodna stawia sprawę jasno: nie wolno wypływać! Mundurowi byli u mnie na przystani i przestrzegali - mówi Michał Tazbir, przedsiębiorca prowadzący Rodzinny Port Jachtowy „Tazbirowo” nad Zalewem Koronowskim. - Można powiedzieć, że stoimy w blokach startowych, bo w normalnych warunkach sezon właśnie teraz by się rozpoczynał. Zwykle w Wielkanoc żeglarze już przyjeżdżali i wypływali. Mam mnóstwo zapytań telefonicznych i mailowych, czy można przyjeżdżać. Duże zamieszanie w tej materii spowodowała niedawna wypowiedź rzecznika komendanta głównego policji w programie TVN24.
Na pytanie telewidza, czy może wyjechać z żoną na jacht na Mazury, insp. Mariusz Ciarka odpowiedział: - Jeżeli pan nie próbuje obejść przepisów rozporządzenia i ze względów bezpieczeństwa będzie przebywać na jachcie z dala od ludzi, aby nie zarazić się, to jak najbardziej jest to wskazane. Z jednej strony jest to zdrowsze i z drugiej rzeczywiście jest ta izolacja - nie spotykają się ludzie w większym gronie.
- I co mam odpowiedzieć żeglarzom? - pyta Michał Tazbir. - Okazuje się jednak, że przedsiębiorcy zajmujący się obsługą ruchu turystycznego, nie mogą jej prowadzić. A zatem stoimy. Owszem, możemy remontować pomosty czy inne obiekty, ale gości przyjmować nie możemy.
Przed takimi samymi dylematami stoi Zbigniew Galiński, bydgoszczanin prowadzący z żoną Barbarą stanicę wodną PTTK we Wdzydzach Kiszewskich na Kaszubach.
- Przygotowujemy się do otwarcia sezonu. Przygotowujemy port jachtowy, wypożyczalnię sprzętu pływającego, pola namiotowe i domki, ale ani baza noclegowa, ani gastronomiczna nie jest czynna - mówi pan Zbigniew. - Nasi klienci bardzo się niecierpliwią, czekają na możliwość przyjazdu. Gdy wrzucam na Facebooka świeże zdjęcia z naszej wieży widokowej na jezioro Wdzydze, od razu jest ogromny odzew i mnóstwo komentarzy.
Tymczasem swoje robią regionalne zarządy gospodarki wodnej w Gdańsku, Bydgoszczy i Warszawie, czyli te, które administrują szlakami żeglownymi w naszym regionie.
Po zimie w pierwszej kolejności przywrócono piętrzenia na wszystkich stopniach wodnych dolnej Noteci, oznakowano nawigacyjnie szlaki żeglowne na Noteci, Brdzie, Wiśle.
Wszędzie sonduje się dna rzek, aby wiedzieć, gdzie potrzebne jest ich pogłębienie. Dna są także trałowane, aby wykryć ewentualne przeszkody, np. zatopione drzewa.