Wojewoda nie przyzna się do szpitala
Specjalny zespół zbadał, do kogo należy szpital tonący w długach. - Bez wątpienia do miasta Grudziądza - wskazują prawnicy urzędu wojewódzkiego.
Nie udało się prezydentowi Grudziądza podrzucić gorącego kartofla wojewodzie. Przypomnijmy, że Robert Malinowski, włodarz Grudziądza, zlecił przygotowanie trzech opinii prawnych, które stwierdzały, że zadłużony po uszy szpital w Grudziądzu należy do wojewody. I to urząd wojewódzki powinien się martwić ogromnym długiem lecznicy. Wojewoda natomiast powołał własny zespół urzędników, prawników i finansistów, który prześwietlił status prawny szpitala. Wczoraj na konferencji prasowej w Bydgoszczy ogłosił wyniki prac zespołu.
- Sytuacja szpitala i Grudziądza jest bardzo trudna. 70 proc. majątku lecznicy jest zagrożone przejęciem przez wierzycieli. Nie było w zasadzie żadnej kontroli, nadzoru nad szpitalem ze strony władz miasta - zaczął Mikołaj Bogdanowicz, wojewoda kujawsko-pomorski. - I do tej pory nikt nigdy nie kwestionował tego, kto jest właścicielem szpitala w Grudziądzu.
Opinie prawne, którymi podpiera się prezydent Grudziądza, wskazują, że szpitala - jako organu miejskiego - nie ma w jednym z rozporządzeń do ustawy reformującej administrację publiczną w 1999 roku.
- My przeanalizowaliśmy sześć ustaw, wiele rozporządzeń, aktów prawnych, zawieranych umów, uchwał i doszliśmy do odmiennych wniosków niż te, które próbuje narzucić nam prezydent Grudziądza - stwierdziła podczas konferencji Paulina Wenderlich, dyrektorka urzędu wojewódzkiego. - Lecznica stała się z mocy prawa szpitalem miejskim w 1999 roku.
To, że szpital od lat należał do miasta, przejawiało się także w decyzjach prezydenta o powoływaniu dyrektorów, zgodach na dalsze zadłużanie szpitala, przygotowaniu statutu lecznicy i wielu innych miejskich dokumentach.
- Szpital bez wątpienia należy do miasta. Nasze stanowisko w tej sprawie jest także zbieżne z opinią ministerstwa - podkreślali Paulina Wenderlich i Mikołaj Bogdanowicz.
Wojewoda podczas konferencji zdementował też pogłoski o tym, że Grudziądzowi grozi szybkie odwołanie prezydenta i wprowadzenie zarządu komisarycznego w mieście. - Na razie nie ma podstaw prawnych do wprowadzenia takiego zarządu - dodał Mikołaj Bogdanowicz.
Podczas konferencji wojewoda wspomniał o ewentualnym wsparciu ze strony rządu w kwestii rozwiązania problemu szpitala: - Ale do tego potrzebna jest pozytywna wola współpracy ze strony miasta. Polityka miasta musi się zmienić.
Jak do konferencji odnoszą się władze Grudziądza?
- Nie wiem, kto przygotowywał opinie prawne dla urzędu wojewódzkiego. Nasze były sporządzone przez autorytety w dziedzinie prawa, specjalistów Uniwersytetów Mikołaja Kopernika i Warszawskiego - odpowiedział wczoraj Marek Sikora, wiceprezydent Grudziądza. - Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, myślę, że spór, kto jest właścicielem szpitala, rozstrzygnie sąd.
Wiceprezydent podkreślił, że miasto obecnie działa dwutorowo: z jednej strony chce rozstrzygnąć problem prawny, ale równolegle oczekuje pomocy od wojewody i od rządu.
- Bez względu na to do kogo należy szpital, samorząd sam sobie nie poradzi. Dlatego poprosiliśmy ministra, aby państwo poręczyło szpitalowi kredyt restrukturyzacyjny. I liczymy na zapłatę nadlimitów z Narodowego Funduszu Zdrowia. Wówczas szpital sam sobie poradzi, bo jest rentowny.