Wojewoda Władysław Dajczak uznał, że starostę Piotra Łuczyńskiego odwołano zgodnie z prawem. Radni popierający Łuczyńskiego są zaskoczeni. Chcą referendum.
- To jest kolejny precedens w powiecie słubickim. W całej Polsce mogą się od nas uczyć. Przecież to wojewoda stoi na straży prawa, a tak oczywiste łamanie prawa akceptuje – złości się Tomasz Stupienko, radny i były wicestarosta słubicki. Podobnego zdania jest radny Robert Tomczak . – Nie zgadzam się z opinią wojewody, ale przyjmuję do wiadomości jego decyzję. Po raz kolejny okazało się, że w samorządzie można łamać prawo i nie ma za to żadnych konsekwencji. Boję się, że ta decyzja miała jednak swoje drugie dno. Nie zamierzam przestać walczyć o naprawę tej sytuacji. Być może najlepszym wyjściem byłoby odwołanie nas, wszystkich radnych powiatu– mówi „GL” Robert Tomczak.
Radni, którzy doprowadzili do odwołania starosty Piotra Łuczyńskiego i powołania na to stanowisko Marcina Jabłońskiego, decyzją wojewody nie są zaskoczeni. - Ja byłam od początku przeświadczona, że działamy zgodnie z prawem. Ma to swój wyraz w decyzji wojewody – mówi Amelia Szołtun, radna, która współrządzi powiatem także jako etatowy członek zarządu.
Po zmianach kadrowych, w miniony czwartek, radni dwóch klubów: Radni dla powiatu oraz Nowoczesny Powiat Samorządowy, na czele których stoją Robert Tomczak i Tomasz Stupienko wystosowali pismo do wojewody, premier RP, ministrów: sprawiedliwości i administracji. „Naszym zdaniem odwołanie starosty nastąpiło z naruszeniem prawa. Nie można było głosować wniosku, który został wycofany i tak długo z premedytacją procedowany” - czytamy w piśmie.
Przypomnijmy chronologię wydarzeń. 1 grudnia grupa radnych złożyła wniosek o odwołanie starosty, który zgodnie z prawem powinien być poddany głosowaniu po 30 dniach, najpóźniej na pierwszej sesji po tym terminie. Kiedy 5 stycznia zwołano sesję nadzwyczajną, żeby głosować nad wnioskiem, radni opozycji nie pojawili się i sesja się nie odbyła. 14 stycznia radni opozycji większością głosów odrzucili wniosek. 27 stycznia na sesję radni opozycji znów nie przyszli. 4 i 12 lutego dziewięciu radnych opozycji ponownie usunęło ten punkt z porządku obrad. 16 marca radni, którzy złożyli wniosek, zdecydowali się go wycofać. 22 marca, na wniosek radnej Amelii Szołtun, wniosek został jednak włączony do porządku i przegłosowany. Piotra Łuczyńskiego odwołano. Nowym starostą został Marcin Jabłoński.
Pismo skierowane do wojewody i przedstawicieli rządu wywołało wiele emocji nie tylko na forach internetowych. W starostwie też zawrzało. Wyszło też na jaw, że nie wszyscy podpisani pod pismem o nim... wiedzieli. Wiceszefowa rady powiatu Maria Palichleb wystąpiła przez to ze swojego klubu. - Zostałam zaskoczona informacją o liście do wojewody. Są zasady nad których łamaniem nie można przejść do porządku dziennego, dlatego też wystąpiłam z klubu - mówi nam Maria Palichleb.
- Nie czytałem tego pisma i nie wiedziałem, że zostało wysłane. Od dłuższego czasu w przeróżnych sytuacjach jest wymieniane moje nazwisko a o wielu rzeczach nie mam zielonego pojęcia - mówi „GL” Ryszard Chustecki , radny powiatu, społeczny członek zarządu.
Starosta Marcin Jabłoński uważa wysłanie pisma nazywa żenadą. - Niepoważne, nie profesjonalne, dziecinne nadużycie. Radni, na których się powołują obaj autorzy listu, odcinają się od tego pisma. Insynuacje o rzekomym układzie z wojewodą, jak zrozumiałem z treści pisma są też żałosne- mówi „GL” starosta Jabłoński. Zaznaczmy, że Jabłoński jest z PO, a wojewoda Dajczak z PiS.
Tomczak zapowiada: - Będziemy zbierać podpisy za referendum. Dla dobra powiatu chcemy, żeby odwołano całą radę.
Autor: Renata Hryniewicz