Wojna i sankcje dyktują ceny na stacjach w regionie. Paliwa nie zabraknie, ale ceny mogą rosnąć
Kierowcy przecierają oczy, bo właściwie nie ma dnia, by paliwo na polskich stacjach nie zdrożało o kilka - kilkanaście groszy. To oczywiście z powodu szalejących cen na światowych rynkach ropy naftowej i osłabienia polskiej waluty. Na te zjawiska wpływa oczywiście wojna na Ukrainie i sankcje nałożone na Rosję.
Boeing C-17 Globemaster amerykańskich Sił Powietrznych wylądował w Bydgoszczy
[video]20489[/video]
W niedzielę na stacji Orlen przy ul. Wyszyńskiego w Bydgoszczy (w pobliżu Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego) benzyna PB 95 kosztowała 6,50 zł za litr, PB 98 - 6,80 zł, Diesel Efecta 6,95, Diesel Verva 6,99 i LPG 3,19. Jednak w poniedziałek do południa ceny były takie same.
W odróżnieniu od tego, co działo się w ostatnie dni lutego, tuż po napadzie Rosji na Ukrainę, żadnych kolejek ani w niedzielę, ani w poniedziałek nie było.
W najczarniejszych snach...
- To jest coś, czego nie spodziewaliśmy się w najczarniejszych snach. Jeszcze niedawno zastanawialiśmy się, czy ropa może w tym roku sięgnąć 100 dolarów, a teraz należy to traktować jako przyjemne wspomnienie, bo już kosztuje około 115 dolarów i wydaje się, że ta sytuacja będzie trwała. Dopóki trwa rosyjska agresja na Ukrainę, nie ma mowy o spadkach cen na polskich stacjach - komentuje dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw E-petrol.pl.
Analityk dodaje, że kilkudziesięciogroszowa podwyżka na stacyjnych pylonach nie powinna nas w żaden sposób zaskakiwać. Podwyżki nie ominą żadnego rodzaju paliw.
Jakub Bogucki zauważa, iż słyszymy zapewnienia, że jesteśmy dobrze zaopatrzeni, mamy zapasy paliw. Logistyka, która miała pewne problemy związane z niedostatecznym zaopatrzeniem w paliwa i wzmożonym zainteresowaniem kierowców, wręcz paniką, już te problemy rozwiązuje. Natomiast nie na wszystkich stacjach jest tak dużo paliwa, jak można by się spodziewać. Dopóki nie ustabilizuje się sytuacja na Ukrainie, ceny na pewno będą rosły i przez jakiś czas będą ograniczenia w tankowaniu dużych ilości paliw.
[polecane]22585705,22571119;1;To też może Cię zainteresować[/polecane]
Czarną wizję w kontekście sankcji wobec Rosji i gwałtownego spadku podaży roztaczają analitycy JPMorgan Chase – ich zdaniem do końca 2022 roku ropa Brent może podrożeć do 185 dolarów za baryłkę.
Nadzieja w Iranie
Na ustabilizowanie (do pewnego stopnia) sytuacji na rynkach ropy naftowej może wpłynąć porozumienie USA z Iranem na dostawy tego strategicznego surowca. To państwo na Bliski Wschodzie ma tak wielkie zasoby, że może zrównoważyć braki wynikające z rezygnacji Zachodu z importu rosyjskiej ropy. Jednak analitycy uważają, że nawet gdyby umowa została zawarta w przyszłym tygodniu, co oznaczałoby zdjęcie embarga na irańską ropę, to potwierdzenie jej warunków może zająć kilka miesięcy.
Firma Kpler szacuje, że w połowie lutego tego roku Iran miał 100 milionów baryłek w pływających magazynach.
Złoty nam słabnie
Na cenę paliw wpływa także słabnąca polska waluta, co także jest wyrazem niepewności co do tego, jak rozwinie się sytuacja międzynarodowa. Wg kursu NBP w poniedziałek za 1 euro trzeba było wyłożyć 4,9647 zł, za 1 dolara 4,5722 zł, za 1 franka szwajcarskiego 4,9452 zł, za 1 funta brytyjskiego 6,0211 zł.
Dostawy dla Polski są zapewnione
- Ciągłość pracy naszych rafinerii i bezpieczeństwo energetyczne Polski jest dla nas priorytetem – zapewnia Daniel Obajtek, prezes zarządu PKN Orlen. - Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi partnerami, producentami surowca na świecie, mamy możliwość zabezpieczenia dostaw z kierunków alternatywnych. Już teraz na bieżąco korzystamy z opcji zakupów spotowych, aby zabezpieczyć pracę rafinerii. Jest to możliwie, bo od czterech lat z zarządem mocno stawiamy na dywersyfikację dostaw surowców. Dodatkowo, jako jedyna rafineria w tej części Europy, mamy pełne magazyny surowca w kawernach solnych w naszej spółce IKS Solino, które dodatkowo zabezpieczają i wzmacniają naszą niezależność.
[polecane]22561485,22548997;1;To też może Cię zainteresować[/polecane]
Biuro Prasowe PKN Orlen informuje, że koncern w pełni zabezpiecza dostawy ropy naftowej do rafinerii w Polsce, Czechach i na Litwie, a zaopatrzenie odbywa się na bieżąco. W momencie wstrzymania dostaw z Rosji, te będą realizowane z kierunków alternatywnych. Orlen porozumiał się z Saudi Aramco i otrzyma dostawy pięciu dodatkowych tankowców. Do Orlen Lietuva zabezpieczone zostały dostawy ropy z Morza Północnego.
PKN Orlen podaje też, że jeszcze w 2013 r. aż 98 proc. surowca przerabianego w Płocku to była ropa Rebco ze wschodu. Obecnie ten gatunek jest przerabiany w ok. 50 procentach, a reszta pochodzi m.in. z Arabii Saudyjskiej, USA czy Afryki Zachodniej.